Bez kategorii
Like

Bractwo Muzułmańskie (cz.I)

05/04/2012
427 Wyświetlenia
0 Komentarze
11 minut czytania
no-cover

W wyniku Arabskiej Wiosny umiarkowane Bractwo Muzułmańskie i jego odłamy znacząco umocniły swoje pozycje w kilku krajach, ale rządzić będzie im raczej trudno.

0


 

Świat arabski bardzo się ostatnio zazielenił, ale bynajmniej nie dlatego, że na pustyni wyrosła trawa. Zieleń to święty kolor islamu, a najobfitsze żniwa z Arabskiej Wiosny zebrały właśnie organizacje islamskie. Nie wszystkie jednak odmiany i odłamy tych organizacji skorzystały jednakowo. Ani gwałtownicy z Al-Kaidy, ani proponenci teokracji w stylu Republiki Islamskiej, ani nawet łagodni suficcy liberałowie nie wypadli w wyborach najlepiej. Lwią część politycznego łupu na całym obszarze sunnickiej ekumeny, od Maroka po Zatokę, zgarnęły grupy związane z centrowym i umiarkowanym Bractwem Muzułmańskim, któremu przyświecają raczej idee ewolucyjnych, a nie rewolucyjnych zmian, i które interesuje się bardziej kwestią islamskiej tożsamości i etyki, niż wprowadzaniem ścisłych a surowych reguł fundamentalnego islamu.

Bractwo i jego satelici dominują obecnie w Egipcie i w Tunezji, gdzie zdobyli prawie połowę miejsc w obu parlamentach (odpowiednio 47% i 41%) . Maroko, gdzie sprytny król Mohammad VI ubiegł rewolucję i w samą porę wyznaczył przywódcę Bractwa na premiera, jest trzecim krajem gdzie rządy objął umiarkowany islam. W Libii natomiast, gdzie NATO dokonało krwawej interwencji przeciw Kaddafiemu, zwyciężyły bardziej radykalne milicje islamskie, a w Syrii, gdzie Zachód ewidentnie chciałby powtórzyć scenariusz libijski i nawet nasłał tam przez granicę najemnych zbirów z ekstremistycznych ugrupowań, aby udawali „powstanie zbrojne”, wojska prezydenta Assada jak na razie ukręciły łeb takim rebeliom i opanowały sytuację, co sprawia że „przyjaciele Syrii” myślą nad modyfikacją scenariusza dla II fazy.    

Bractwo Muzułmańskie, powszechnie znane Arabom jako Ichłan (Bracia) nie są bynajmniej nowicjuszami na arabskiej scenie politycznej. W Jordanii ich ramię polityczne pn. Front Akcji Islamskiej (Dżabhat al-‘Amal al-Islami) jest od 1992 roku największą partią polityczną i pełni tam rolę lojalnej wobec króla opozycji. Ich skrzydło w Iraku – Partia Islamska, współpracowała zarówno z Saddamem Hussajnem jak i z okupantami amerykańskimi po roku 2003. Odgałęzienie w Algierii, Jemenie , Kuwejcie i Bahrejnie utrzymały znaczące reprezentacje w odpowiednich parlamentach po roku 1990. W Sudanie Narodowy Front Islamski, polityczny wehikuł Ichłanu  poparł przewrót wojskowy w roku 1989 i został za to nagrodzony szeregiem stanowisk w rządzie. W Palestynie Islamski Ruch Oporu (Harakat al-Mukałłamah al-Islamija), znany lepiej pod arabskim skrótem jako Hamas, wyrósł z kierowanej przez Bractwo Muzułmańskie organizacji charytatywnej na Zachodnim Brzegu i w strefie Gazy, która w latach 1970 została nawet zalegalizowana przez izraelskie władze okupacyjne. W roku 2006 Hamas pokonał w demokratycznych wyborach współpracującą z Izraelem al-Fattah i kiedy nie uzyskał akceptacji Izraela, a więc i Zachodu, dla utworzenia z Fattahem koalicji rządzącej, oderwał strefę Gazy i już szósty rok sprawuje w niej swe rządy mimo bezustannych ataków armii izraelskiej i skandalicznego w swej moralnej wymowie bojkotu międzynarodowego. Nic lepiej nie dowodzi głębokiego zakorzenienia się Bractwa w świecie arabskim niż właśnie poparcie, jakim cieszy się w znękanym nalotami, ostrzałem artyleryjskim i blokadą getcie Gazy. Obecnie po dojściu Ichłanu do władzy w Egipcie i praktycznym odblokowaniu granicy na Synaju, Hamas złapał drugi oddech i wszystko wskazuje na to, że będzie odtąd zyskiwał na znaczeniu także w najbardziej newralgicznym punkcie świata arabskiego, jakim jest Palestyna.

W następstwie Arabskiej Wiosny i triumfów Ichłanu wielu zachodnich polityków zabiega obecnie o kontakty z Bractwem. W nowej kairskiej centrali tego ruchu, gdzie przyjmuje wielki przywódca Bractwa (ósmy od czasu jego założenia w 1928 roku) Muhammad Badija, 66-letni profesor nauk weterynaryjnych, wciąż pojawiają się nowe delegacje zagraniczne. Kamery z całego świata zarejestrowały jego serdeczny uścisk dłoni z panią Anne Patterson, nową ambasador USA w Egipcie. Był to uścisk podwójnie znaczący. Amerykanie od początku unikali kontaktów z Bractwem i do niedawna nawet odrzucali taką możliwość. Teraz taki gest oznacza po pierwsze wolę pojednania. Po drugie, jest też dla Zachodu sygnałem, że Bractwo nie ma purytańskich restrykcji ani zahamowań wobec kobiet. (Pryncypialny muzułmanin nie dotyka kobiety, o ile nie jest jego żoną albo bliską krewną: matką, córką, siostrą)  

Czy może to oznaczać, że ta lubiąca cień i mało rozpoznana sunnicka organizacja, założona 85 lat temu przez Hassana al-Bannę, egipskiego nauczyciela z organizacyjnym talentem i smykałką, zbliża się do spełnienia swoich marzeń? Pierwotną myślą założyciela  wyrażoną już wtedy, w roku 1928 na zjeździe założycielskim w Kairze, było połączenie w jeden organizm polityczny wszystkich państw, jakie mocarstwa europejskie wykroiły z upadającego Imperium Ottomańskiego. „Islam nie uznaje granic geograficznych, ani też różnic rasy lub krwi, uznając że wszyscy muzułmanie stanowią jedną wspólnotę (umma)” powiedział Banna. Do czasu jego zamordowania w 1949 roku (zginął  wraz ze szwagrem zastrzelony przez nieznanych sprawców na postoju taksówek w Kairze, wystawiony przez służby ówczesnego króla Farouka) Bractwo Muzułmańskie, oparte na tak sformułowanej idei, rozrosło się w setki tysięcy zwolenników przynajmniej w sześciu krajach sunnickich. Szejk al-Banna dążył do zorganizowania światowego kongresu muzułmańskiego, który miałby wybrać nowego kalifa (przywódcę wszystkich wiernych) po upadku sułtana Turcji, który to upadek wraz z rewolucją młodoturecką – ku osłabieniu islamu, jak twierdził – zorganizowali Europejczycy i zachodnia masoneria, której Kemal Ataturk był członkiem. 

Odnowienie kalifatu pozostaje wciąż naczelną ideą polityczną Bractwa. „Ale dopiero po tym, jak najpierw uporządkujemy poszczególne nasze domy” dodaje pośpiesznie Dżamal Hourani, przywódca jordańskiego odłamu, wiedząc, że jest to idea godząca przede wszystkim w panujące monarchie i istniejące obecnie państwa. Front Akcji Islamskiej w Jordanii, który jest tam oficjalną partią Bractwa, pozostaje bowiem lojalny wobec króla, który zresztą jest potomkiem Mahometa, więc miałby szanse, przynajmniej teoretycznie, aby ubiegać się o godność kalifa, gdyby tylko zechciał.   

Sądząc z reakcji kairskiej ulicy ten wielki plan Bractwa może jednak zająć trochę więcej czasu niż by się mogło wydawać. Mimo, że Ichłan  jest ideologicznie wiarygodny, ma chwalebną historię kilkudziesięciu lat prześladowań i niełaski poprzednich reżimów oraz zwyciężył uczciwie w wyborach, nie budzi w swej ojczyźnie spodziewanego entuzjazmu. Wielka demonstracja na Placu Zwycięstwa (Tahrir) w Kairze, dla uczczenia pierwszej rocznicy rewolucji podczas przemówień przedstawicieli Bractwa skandowała rytmicznie pod adresem jego przywódcy „Bija, bija, ja Badija” (sprzedaj, sprzedaj, ty Badijo), zarzucając mu zdradę rewolucji.

Politycznie Ichłan jest w narożniku atakowany przez przeciwników ze wszystkich stron. Świeccy krytycy zarzucają Bractwu potajemne dobicie targu z generałami starego reżimu. W zamian za wolną rękę na forum parlamentu, głosi plotka w Kairze, Ichłan zgodził się na trwanie i powolne wygaszanie struktur starego reżimu pod ochroną armii. Nie musi to jednak być prawdą, zważywszy, że ze strony armii nie widać zaufania do Bractwa, a jej generałowie, gdzie tylko mogą tam rzucają Braciom kłody pod nogi. Wojskowa Rada wciąż sprzeciwia się np. aby Ichłan, jako największe ugrupowanie w wyłonionym przez wybory parlamencie miał prawo sformowania rządu koalicyjnego. Impas trwa.

 

Dodatek muzy

Proponuję piękny kawałek muzyki marokańsko-andaluzyjskiej (Almousiya al’zanatia mansoubatan ila’ dharnata)

0

Bogus

Dzielic sie wiedza, zarazac ciekawoscia.

452 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758