a Oni tam się krwawią w ulicznym pochodzie…chorzy ciągle na Polskę jaką wymarzyli…
I
a Oni tam się krwawią w ulicznym pochodzie
ciągle chorzy na Polskę jaką wymarzyli
w oknach najbliższych coraz bledsze twarze
po tych co tajemnicę swą im zawierzyli
a Oni tam z sercami związanymi w węzeł
przepasani płomieniem niespełnionej prośby
powtarzają uparcie i gniewnie pytania
lekceważąc zmrużone czujne oko groźby
a Oni tam się krwawią w zimną pierś kamienia
potykają o pamięć – grzęzną w słów topieli
zdzierając bez ustanku pas za pasem
na przekór tym co kłamią – czerwieni i bieli
II
pozostała ich garstka – ta krwawiąca rana
ona jeszcze dolega wspomnieniem zarazy
ale już podniesieni z obolałych kolan
odchodzimy pośpiesznie w jasne krajobrazy
cieszyć się żeśmy uszli w słoneczną pogodę
otrzepując jedynie lotny pył z ubrania
umiejąc ciągle wybrać z Historii to pewne
niepewnym zostawiając niepewne pytania
one jak ostrężyny na urwistej ścieżce
oplątują boleśnie pokrwawione nogi
na tej drodze gdzie mała pozostała garstka
i godziny płonące jak jesienne głogi
III
kruki – czarne okruchy na białym obrusie
Żeromski jakby patrzył nagle czujnym wzrokiem
nad tą stertą żelastwa porzuconą w polu
wokół której drepczemy pogrzebowym krokiem
kruki – czarne okruchy w białych palcach zimy
wpisujące koślawo znajome pytanie
pod niebem gdzie wyrasta biała gwiazda ciszy
przerywana ochrypłym kruków zwoływaniem
kruki – czarne okruchy nad leżącym ciałem
otwieram z bólem oczy wśród zimnej zawiei
codzienność łeb zwiesiła pod czarnym ornatem
wypatruję…czy przyjdzie…Biały Kruk…Nadziei…?
6
NIEZALEZNY ZAKLAD POETYCKI. Kubalonka. Naród,który sie oburza,ma prawo do nadziei, ale biada temu,który gnije w milczeniu. Cyprian Kamil Norwid