Bufetowa, pokaz te maile.
02/04/2011
487 Wyświetlenia
0 Komentarze
1 minut czytania
Nazywanie bezczelnego w swym bezkarnym chamstwie babochlopa HaGieWu “bufetową” obraża przesympatyczną panią bufetową z baru mlecznego “Poranek”, do ktorego chodzilismy onegdaj z przyjacielem na wykwitne obiady.
Byl to akurat dzien szczegolny, w ktorym wypilismy na spolke tzw. “wagon” wina ( czyli tuzin litrowych kartonow przywieziony z Francji ) i przyszlo nam do glowy, ze pozywny posilek nie tylko zaspokoi glod, ale rowniez ukryje przed małżonkami fakt spozycia nadmiernej ilosci alkoholu. Po pokonaniu schodow wejsciowych zamowilismy po żurku z kielbasa, a jako ze bylo to juz pol godziny do zamkniecia, pani bufetowa zaczerpnela zupy z samego dna garkuchni i dolozyla po podwojnej kielbasce gratis, a wszystko okraszone nie tylko plywajacym szmalcem, ale i przesympatycznym usmiechem.
Jedlismy, az nam sie uszy trzesly, zas wskaznik cholesterolu przekroczyl norme dwunastokrotnie.
Dlatego prosze nie nazywac bufetową owej bezczelnej pindy, pelniacej urzad prezydenta Warszawy, ktora o
O gaszeniu zniczy mowi tak:
“ja dostaję masę e-maili od ludzi, którzy mówią, żeby nie było zaśmiecania chodnika”.
Chcialbym zobaczyc te “mase” maili.
To nie wynika nawet z roznic cywilizacyjnych, bo przeciez w kazdej cywilizacji szanuje sie pamiec o zmarlych, zas plonace znicze nigdy nie sa traktowane jako smieci.
To mozna tlumaczyc chyba tylko strachem polaczonym z nienawiscią.
Czym rozni sie HaGieWu, dla ktorej plonace znicze to smieci, od bydla, ktore napojone za pol darmo wodka u Gesslera przychodzilo szczac na znicze?
Tylko tym, ze ona robi to na trzezwo i z premedytacja.
PS
Zalaczone zdjecie ( skopiowane z blogu
Nidy ) to taka mala zemsta.