Chcąc być dobrymi chrześcijanami powinniśmy wziąć w nawias cały polityczny kontekst, w jakim umieszczone są wypowiedzi Leszka Millera i cieszyć się z nawrócenia byłego komunistycznego aparatczyka. Pamiętam, że gdy Leszek Miller został premierem, trafił na okładkę pisma "Viva!", cały materiał zatytułowany był "Miller, bój się Boga! Nie mogę, nie wierzę". Czy deklarację tę możemy uznać za odważną? Raczej nie, trudno jej natomiast odmówić jasności. Mową Millera w tej sprawie było "Nie, nie". Trudno jednoznacznie stwierdzić, kiedy nastąpiła zmiana w duszy postkomunistycznego polityka? Czy wtedy, gdy związał się z Samoobroną (było nie było przynajmniej deklaratywnie odwołującą się do wartości chrześcijańskich i nauczania Jana Pawła II), czy dopiero po katastrofie smoleńskiej? Może premier Miller kiedyś zdecyduje się opowiedzieć nam o swojej duchowej […]
Pamiętam, że gdy Leszek Miller został premierem, trafił na okładkę pisma "Viva!", cały materiał zatytułowany był "Miller, bój się Boga! Nie mogę, nie wierzę". Czy deklarację tę możemy uznać za odważną? Raczej nie, trudno jej natomiast odmówić jasności. Mową Millera w tej sprawie było "Nie, nie".
Trudno jednoznacznie stwierdzić, kiedy nastąpiła zmiana w duszy postkomunistycznego polityka? Czy wtedy, gdy związał się z Samoobroną (było nie było przynajmniej deklaratywnie odwołującą się do wartości chrześcijańskich i nauczania Jana Pawła II), czy dopiero po katastrofie smoleńskiej? Może premier Miller kiedyś zdecyduje się opowiedzieć nam o swojej duchowej przemianie, na razie pozostaje nam wyławiać jej oznaki z morza propagandy, za pomocą której były "żelazny kanclerz" próbuje utrzymać zainteresowanie sobą mediów. Pierwszy taki sygnał to felieton, publikowany w wielu miejscach, o którym pisałem już na "Niepoprawnych", który świadczył o tym, że Leszkowi Millerowi bliskie stał się przynajmniej ten fragment wyznania wiary, w którym mowa o "świętych obcowaniu". Były ateista Miller postanowił odbyć bowiem rozmowę ze św. p. Jerzym Szmajdzińskim. A że poza życiem wiecznym Miller wierzy też w moc mediów, mogliśmy się i my z tą rozmową zapoznać… Dziś zaś dowiadujemy się, że Leszek Miller uwierzył również – co stawia go w naprawdę dobrym świetle, bo wiary tej, co niepokojące, nie podziela coraz więcej osób, deklarujących się jako chrześcijanie – w piekło. Co prawda nie tak dawna działalność Millera i jego kolegów oraz fakt, że wtedy jakoś nikt się piekła nie bał, wskazuje, że to Millerowe piekło zaludnione jest wyłącznie działaczami PiS, należy uznać to za krok w dobrym kierunku.
http://niepoprawni.pl/blog/3/wiecej-leszka