Bartosz Arłukowicz jest po prostu karierowiczem, nastawionym na autopromocję i miłe ściemnianie – w tym sensie Tusk i wszyscy kolesie z partii PO wołają do niego „witaj w klubie”
Bartosz Arłukowicz jest po prostu karierowiczem, nastawionym na autopromocję i miłe ściemnianie – w tym sensie Donek i wszyscy kolesie z partii PO wołają do niego "witaj w klubie" ;;-;
Oczywiście, że ustawę "zdrowotną" spaprała kolesianka Tuska – Ewa Kopacz (nagrodzona teraz lepszym stołkiem za super relacje z Donkiem), a przegłosowali jej partyjni kolesie, wbrew wszystkim głosom wskazujacym na ewidentne błędy, idiotyzmy i brak technicznej bazy dla efektywnego wprowadzenia takiego kompleksowego projektu.
Bartosz Arłukowicz zdecydował się jednak firmować ten knot, pomimo swej wystarczającej wiedzy i kompetencji dla zorientowania się, że to knot. Jego pełna orientacja w tym zakresie wynika z wielu jego własnych wypowiedzi krytycznych.
Bartosz Arłukowicz był/jest zapewne dobrym lekarzem pediatrą, znanym i lubianym w Szczecinie przez dzieci i ich mamusie. Niestety posiada on już od dawna wielkie "parcie na szkło" i to było zapewne głównym powodem dopisania się do paczki kolesiów z PO. Środowisko SLD wykorzystał dla realizacji ważnego etapu swego "parcia", czyli zdobycia sporej popularności w Polsce dzięki udziałowi w komisji "hazardowej".
Czy coś jeszcze, oprócz "parcia" i wspierania swej popularności ❓
Nie da się nic znaleźć na ten temat, ani zauważyć. Pan obecny minister niczym wcześniej nie zarządzał, nie tworzył żadnych projektów, nie realizował. Politycznie wybierał takie ścieżki wsparcia, które dawały szansę zaistnienia.
Coś konstruktywnego do zauważenia ❓
Najbardziej konstruktywne jego działanie, to była krytyka min. Ewy Kopacz i jej ustawy "zdrowotnej" ale ten swój plus Arłukowicz sumienie obecnie odszczekuje.
Nie dało się nic dostrzec z okresu zajmowania stanowiska pełnomocnika premiera d.s. przeciwdziałania wykluczenmiu społecznemu – jedna ściema.
Okoliczność, dzięki której wypłynął na wody szerszej popularności – komisja "hazardowa" – także nie zawierała wcale konstruktywnych elementów, a pewnie raczej stała się początkiem zblatowania ze środowiskiem kolesiów z partii PO. Jego udział bowiem w pracach komisji był całkiem jałowy i bezefektowy, a tylko autopromocyjny. Nie zrobił faktycznie nic, co utrudniłoby Sekule i kolesiom przeforsowanie "ich politycznej prawdy" nt. tej afery.
Jakże odmienne porównania, w aspekcie efektów, nasuwają sie z przykładów postaw np. Rokity czy Ziobry, którzy zdobyli niewątpliwą popularność przy okazji jednak efektywnej walki o prawdę, a nie jakiegoś picuś-glancuś i blatowania się z obozem ówczesnej władzy.
"finansista z "duzego miasta" - obserwuje i dostrzegam zarówno w dzien, jak i w nocy"