Na antenie Bloomberg TV odbyła się ostatnio dyskusja P. Krugmana (noblisty z ekonomii, jednego z najbardziej znanych współczesnych kontynuatorów myśli J. M. Keynesa) z R. Paulem (kongresmanem z Teksasu, zwolennikiem austriackiej szkoły ekonomii).
– Postępowanie Fed, osłabiające amerykańską walutę i prowadzące do inflacji jest równoznaczne z przestępstwem, za które każdy inny obywatel poszedłby do więzienia – stwierdził kandydat na prezydenta USA i guru libertarian Ron Paul w gorącym pojedynku słownym na antenie Bloomberg TV z noblistą Paulem Krugmanem. – To myślenie sprzed 150 lat – ripostował Krugman.
Spotkanie odbyło się na żywo na antenie Bloomberg TV w poniedziałek wieczorem czasu polskiego. Do rozmowy zaproszono Rona Paula, konserwatywnego kongresmana, ubiegającego się o nominację republikanów w tegorocznych wyborach prezydenckich oraz Paula Krugmana, ekonomisty, publicysty, wykładowcy Princeton University który w 2008 roku dostał Nobla z ekonomii. Obaj są symbolami przeciwstawnych poglądów na amerykańska politykę gospodarczą. Pierwszy jest guru libertarian i bohaterem amerykańskiego konserwatywnego ruchu Tea Party. Opowiada się za cięciem wydatków rządowych, deficytu, podatków, ograniczeniem roli rządu i przywróceniem standardu złota. Paul Krugman jest za rządowymi interwencjami, drukowaniem dolarów przez Fed, powiększaniem deficytu, bo ma to poprawić to sytuację gospodarki USA.
Nie cofajmy się 150 lat
Zaczęło się od tego pytania co Ron Paul ma do zarzucenia poglądom Krugmana. – On wierzy w wielki rząd, ja wierzę w rząd mały. Nie lubię ręcznego sterowania gospodarką, czy to za pomocą centralnego planowania, czy polityki monetarnej. Mamy dwie zupełnie różne filozofie – zaczął kongresman Paul. Według niego, rząd nie powinien ustalać stóp procentowych, bo to po prostu odgórne ustalanie ceny na pieniądz. – Skąd jakaś grupa ma wiedzieć ile pieniędzy powinno być w obiegu. Udają, ale tak naprawdę nie wiedzą. To nie rząd powinien rządzić gospodarką, to ludzie powinni nią rządzić.
– Nie możesz wykluczać rządu i Fed z polityki monetarnej – replikował Krugman. – To jest myślenie sprzed 150 lat. Pieniądze to nie są tylko zielone papierki z wizerunkami martwych prezydentów. Historia nas uczy, że gospodarka pozostawiona sama sobie jest narażona na ekstremalne zmiany, wstrząsy. To jest legenda, że Wielka Depresja z lat 30-tych została spowodowana przez rząd czy Fed. Doprowadziła do tego zmienność gospodarki rynkowej, tak jak to się działo wielokrotnie w ostatnich stuleciach – przekonywał noblista.
Krugman zadeklarował, że wierzy w wolny rynek i kapitalizm. – Gospodarka powinna być tak wolna, jak tylko może, ale są granice po przekroczeniu których rząd musi wkroczyć, żeby stabilizować sytuację. Żeby recesje się nie zdarzały lub trwały krócej – mówił Krugman.
’Niszczycie walutę jak Rzymianie’
Prowadząca wywołała temat inflacji, której bardzo obawia się środowisko związane z Ronem Paulem. – Inflacja jest złodziejstwem. Zabiera ludziom część wartości pieniędzy. Niszczy bardzo ważny element gospodarki, czyli oszczędności. To poziom oszczędności mówi nam o dostępności kapitału. Prawdziwego kapitału nie wytwarza się za pomocą dodruku pieniądza – przekonywał Ron Paul. – Ja nie cofam niczego o 150 lat, to Paul Krugman chce nas cofnąć o 2 tys. lat, kiedy Rzymianie zniszczyli swoją walutę – ripostował.
– Nie bronię polityki cesarza Dioklecjana – odparł na to rozbawiony Krugman. – Bronię polityki gospodarczej, którą prowadziliśmy po II wojnie światowej. To był czas najlepszego rozwoju gospodarczego w historii USA – przekonywał. Wśród ówczesnych sukcesów polityki gospodarczej Stanów wymieniał: niewielką inflację, efektywne regulacje sektora finansowego, odpowiednie stymulowanie gospodarki przez rząd, wzmacnianie klasy średniej zamiast wzmacniania liberalizmu, który według niego prowadzi do plutokracji, czyli rządów uprzywilejowanej grupy bogatych. – Lubię Amerykę, w której świetnie się wiodło moim rodzicom – dodał.
Friedman byłby na lewicy
Wtedy dyskusja przeszła do przyczyn zakończenia wieloletniej Wielkiej Depresji lat 30-tych w USA. Według Rona Paula przyczyną było darowanie długów, powrót do USA 10 mln żołnierzy, cięcia podatków, ograniczenie wydatków rządowych o 60 proc. – Ben Bernanke przepraszał Miltona Friedmana, bo to Fed przedłużył depresję swoimi działaniami – atakował Ron Paul.
– Jeśli się dokładnie przeczyta co pisał Friedman, to on krytykował, że Fed zrobił za mało. Przecież metafora z helikopterem jest wzięta z Friedmana. Dziś w amerykańskiej polityce monetarnej Friedman byłby daleko po lewej stronie – odpowiadał Krugman.
Ron Paul dalej uderzał w Fed, któremu zarzucał odpowiedzialność za utratę wartości dolara. Pytał dlaczego Rezerwa Federalna ratowała bogatych bankrutów. – Powinniśmy zalegalizować konkurencję dla Fed w postaci standardu złota – oznajmił Ron Paul. Według niego postępowanie Fed osłabiające amerykańską walutę i prowadzące do inflacji jest równoznaczne z przestępstwem, za które każdy inny obywatel poszedłby do więzienia. – Jeszcze szybsze drukowanie pieniędzy nie działa – stwierdził.
Przestańmy pracować, tylko drukujmy
Jak wysoki może być dług USA? – Jak daleko możemy się posunąć? – pytał prowadzący. – W tej chwili to ok. 100 proc. PKB. Jeśli trzeba by dołożyć do tego 30 punktów procentowych, żeby nas wyciągnąć z zastoju to jestem gotów to zaakceptować. Nie chciałbym, żebyśmy doszli do poziomu Japonii. Nie twierdzę, że nie ma ryzyka, ale ryzyko nie-działania jest dużo większe. Cięcie długu w tej sytuacji zdecydowanie pogorszy sytuację – mówił Krugman.
Ron Paul podważał wyliczenia. – Właściwie to nie wiemy ile tego długu jest. Świat wciąż wierzy w dolara i nasze obligacje, ale to bańka. Jeśli nam się wydaje, że świat będzie kupował bez względu na wysokość naszego długu, to może w ogóle przestańmy pracować, tylko drukujmy pieniądze – stwierdził Paul.
Podkreślił, że najgorsze według niego jest to, że Fed jest potrzebny nie tylko "przyjaciołom z Wall Street", ale także politykom, którzy dzięki niemu mogą finansować swoje obietnice i być ponownie wybierani.
W polskim internecie pojawiły się pierwsze komentarze do wywiadu Krugmana z Paulem. Znany bloger gospodarczy Trystero napisał na Facebooku: – Cóż, okazało się, że Ron Paul nie ma zielonego pojęcia jakie poglądy miał Milton Friedman, na którego często się powołuje. Szacunek budzi natomiast Ron Paul gdy zachwyca się okresem po II WŚ – ze stawką PIT na poziomie 90%, z dochodami z CIT na poziomie 3 razy wyższym niż obecnie, z silnymi związkami zawodowymi i dużo niższą nierównością ekonomiczną. To dobrze, że Paul i Krugman odwołują się razem do tego okresu 🙂 Podawanie spadku wartości dolara w okresie 100 lat pozbawione jest większego sensu chyba, że ktoś planował trzymać te dolary w materacu przez 100 lat. Większy sens ma podawanie siły nabywczej godzinnego czy miesięcznego wynagrodzenia. Nie trudno zgadnąć dlaczego Paul nie podaje tych danych – można przeczytać u Trystero.
I dalej dodaje: – Trochę jest mi smutno po obejrzeniu tej rozmowy bo ona dobitnie pokazuje, że Ron Paul nie ma większego pojęcia o rynku finansowym. Zwróćcie uwagę na fragment, w którym Paul mówi, że on chce skończyć z monopolem FED i chce więcej konkurencji w tworzeniu pieniądza. Krugman odpowiada, że to właśnie nadmiar konkurencji był problemem w czasie kryzysu i podaje przykład transakcji repo (a ma na myśli cały shadow banking sector). Paul nie reaguje bo albo nie interesują go repo albo nie wie o czym Krugman mówi. A Krugman mówi o wtórnej kreacji pieniądza bo ON ZDAJE SOBIE SPRAWĘ, że teraz pieniądz tworzony jest przede wszystkim na rynku finansowym a dla Paula istnieje tylko FED i jego maszyny drukarskie. To jest totalne niezrozumienie tego co się dzieje.
Nie wiem czy Krugman ma rację, nie wiem nawet czy Paul nie ma racji z pomysłem zlikwidowania FED ale jedno jest pewne – z tej dwójki tylko Krugman rozumie co się wokół niego dzieje – podsumowuje Trystero.
Wypowiedź Witolda Falkowskiego, Prezesa Instytutu Misesa (2 maja 2012)
Dyskusję Rona Paula z Paulem Krugmanem można uznać za kontynuację sporu Hayeka z Keynesem z lat 30. XX wieku. (W lekkiej formie istotę tego sporu oddaje znany rap "Fear the Boom and Bust").
Już na wstępie Ron Paul trafnie wskazuje na podstawową różnicę między filozofią wielkiego, interwencjonistycznego rządu (której zwolennikiem jest Krugman) a filozofią rządu ograniczonego (którą reprezentuje Paul). Ron Paul proponuje porzucenie dominującej obecnie filozofii sterowania rynkami finansowymi przez rządy i banki centralne, wykazując za Hayekiem, że wynika ona z "nadużycia rozumu".
Krugman z kolei stwierdza – nie podając właściwie żadnych argumentów – że jest to niemożliwe. Stanowisko Krugmana wydaje się dość dogmatyczne, a jego rzekome "zrozumienie" problemu, które zachwala Trystero, bardzo iluzoryczne. Kiedy np. Krugman mówi o "konkurencji" monetarnej, to w istocie ma na myśli quasi-konkurencję wewnątrz systemu druku pieniądza, sterowanego przez banki centralne. Jest to "konkurencja", którą można by porównać do socjalistycznego współzawodnictwa między poszczególnymi działami państwowej drukarni, np. między działami produkcji ulotek, plakatów, książek itd. Ron Paul mówi oczywiście o zupełnie innej konkurencji – takiej, która pozostawiłaby ludziom pełną swobodę decydowania o tym, jakim pieniądzem chcą się posługiwać, nie ograniczając owego wyboru do alternatywy "pieniądz albo barter" (proponowanej demagogicznie przez Krugmana).
http://wyborcza.biz/Gieldy/1,114507,11646973,Bitwa_gospodarczych_guru__Kandydat_na_prezydenta_vs_.html
Zarówno Krugman, jak i Paul twierdzą zgodnie, że okres po II wojnie światowej może być uznany za przykład wart naśladowania, jeśli chodzi o politykę gospodarczą. Ale obaj rozumieją przez to coś innego – pisze Mateusz Benedyk, współpracownik Instytutu Misesa, redaktor naczelny Mises.pl.
Zwykle Krugman i jego zwolennicy wskazują, że w ramach sprawiedliwości społecznej najbogatsi Amerykanie obciążeni byli wówczas stopą podatku dochodowego sięgającą 90 proc.
W rzeczywistości efektywna stopa opodatkowania dochodu była znacznie mniejsza, a sam podatek dochodowy przynosił budżetowi wpływy porównywalne z obecnymi (ok. 10-15 proc. PKB). Rząd federalny po II wojnie nie zajmował się w większym stopniu służbą zdrowia (programy Medicaid czy Medicare to dzieci prezydenta Johnsona i jego reform w połowie lat 60.) czy edukacją. Całkowite wydatki publiczne wahały się w granicach 20-30 proc. PKB, były zatem znacznie mniejsze niż dzisiaj (ponad 40 proc. PKB). Jeśli spojrzymy na plany budżetu, jakie przedstawił Ron Paul, to okaże się, że chce wrócić stopniowo do wielkości rządu typowej dla lat powojennych w przeciwieństwie do Krugmana chcącego dalej powiększać wydatki.
Krugman zachwala także ówczesny system finansowy i jego skuteczną regulację. Jak na ironię Stany Zjednoczone działały wówczas ciągle w systemie waluty złotej (choć już w mocno rozmytej i niedoskonałej postaci systemu z Bretton Woods), którego zwolennikiem jest kongresman Paul, a przeciwnikiem Krugman. Rezerwa Federalna była przez to znacznie bardziej antyinflacyjna – przyrosty bazy monetarnej i zmiany cen konsumpcyjnych były relatywnie niewielkie.
Porzucenie ostatnich związków dolara ze złotem na początku lat 70. doprowadziło do znacznej ekspansji monetarnej i wysokiej inflacji. Zachwiało to systemem bankowym na tyle, że na przełomie lat 70. i 80. prezydent Carter i Demokraci zmuszeni byli przeprowadzić tzw. deregulację działalności bankowej – najwyraźniej "skuteczne regulacje" wychwalane przez Krugmana przestały działać. Można także dodać, że obecne regulacje kapitałowe banków, którym narzuca się centralną interpretację ryzyka poszczególnych aktywów finansowych, idą znacznie dalej niż regulacje obowiązujące w okresie powojennym. Paul zapewne zgodziłby się na powrót polityki pieniężnej i fiskalnej z lat powojennych – Krugman wybrałby tylko kilka szczegółowych rozwiązań bez oglądania się na całokształt sytuacji.
Krugman jest także przerażony wizją powrotu do polityki pieniężnej sprzed 150 lat, czyli bimetalizmu/standardu złota bez banku centralnego. Przez wiele lat ekonomiści utrzymywali, że był to okres niezwykle gwałtownych panik finansowych, których obecnie unikamy dzięki dobroczynnemu działaniu banku centralnego. Jak jednak wykazały ostatnie badania Christiny Romer, byłej doradczyni gospodarczej prezydenta Obamy (publikuje m.in. w New York Times), okres kilkudziesięciu lat przed wybuchem I wojny światowej był czasem najszybszego i najbardziej stabilnego wzrostu gospodarczego w historii Stanów Zjednoczonych. Krugman najwidoczniej takiej prosperity nie chce.
Jeśli chodzi o dzisiejszy system finansowy, to wbrew temu, co twierdzi bloger Trystero, Krugman wcale nie rozumie lepiej niż Paul współczesnego pieniądza. Shadow banking system i transakcje repo dzisiejszych instytucji finansowych to konkurencja na podrabianie pieniędzy, a nie hayekowska konkurencja walutowa proponowana przez Paula. Dzisiejsza bankowość ze swoimi wysokimi dźwigniami i stałym przyrostem długu może istnieć tylko dzięki systemowi pustego pieniądza i wsparciu banku centralnego. W prawdziwie wolnym systemie pieniężnym (konkurencja walutowa i brak banku centralnego) każdy bank działałby na własną odpowiedzialność i byłby silnie karany przez rynek za nadmierne podejmowanie ryzyka i nadmierne udzielanie kredytów. Takich rzeczy mylić nie można.
http://wyborcza.biz/biznes/1,100897,11652601,Krugman_nie_chce_prawdziwej_prosperity_.html
"Prawy Wolnosciowiec (czyt. paleolibertarianin, minarchista, etc.). RAJ - antysystemowa formacja przeciwników fiskalizmu i biurokracji, dazaca do pelnej autonomii jednostki od terroru panstwowego (FRI - "Wolnosc, Prawosc, Niepodleglosc")."