Bez kategorii
Like

Carlos Fuentes nie żyje

16/05/2012
357 Wyświetlenia
0 Komentarze
5 minut czytania
no-cover

Parę godzin temu zadzwonił mój telefon. „Carlos Fuentes nie żyje.” Cisza. „Niemożliwe”, odpowiedziałam, ale jednak. Jakoś tak się dzieje, że pewne osoby wydają nam się nieśmiertelne, a ich śmierć zawsze przedwczesna.

0


Przedwczesna, nawet gdy przychodzi w wieku 83 lat. Tak samo było w przypadku Szymborskiej, która odeszła w wieku  89, czy Ernesta Sabato, któremu brakowało miesiąca de setnych urodzin. Smierć Fuentesa mnie zaskoczyła, bo dwa tygodnie temu, jemu właśnie, wraz z Octaviem Paz, poświęciłam mój program radiowy w Jalisco Radio, i nawet mi do głowy nie przyszło, że będzie to ostatni raz, gdy będę o nim mówić w czasie teraźniejszym.

Fuentesa udało mi się poznać osobiście; nie w Meksyku, ale jeszcze w Krakowie, gdzie studiowałam iberystykę na UJ. Dokładnie 10 lat temu, w maju 2002… Kraków był jednym z jego ulubionych miast, co ma swoją wartość, biorąc pod uwagę, że Fuentes większość życia spędził w podróżach. Pamiętam, że dał się we znaki tłumaczce, wyrzucając z siebie myśli w tempie karabinu maszynowego, czyniąc jej pracę praktycznie niemożliwą. (Był to chyba jeden z tych  momentów, gdy zdecydowałąm, że moja kariera zawodowa nie pójdzie tym szlakiem). Potem było podpisywanie książki w Empiku, gdzie moja znajomość hiszpańskiego pozwoliła mi na krótką rozmowę. Wydawało mi się, że z ulgą odpowiadał na moje pytania, ciesząc się z bezpośredniego kontaktu. Do dzisiaj jestem dumną posiadaczką "Zmiany skóry" z dedykacją autora.

W Polsce jeszcze przeczytałam parę jego książek, zdecydowana większość została przełożona na nasz język. Fuentes był jednym z bardziej znanych pisarzy "boomu latynoamerykańskiego", wymienianych jednym tchem obok Cortazara, Borgesa, Gabo czy Borgesa. "Kraina najczystszego powietrza", "Terra Nostra" i "Śmierć Artemia Cruz" to obowiązkowa klasyka. Niektórzy pewnie bardziej kojarzą wydane stosunkowo niedawno "Lata z Larą Diaz" lub "Wszystkie szczęśliwe rodziny".

Jednak z wszystkich książek Fuentesa, ta która najbardziej mnie urzekła, to niewielka nowela "Aura", mimo iż jej właśnie nie przeczytałam lecz wysłuchałam i to w wykonaniu samego autora. 87 minut, podczas których człowiek z łatwością zapomina o otaczającym go świecie. Narracja książki jest prowadzona w drugiej osobie (jeden z niewielu takich przykładów w literaturze) i cały czas ma się świadomość jakby się podsłuchiwało czyjąś bardzo prywatną rozmowę, od której, mimo poczucia winy, nie da się oderwać. Opowiada o młodym człowieku, Felipe Montero, który zostaje zatrudniony do uporządkowania notatek po zmarłym generale. W domu, w którym znajdują sie archiwa, mieszka wdowa po generale i jej siostrzenica, tytułowa "Aura" o pięknych zielonych oczach, w której młodzieniec natychmiast się zakochuje i postanawia uwolnić spod kurateli ciotki. Felipe zatraca się w rzeczywistości i ciężko mu odróżnić rzeczywistość od świata swoich fantazji, tym bardziej, że zarówno dom jak i jego mieszkańcy okazują się bardzo, bardzo dziwni, tajemniczy a nawet złowieszczy.

W ramach anegdoty, w 2001 roku, znany polityk meksykański, Carlos Abascal, poprosił o zwolnienie nauczycielki literatury w liceum, gdzie uczyła się jego córka, gdyż zleciła ona uczniom, jako lekturę obowiązkową, "Aurę" właśnie. Abascala wzburzył pewien fragment, który uznał za zbyt zmysłowy i zdecydowanie nieodpowiedni dla oczu jego latorośli. Nie muszę mówić, że ośmieszył się bardzo swoją interwencją, a po dwóch dniach trzeba było dodrukować nakład "Aury", wykupioną na pniu, 39 lat po pierwszym wydaniu…

Żal, że Carlos Fuentes już nic nowego nie napisze. Był wiecznym kandydatem do nobla, nie zdążył, ale i tak na zawsze zapisał się w historii literatury powszechnej, jako jeden z najlepszych pisarzy XX wieku. Jak ktoś jeszcze nie trafił na jego książkę w swoich lekturach, to trzeba koniecznie nadrobić zaległości.

0

Olga Put

Wiadomo

3 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758