„Być, czy nie być, na Nowym Ekranie?”

To temat trudny i fascynujący, jak sam Internet.

„Być, czy nie być na Nowym Ekranie?”.

„Być, czy nie być TYLKO na NE?”.

To temat trudny i fascynujący, jak sam Internet.

Chcecie być czytani, to naturalne, po to przecież piszecie.

 Czy pisać to samo w każdej możliwej do przyjęcia naszych poglądów, witrynie?

Szukając miejsc dla naszego przekazu, których w Internecie jest miliony, jak nie miliardy, zabezpieczamy się takimi miejscami, które Google wyświetla najczęściej.

Kiedy wyświetli?

Ano wtedy, gdy będziemy powtarzać dla Google to miejsce coraz częściej.  

Pytanie wątpiących może być też takie, „Jeśli jestem gdzieś tam w Internecie, to jak mnie znajdą w tych milionach, czy miliardach?”

Ano znajdą mnie tam, gdzie wskazują statystyki, że najlepiej mnie tam znaleźć, bo jest to miejsce najczęściej odwiedzane przez Internautów – pada odpowiedź.  

 Myślenie o tym, żeby tworzyć takie zbiorowe miejsce, gdzie zaczną mnie indywidualnie rozpoznawać, jest myśleniem trudniejszym.

To trwa, a nam życia brakuje na czekanie …

Wbić w Tag w swoim poście „Nowy Ekran”, to już nie każdemu przychodzi do głowy (mnie czasami też to nie przychodzi do mojej), żeby przez taki Tag tworzyć sobie samemu takie miejsce, w którym cały Internet rozpozna mnie, jako mnie i jako miejsce warte tego, że ja właśnie tam piszę, to miejsce wybieram, jako pierwsze, jedyne?

 W konsekwencji wielu takich tagów, Nowy Ekran może się stać, jedynym miejscem wartym uwagi czytelników Internetu.  

Stwórzcie sobie takie miejsce, w którym każdy was znajdzie.

 Takim miejscem może być właśnie Nowy Ekran, jeśli tylko chcecie …

Do takich refleksji powróciłam po niespodziewanym odkryciu wypowiedzi Miltona Ha, kiedy „grzebałam w Archiwum postów” pod swoim Nickiem (górna wyszukiwarka).

Milton Ha potraktował poważnie mój wpis

http://miltonha.nowyekran.pl/post/3899,nie-bedziesz-mial-blogow-innych-przede-mna, a ja niestety, nie zauważyłam wtedy jego wpisu, za co Go teraz przepraszam.

Miltonie HA, wróć na NE.

Proszę.