Nie jest dziełem przypadku, że w czasach naszego Donalda dochodzi do serii nieszczęść i katastrof.
Katastrofa kolejowa uwolniła lawinę komentarzy o stanie III RP oraz o stylu rządzenia, a raczej ślizgania się w świetle jupiterów oraz kręcenia lodów na zapleczu, ekipy naszego Donalda.
Nie są to pozytywne oceny, bo i na inne sobie PO, od 5 lat rządząca w Polsce, nie zasłużyła.
Trafnie łączony jest stan polskiego kolejnictwa z polityką kadrową rządu, bo ta śliska ekipa, pełna, jak żadna inna, obiboków i ignorantów, wije się teraz jak nadepnięty robal, odmawiając przyjęcia do wiadomości, że pełnia posiadanej władzy oznacza pełnię odpowiedzialności.
Trafnie łączone są „popisy” rządu ze stanem państwa – bo to jest „dziki kraj” – psuty przez "Donka i Bronka” w interesie "Rycha i Zbycha".
To oni są odpowiedzialni za chaos, w jakim znajduje się dziś nasz kraj. To oni w interesie swego zaplecza utrzymują stan permanentnego bałaganu, pozwalający ukryć wszelkie przekręty i wszystko „załatwić”.
To oni są odpowiedzialni za zaniechanie prób reformowania państwa, uporządkowania wzajemnie sprzecznych przepisów, których ignorowanie wytwarza kulturę lekceważenia zdrowia i życia współobywateli.
Dlatego często występuje u nas przyzwolenie na łamanie przepisów, bo w dżungli nieprecyzyjnych, a często i głupich zarządzeń, ludzie muszą lawirować, by możliwa była jakakolwiek działalność. Aż w końcu dochodzi do tragedii i darcia włosów z głowy przed kamerami.
A nasz Donald jest przecież kompletnym amatorem i do tego otacza się jeszcze głupszymi od siebie, „bo jaki pan, taki kram”. Sprawowanie władzy w ich wykonaniu przypomina przysłowiowe oddanie brzytwy w ręce małpy.
Bądźmy wspaniałomyślni i złóżmy na karb niefrasobliwości delegowanie na odpowiedzialne stanowiska państwowe ludzi nieodpowiednich i nieodpowiedzialnych, którzy do tego kompletnie ignorują bezpieczeństwo obywateli. Bo przecież nie w interesie szerokich rzesz Polaków ten rząd konsumuje państwowe „frukta”.
A oprócz gigantycznej niekompetencji, mamy też nieokiełznaną butę i arogancję.
Na kolei i w innych spółkach państwowych, kierownicze stanowiska obsadzone zostały przez partyjniaczków z PO i ich pociotków. Nepotyzm rozkwitł do niewyobrażalnych rozmiarów. Fachowców zastępuje się ludźmi z przypadku.
Nie jest to nowa praktyka, ale poziom kadr PO wyraźnie odbiega od poziomu poprzedników. Wygląda na to, że obecnie hasło „Teraz K… My” realizują wyjątkowe kanalie.
Teraz rykoszetem uderzają w PO jej własne standarty – obwinianie PIS-u, i osobiście Jarosława Kaczyńskiego, za wszystkie negatywy, jakie macherzy „od wizerunku” mogli od 2005 roku wynaleźć, a na które nota bene on wielkiego wpływu nie miał – od liczby wypadków drogowych, po rosnące ceny jabłek i benzyny.
A świeżo przeflancowane tabuny MWzWM, z lubością chłonących dowartościowujący ich „bajer” naszego Donalda, zupełnie zapomniało o polskiej mądrości ludowej – „Kto pod kim dołki kopie, to…”, a ci bardziej obyci ze światowymi trendami to mogąteraztylko smętnie pokiwać głowami, że „Karma is a bitch, man… (only if you are)”, co się wykłada, jak powyżej.
Można powiedzieć, że PO sobie gruntownie na wszystkie swoje nieszczęścia zasłużyła.
Woda sodowa uderzyła do słabych głów i nastąpił totalny odlot. Uwierzyli we własną propagandę, własną doskonałość i w „cuda cudaka…”
No i mamy dziś radosny festiwal „komedii pomyłek”, poczynając od szczebli rządowych, (spuśćmy zasłonę milczenia na „ministrę” Muchę i jej dokonania – ciekawe, czy jej ostatni wyskok wizerunkowy to podszepty złych pijarowców, czy też efekt ruszenia „własnym rozumem”?), a kończąc na lokalnych sitwach, gdzie publiczny grosz, wypracowany przez podatników w pocie czoła, ze stuprocentowaną pewnością trafia do „należycie umocowanych” byznysów, a jak ktoś się stawia, to przecież zawsze można mu jakąś śrubkę w kole odkręcić…
Prywata i nepotyzm, niekompetencja i arogancja – a za co się nie wezmą, to spieprzą.
Nie zapominajmy, że dla naszego Donalda „polskość to nienormalność”, że języka polskiego to dopiero uczył się w szkole, i że był tam bity przez kolegów za swoje „niewłaściwe pochodzenie”. Dodajmy maltretowanie przez ojczyma, wychowanie przez rówieśników „na ulicy i podwórku” oraz lata niszczenia sobie szarych komórek wdychanym klejem oraz innymi nielegalnymi substancjami.
Cudem byłoby, gdyby tamte okoliczności nie skutkowały powstaniem patologicznejosobowośc, zanurzonej w oparach absurdu i rojeniach o własnej omnipotencji. Ten typ o mentalności lizusa, merdającego na widok większych oprychów, gardzi słabością – ale zawsze ucałuje buty, które właśnie skopały mu tyłek. Zapytajcie klientelę zakładów karnych i aresztów śledczych – oni pójdą za nim jak w dym, bo swój zawsze wyczuje swego…
Dopiero od niedawna prawda o mściwości i małostkowości naszego Donalda powoli zaczyna przebijać się do świadomości rodaków. A przecież lista postaci wybitniejszych od niego, które on „sprytnie” wykosił, jest imponująca – T. Mazowiecki, A. Olechowski, M. Płażyński, P. Piskorski, czy J. Rokita.
Nie zapominajmy też o premierze Janie Olszewskim, którego nasz Donald obalił w 1992 roku, wespół z Pawlakiem i Wałęsą. Bo dzisiejszy bardak w państwie i zgniliznę moralną zawdzięczamy spiskowcom z „Nocnej Zmiany” – to dzięki nim gangrena Okrągłego Stołu mogła spokojnie zainfekować cały bez wyjątku organizm państwowy.
Tu nie pomogą żadne terapie ani pigułki – dziś Polska potrzebuje dobrego chirurga.
I warto się z tym pośpieszyć, bo nasz Donald ma w rękawie kolejnego asa.
Ta banda pozerów, ignorantów, drobnych cwaniaczków i hosztaplerów wymyśliła sobie ostatnio kolejny skok na "naprawdę wielką kasę".
Chłopaki chcą się tym razem dobrać do funduszy związanych z budową i eksploatacją ……elektrowni atomowej… ….ręce opadają.
Zgroza, panie, zgroza…
Nasz Donald został zainstalowany w fotelu Prezesa Rady Ministrów głównie po to, żeby ”dorżnąć pisowskie watahy”, ale gdyby "przy okazji" udało mu się już teraz zmniejszyć ludność Polski do planowanych 16-17 mln, to zasłużyłby sobie na dozgonną wdzięczność Berlina.
I nadal państwo dostrzegacie jedynie „dziwny zbieg nadzwyczajnych okoliczności” za czasów naszego Donalda?
James Bond zwykł mawiać Wszystko może się zdarzyć jeden raz. Ale już przy drugim razie powinny się nam włączyć dzwonki alarmowe. Ale trzeci raz na pewno jest efektem wrogich poczynań. (""Once is happenstance. Twice is coincidence. The third time it’s enemy action.")
A czarna seria Donalda? Największa katastrofa państwowa od końca II wojny światowej (96 smoleńskich ofiar), kilka dewastujących kraj powodzi, największa w historii wojskowa katastrofa lotnicza (Mirosławiec), największa katastrofa w polskim ruchu drogowym (18 zabitych), no i teraz największa katastrofa kolejowa.
Nasz Donald po prostu przynosi Polsce pecha. I chociażby z tego powodu powinien jak najszybciej i jak najdalej odejść.
Obiecanych cudów brak
Za to moc egipskich plag,
Co rujnują nam kraj, jak za ruska,
Nasz faraon Tusek-chamon
To pechowiec jakich mało!
Plagi Tuska, plagi Tuska, plagi Tuska. (Jan Pietrzak)
Dalibóg, nie chcę oglądać dobrze oświetlonego i świetnie skadrowanego naszego Donalda, jak w dobrze skrojonym i dopasowanym kombinezonie ochronnym, ze zbolałą miną tłumaczy się przy wjeździe do skażonej strefy, że oni przecież „chcieli dobrze”…
Nie chcę też oglądać mądrzącego się w telewizorze "cmentarnego Bronka", że "państwo nasze znowu dziś zdało egzamin" – bo jedyne, co III RP pod jego kierownictwem wychodzi, to w miarę sprawne grzebanie kolejnych ofiar…
Dziś wybór jest boleśnie prosty – albo upadek Donalda i jego formacji, albo prawdziwy koniec Polski – bo jasną jest sprawą, że mało kto będzie płakał po III RP.
Tak, jak nawet beneficjenci PRL-u w końcu mieli go dość i w 1989 rolu popędzili PZPR w diabły…
Takiej okazji nie wolno nam tym razem przegapić – i trzeba się do niej solidnie przygotować – bo co nowego powstanie w Polsce po upadku III RP?
Stworzymy sobie tym razem coś naprawdę polskiego, po prostu – dla nas i dla naszych dzieci – czy znowu damy sobie wcisnąć "gotowca", robiącego z nas jeszcze bardziej "wycyckanych" niewolników?
Nie umiemy odczytywac znaków czasu, i dlatego jestesmy bezlitosnie ogrywani przez "starszych" i "madrzejszych". I dlatego piszę, jak jest...