Korporacje finansowe i wszelakiego typu neoliberałowie próbują sobie podporządkować niezależnych blogerów według hasła: …”Zamiast rozróby róbcie pieniądze „!
Jednak czy teksty pisane według scenariusza reklamodawcy można uznać za blogowanie?
Idea blogerki polega na swobudnym wyrażaniu własnych myśli i refleksji, a nie na pisaniu inteligentnych rozprawek, zawierających wstawki reklamowe, za które płaci zleceniodawca.
To samo dotyczy polityki. Bloger ma własne poglady i swobodnie je wyraża, jednak gdy na zamówienie popiera np. jakiegoś neoliberała tylko dlatego, że on lepiej zapłaci za agitację wyborczą, to już przestaje być blogerka, lecz zaczyna być zwyczajny marketing polityczny.
Na stronie tytułowej organizatorów widnieje:
Slowa sa piekne, ale licza sie czyny, które ida za slowami. Mysl jest bronia, ale mysl niewypowiedziana, tylko zludzeniem. Warto posiadac odwage cywilna do wypowiadania opinii przeciwnych stereotypom i warto plynac pod prad jak pstragi