„Jest tylko jeden rząd w Europie, który nigdy nie złamał danego słowa – Rząd Radziecki, albowiem jest to jedyny rząd rzeczywiście reprezentujący wolę ludu” – przekonywał w kwietniu 1939 r., niespełna sześć miesięcy przed agresją ZSRS na II Rzeczpospolitą, Bolesław Gebert „Bill”, sowiecki szpieg w Ameryce, a potem w Polsce. Warto przypomnieć tę postać w 73. rocznicę IV rozbioru Polski przez dwa zbrodnicze totalitaryzmy – niemiecki i sowiecki.
Do USA przyjechał z okupowanej przez zaborców Polski w 1912 r. i zatrudnił się jako górnik. Jego prawdziwym celem było jednak szerzenie komunizmu. Już w 1919 r. współzakładał sowiecką agenturę – Komunistyczną Partię Stanów Zjednoczonych (KPUSA). Świetnie zakamuflowany agent Stalina wszedł również do jej władz w Chicago i Pittsburgu. „Byliśmy jedyną grupą wśród Polonii, która zwalczała wspieraną przez imperialistów rosyjską kontrrewolucję” – pisał w 1920 r., kiedy bolszewicy najechali na nasz odradzający się kraj.
Amerykanie zdekonspirowali Geberta i w 1934 r. skazali go na deportację do Polski. Nasz kraj odmówił jednak jego przyjęcia – nie miał polskiego obywatelstwa, a nawet nigdy o nie się nie ubiegał. Sowieci też nie chcieli „Billa” u siebie – był im potrzebny w USA. Amerykańskie specsłużby w końcu zapomniały o nim.
Dzięki swoim szerokim kontaktom – już pod pseudonimem „Ataman” – przeniknął do organizacji polonijnych i robotniczych. Był najważniejszym szpiegiem generała-majora Wasilija Maksima Zarubina (w Ameryce występował jako Zubilin), sekretarza ambasady sowieckiej w Waszyngtonie – tego samego, który „rozładowywał” potem obóz w Kozielsku.
Gebert agitował na rzecz przyjaźni z ZSRS, jedności wielkiej trójki i wszystkich prosowieckich struktur – ZPP, PKWN itp. Oczywiste jest, że jednocześnie atakował „reakcyjne, sanacyjne, antysemickie” władze w okupowanej Polsce. O znaczeniu i wpływach „Atamana” niech świadczy fakt, że jego teksty publikowały nie tylko moskiewskie „Prawda” i „Izwiestia”, ale także nowojorski „Daily Worker”. Do siatki Zarubina-Geberta zwerbowano równie wpływowe postaci amerykańskiej Polonii: Artura Salmana (dziennikarza, w USA zmienił personalia na Stefan Arski), Aleksandra Hertza (socjologa), Oskara Langego (ekonomistę, ps. Friend), ale też Juliana Tuwima (poetę). Gdyby nie sowiecka agentura w USA, Polska mogłaby po wojnie uwolnić się od zależności Stalina…
Wreszcie amerykańskie służby ponownie wpadły na trop Geberta, uznając go za szczególnie niebezpiecznego. We wrześniu 1947 r. odpłynął na pokładzie „Batorego” do Polski. Tu od razu stał się specjalistą od polityki związkowej i polonijnej, redaktorem „Głosu Pracy”, a następnie dyplomatą.
Kreml zawsze był jednak nieufny wobec swoich agentów, nawet tych najlepszych, którzy spędzili wiele lat na Zachodzie. Bezpieczniak Józef Światło (Izaak Fleichfarb) napisał: „Ministerstwo Bezpieczeństwa śledziło go dniem i nocą. Podesłało mu swoją agentkę Krystynę Poznańską (…) pozwoliło jej na małżeństwo, aby w roli żony mogła jeszcze lepiej śledzić Bolesława Geberta”.
Historyk Leszek Żebrowski ustalił, że Krystyna Poznańska po wojnie organizowała rzeszowskie UB. Syn Bolesława Geberta i Krystyny Poznańskiej-Gebert – Konstanty, pisujący w „Gazecie Wyborczej” pod pseudonimem Dawid Warszawski – do dziś zaprzecza ubeckiej, a potem agenturalnej działalności swojej matki. „Młody” Gebert nie dziwi się natomiast, że jego ojciec był sowieckim agentem…
Tadeusz Płużański jest publicystą, szefem działu Opinie „Super Expressu”, autorem książki „Bestie” o nierozliczonych zbrodniach komunistycznych.
Tadeusz Płużański
GPC