Bez kategorii
Like

Będziemy pracować do 75 roku życia

13/05/2012
384 Wyświetlenia
0 Komentarze
7 minut czytania
no-cover

Swoim studentom w SGH prof. Marek Góra – twórca reformy emerytalnej – powtarza, że jeśli wierzą w to, że przejdą na emeryturę przed 75. rokiem życia, to są naiwni – podaje onet.pl na podstawie „Forbes”.

0


A może w ogóle nie powinniśmy spodziewać się emerytur z publicznego systemu, ale liczyć wyłącznie na siebie i swoje dzieci – jak radzi wicepremier Waldemar Pawlak.

Problem w tym, że według raportu OECD pokazującego, z czego żyją emeryci, wynika, że w Polsce żyją głównie z transferów publicznych, z minimalnym udziałem dochodów z kapitału, inaczej niż np. w Finlandii, Wielkiej Brytanii czy Australii. Tam udział dochodów ze zgromadzonego przez całe życie majątku jest wyższy niż publiczna emerytura.

To była bardzo niezręczna wypowiedź, co nie zmienia faktu, że funkcjonujące w większości krajów systemy emerytalne to piramidy finansowe ze wszystkimi groźnymi skutkami dla ich uczestników i całych społeczeństw. Każda piramida wcześniej czy później bankrutuje. Budowanie takich konstrukcji jest karalne, gdy robi to podmiot prywatny, ale gdy robią to rządy, nie grożą im za to żadne konsekwencje. Polska jest na szczęście w lepszej sytuacji niż inne kraje – ale by być całkiem bezpieczna, musi dokończyć reformę emerytalną.

Ale na razie mówi się tylko o podwyższeniu wieku emerytalnego. To najprostsze posunięcie, zwłaszcza że tzw. konsultacje społeczne przypominają czasy PRL-u. Trzeba jeszcze odebrać przywileje emerytalne, zrobić coś z KRUS-em itp., a do tego rząd zabiera się jakoś bez entuzjazmu.

Nie wiem, czy podwyższenie wieku emerytalnego to proste posunięcie. Poza tym 67 lat to nie koniec. Premier Szwecji Fredrik Reinfeldt powiedział niedawno w wywiadzie dla dziennika „Dagnes Nyheter”, że Szwedzi powinni pracować do 75 lat. Tak będzie i u nas i musimy być do tego przygotowani, niezależnie co nasi politycy o tym dzisiaj mówią. Warto tu przypomnieć, że w pierwszym na świecie powszechnym systemie emerytalnym, wprowadzonym pod koniec XIX wieku w Niemczech, wiek przechodzenia na emeryturę wynosił 70 lat, potem obniżono go do 65 lat. Miejmy więc świadomość, że te 65 lat to XIX-wieczny zabytek.

Jednak w Polsce, gdzie jest ponad 2 miliony bezrobotnych, zatrzymanie w pracy starszych ludzi spowoduje, że pracy dla młodych będzie coraz bardziej brakować.

Chociaż intuicja podpowiada, że tak będzie, zależność jest dokładnie odwrotna. Rosnące wydatki na emerytury to niedopłaceni pracownicy. Wyższe obciążenie płac składkami powoduje bowiem, że praca staje się droższa, więc wielu miejsc pracy nie opłaca się utrzymywać i są one likwidowane, a nowych też nie opłaca się tworzyć. Jednym z powodów dużego bezrobocia w Polsce były przez kilka dziesięcioleci wcześniejsze emerytury – nowe miejsca pracy albo wcale nie powstawały, albo były niskopłatne i śmieciowe.

Jest tu jeszcze jeden aspekt. Wczesne emerytury to de facto subsydiowanie pracodawców, by wymienili sobie załogę na młodszą, często z lepszymi kwalifikacjami, a przy tej okazji zaoszczędzili na płacach. A o tych niestarych jeszcze emerytów niech się martwi państwo, czyli podatnicy.

Wiele osób wybiera ucieczkę na emeryturę, bo z tym, co potrafią robić, są zupełnie zbędni.

Istnieje oczywiście problem przeterminowanych kwalifikacji. Błędem jest jednak uczenie się nowych umiejętności czy zawodu dopiero wówczas, gdy się stoi już pod ścianą. Jeżeli będziemy mieli świadomość, że musimy zawczasu o tym pomyśleć, nasza sytuacja będzie znacznie lepsza. Okres, na który wystarczają kwalifikacje zawodowe, stale się dzisiaj skraca. Niebawem może wynosić 20, a może nawet 15 lat. Zatem przeciętny pracownik będzie musiał nawet dwa, trzy razy w życiu zmieniać zawód, aby nie wypaść z rynku pracy.

Jednak na razie tylko nieliczni zdają sobie z tego sprawę, nie mówiąc o tym, że nie są na tyle zapobiegliwi, by rozejrzeć się za nowym zawodem.

Niestety, mamy tu do czynienia z pewną asymetrią informacyjną – ta wiedza nie przebija się do ludzi. Musimy zbudować jakiś system kształcenia ustawicznego, który będzie ułatwiał przekwalifikowanie w ciągu całego życia. Młody człowiek, który kończy szkołę czy studia, powinien dostać jasną informację: masz zawód, ale to, czego się nauczyłeś, wystarczy ci na kilkanaście lat. Jak nie zadbasz wcześniej o to, by zdobyć nowe kompetencje, nikt nie będzie mógł ci pomóc. Stworzeniem takiego systemu powinno być zainteresowane nie tylko państwo, ale także pracodawcy, bo za kilka dziesięcioleci z powodów demograficznych osoby starsze stanowić będą większość ich pracowników.

Jest Pan idealistą. Człowiek w Radomiu czy Gorlicach, gdzie już teraz zdobycie pracy graniczy z cudem, nie wierzy w to, że mając 65 lat, znajdzie jakiekolwiek zajęcie.

W przyszłości na skutek zmian demograficznych sytuacja diametralnie się zmieni. To praca zacznie szukać pracowników. A poza tym odwróćmy sprawę. Czy przejście na emeryturę w wieku 65 lat jest takim dobrem? Człowiek ma wtedy jeszcze około dwudziestu lat przed sobą i marginalizuje się. Ma więcej czasu, może sobie pójść na ryby. Tylko co dalej?

Ludzie niechętnie przyjmują takie rady, bo mają poczucie, że coś stracili.

Nic na to nie poradzimy. Moim studentom mówię, że jeżeli sądzą, że będą pracować tylko do 75. roku życia, to są naiwni.

 

Więcej:

http://emerytury.onet.pl/prasa/20-pytan-do-prof-marka-gory,1,5127375,artykul.html

0

Aleksander Pi

"Szef Dzialu Ekonomicznego Nowego Ekranu. Dziennikarz z 10-letnim stazem. Byly z-ca szefa Dzialu Biznes "Wprost"."

1837 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758