Dzisiaj projekt budżetu ma przyjąć Rada Ministrów , a Premier Tusk i jego główny księgowy Minister Rostowski na konferencji prasowej poinformują opinie publiczną jak to dzielnie walczyli z ministrami, którzy chcieli szastać publicznym groszem.
1. Wczoraj wieczorem ministrowie rządu Tuska spotkali się na nieformalnym posiedzeniu rządu aby debatować o projekcie budżetu na 2012 rok i o oszczędnościach jakie każdy z nich ma zaproponować aby deficyt budżetowy nie przekroczył 35 mld zł.
Dzisiaj ten projekt budżetu ma przyjąć Rada Ministrów , a Premier Tusk i jego główny księgowy Minister Rostowski na konferencji prasowej poinformują opinie publiczną jak to dzielnie walczyli z ministrami, którzy chcieli szastać publicznym groszem.
Dlaczego Premier Tusk chce zaprezentować te igrzyska opinii publicznej blisko 6 miesięcy wcześniej niż powinny się one odbyć(rząd ma obowiązek dostarczenia projektu budżetu na następny rok do Sejmu do 30 września roku poprzedzającego rok budżetowy)?
Przytacza on dwa argumenty. Pierwszy to ochrona debaty budżetowej przed kampanią wyborczą. Drugi to konieczność skupienia się na Prezydencji w Unii Europejskiej i w związku z tym brak czasu na prowadzenie w tym samym czasie procedury budżetowej.
2.Szanowni Państwo, ta argumentacja to mówiąc językiem młodzieżowym typowa ściema, zaproponowana zapewne Premierowi Tuskowi przez liczne grono jego specjalistów od PR-u.
Jeżeli chodzi o pierwszy argument to przecież od z górą już 20 lat na jesieni w naszym kraju odbywają się wybory parlamentarne i co 4 lata (czasami w przypadku wyborów przedterminowych częściej) używając terminologii Tuska, przygotowywanie i uchwalanie budżetu wpisuje się w logikę wyborczą. Przez tyle lat kolejne rządy przez to przechodziły i jakoś dawały sobie z tym radę.
Drugi argument jest równie niepoważny jak pierwszy. Jeżeli w jednym tygodniu Rada Ministrów przyjmuje założenia do projektu budżetu, a 2 tygodnie później ministrowie spotykają się na nieformalnym spotkaniu w sprawie limitów wydatków i następnego dnia Rada Ministrów przyjmuje projekt budżetu, to procedura budżetowa raptem trwała 3 tygodnie. Twierdzenie, że nie można jej było przeprowadzić we wrześniu ze względu na przewodnictwo Polski w UE, urąga inteligencji Polaków.
3. Dlaczego więc Premier za namową PR-owców zdecydował się w tej sprawie tak ściemniać?. Dlatego ,że ani teraz ani we wrześniu nie można pokazać prawdziwego projektu budżetu jaki trzeba by przyjąć aby sprostać oczekiwaniom Komisji Europejskiej czyli z deficytem sektora finansów publicznych poniżej 3% PKB. Bo z takim budżetem na pewno przegrało by się jesienne wybory parlamentarne.
Trzeba Polakom przedstawić budżet, o którym zapewne Premier powie dzisiaj, że jest trudny, że wymuszał na ministrach oszczędności do tego stopnia, że niektóre szefowe resortów płakały ale się nie ugiął i dzięki temu mamy budżet odpowiedzialny, bo z mniejszym niż do tej pory deficytem budżetowym, a to z kolei pozwoli na zmniejszanie deficytu całego sektora finansów publicznych.
To wszystko jednak to teatr, bo tak naprawdę realizowana jest operacja zmniejszenia deficytu sektora finansów publicznych z 8 % PKB na koniec 2010 roku do poniżej 3% PKB na koniec 2012 roku do czego rząd Tuska zobowiązał się w zmodyfikowanym programie konwergencji wysłanym do Brukseli na wiosnę tego roku.
Ta redukcja deficytu o przynajmniej 5% PKB to jego zmniejszenie przynajmniej o 75 mld zł w ciągu 1,5 roku i w tej sprawie podjęte zostały i przeprowadzone przez Parlament tylko 3decyzje.
Jedna to zmniejszenie składki przekazywanej do OFE co powinno do końca roku 2012 przynieść zmniejszenie wydatków budżetowych o 1,2% PKB , druga to przyjęcie reguły wydatkowej (cięcia wydatków w resortach) o kolejne 1,1% PKB i trzecia to podwyższenie stawek podatku VAT i dodatkowe dochody z tego tytułu w wysokości 0,4% PKB.
Razem daje to 2,7% PKB i niestety prawie drugie tyle oszczędności i dodatkowych dochodów, a więc przynajmniej 40 mld zł trzeba szukać w budżecie i w ustawach okołobudzetowych w roku 2012.
Budżet na 2012 przedstawiony dzisiaj przez rząd oczywiście takich propozycji nie zawiera bo żeby taką kwotę znaleźć, rząd musiałby zabrać pozostałą część składki odprowadzanej do OFE, wprowadzić jeszcze dodatkowe ciecia wydatków resortach (poza regułą wydatkową) i po raz kolejny podnieść stawki VAT ale to pewnie dało by tylko połowę potrzebnych oszczędności.
Co jeszcze więc wchodzi w grę i czego się nie ujawnia rząd, np. przejściowe obniżenie płac w sferze budżetowej oraz emerytur i rent, ograniczenie wydatków samorządowych, zamrożenie progów podatkowych, a być może i likwidacja ulgi na dzieci i ulgi internetowej.
Czy z takimi propozycjami budżetowymi dało by się wygrać wybory? Absolutnie nie. . Na razie więc uchwalimy budżet ,który nie przyniesie nam strat w elektoracie ale jak już wygramy wybory i stworzymy nowy rząd to wtedy was urządzimy.
Przyniesiemy do Sejmu prawdziwy budżet, a za nasze dotychczasowe rządy zapłacą pracownicy sfery budżetowej, emeryci i renciści i wszyscy o niewysokim poziomie dochodów po stawki VAT trzeba będzie podnieść do maksymalnej 25% wysokości.