Ciekawe, ile i jak szybko, dowiedzielibyśmy się o mafii w Polsce, o znikających „słupach” …
"–Otwierać, policja! – zza drzwi słychać było podniesione głosy licznych funkcjonariuszy. Był mroźny warszawski poranek, (…) Półprzytomny Wojciech Stefan Jaroń zwlókł się z łóżka i otworzył. Do mieszkania wpadli policjanci z Centralnego Biura Śledczego, założyli mu kajdanki i zawieźli na przesłuchanie do Szczecina. Mieszkanie Jaronia dokładnie przeszukano. – Udział w zorganizowanej grupie przestępczej wyłudzającej podatek akcyzowy – usłyszał Jaroń. Marcin Kowalski, prokurator Prokuratury Rejonowej w Szczecinie oddelegowany do Prokuratury Okręgowej, przypisał mu jeszcze funkcję księgowego mafii paliwowej i przybił funkcjonowanie w 300, oczywiście przestępczych, przedsiębiorstwach z tej branży. – Areszt na trzy miesiące – orzekła stanowczo sędzia Beata Półkownik-Łucyk, przewidując naturalnie możliwość mataczenia i zagrożenie wysoką karą. Wojciech Jaroń był dyrektorem finansowym Przedsiębiorstwa Budowlano-Handlowego Kamar, które zajmowało się między innymi sprzedażą oleju opałowego. Prowadził też firmę doradczą i działalność naukową. Kilka tygodni przed aresztowaniem napisał na Politechnice Radomskiej pracę pt. "Wybrane zagadnienia nadzoru akcyzowego w obrocie przetworami naftowymi". Zdaniem jednych była to kompleksowa analiza aktów prawnych regulujących rynek paliw, zdaniem innych gotowy poradnik, jak sprzedawać paliwo i nie płacić akcyzy. Tak czy inaczej, była to jedna z najbardziej poczytnych prac naukowych w Polsce. Na kilka dni przed zatrzymaniem, (…), jako członek Polskiej Izby Paliw Płynnych, naukowiec i przedstawiciel firmy paliwowej, łączący teorię z praktyką, wybrał się Jaroń do Prokuratury Krajowej. Odbył dłuższą rozmowę z ówczesnym dyrektorem Departamentu Przestępczości Zorganizowanej w Ministerstwie Sprawiedliwości Zbigniewem Rychlikiem. Przedstawił analizę aktów prawnych, które jego zdaniem umożliwiały powstanie nielegalnego obrotu paliwem, wskazał wszystkie dziury w prawie, które przedsiębiorcom paliwowym pozwalały omijać podatek akcyzowy. Nie mamy pewności, czy wizyta u prokuratora Rychlika spowodowała nieszczęścia, które dotknęły później Jaronia. To tylko hipoteza.
W tym czasie do prasy poszedł przeciek, "Rzeczpospolita" napisała, że Wojciech J. oszukał skarb państwa na ok. 4 min zł, nie płacąc akcyzy. Autorzy tej poczytnej gazety dodali jeszcze, że Jaroń oferował współpracę CBS, czyli że chciał kapować. Gazetę ktoś podrzucił pod celę w Areszcie Śledczym w Szczecinie, gdzie Jaroń siedział. Doszło do próby pobicia "rozjebusa" przez grypsujących. Szczęśliwie po ośmiu miesiącach Jaroń opuścił areszt tymczasowy względnie w jednym kawałku. Pierwszy wyrok zapadł (…) Sąd Rejonowy w Łomży w całości uniewinnił Jaronia od zarzucanych mu przez prokuraturę czynów."
Nie bez powodu temat aresztów wydobywczych rozpocząłem od obszernego cytatu i wykasowania dat zawartych w tym tekście. Chciałem, by czytając, najpierw poczuć tą
"duszną ziobrową atmosferę zaszczuwania niewinnych ludzi i przetrzymywania ich w aresztach"
a dopiero by później – niczym palnąwszy się w głowę, zakrzyknąć: Eureka!
i zobaczyć, że:
Przecież to chodzi o rok 2002!!!
Wtedy NIE RZĄDZIŁ wymiarem sprawiedliwości "krwawy, mściwy" Ziobro, ale kolega Ryszarda Kalisza, były członek PZPR, aktualny członek SLD, Grzegorz Kurczuk!!! A przed nim ministrem sprawiedliwości, była osoba, która m.in. dosłownie położyła śledztwo i proces … położyła wielkie zasługi w sprawie niewyjaśnienia afery FOZZ. W tym czasie ministrem spraw wewnętrznych i administracji był Krzysztof Janik! Jak to możliwe, że Ryszard Kalisz mógł aż tak się pomylić i wielokrotnie kłamliwie rozgłaszać – nie tylko on zresztą – że ojcem chrzestnym "aresztów wydobywczych" jest Zbigniew Ziobro (Jarosław Kaczyński i cała IV RP) a nie wiedział, co wyrabiali jego koledzy z rządu??? Tym bardziej, że od 2000 roku był członkiem Rady Bezpieczeństwa Narodowego a od 2001 roku był posłem! I po co dywagować, czy Platforma Obywatelska zawrze koalicję z Sojuszem Lewicy Demokratycznej, czy też nie, skoro mamy tu jak na dłoni faktyczną koalicję ludzi z tych obu formacji (bez wzgledu na zmieniające się ich nazwy) i to trwającą od wielu, wielu lat
W nagonkę na Zbigniewa Ziobro, podobnie jak Ryszard Kalisz (co jego wcale nie usprawiedliwia!), wpisały się niezawisłe (szczególnie od logicznego myślenia, oczywiście) sądy, jak choćby sąd w Płocku, który "zamiast zajmować się mafią paliwową, oskarżył b. ministra sprawiedliwości prokuratora generalnego Ziobrę o przekroczenie uprawnień, domagając się od Sejmu uchylenia jego immunitetu poselskiego … Słusznie Polacy oceniają atak na Ziobrę – jako akt politycznej zemsty na człowieku, który miał odwagę naruszyć interesy i dobre samopoczucie przestępców i ludzi z nimi związanych. Zarzuty wobec niego są absurdalne, ale równocześnie na tyle uzasadnione paragrafami prawnymi, aby przez wiele lat ciągać go po sądach, uprzykrzać życie, a także karać materialnie … Krótko mówiąc, Platforma Obywatelska zamiast ścigać przestępców, uderza w osoby, które walczyły z mafią i korupcją.
Odnoszę jednak wrażenie, że to nie sami rządzący chcą zniszczyć byłego ministra sprawiedliwości, a także rozprawić się z ideą IV RP. Stoją za tym mafijni bossowie, żądają tego przywróceni do łask agenci specsłużb, jednym słowem, wszyscy ci, którzy poczuli się zagrożeni działaniami ministra Ziobry, któremu „zachciało się” wprowadzać prawo i sprawiedliwość"
Trudno, normalnym ludziom, nie odnieść takiego samego wrażenia!
Zwłaszcza po pouczającej lekturze: Mafii nie było?
Link do zdjęcia wprowadzającego:
Nie musisz komentować. Wystarczy, że przeczytasz ... i za to Ci również dziękuję.