Zaczęło się od propozycji prezesa Polskiej Akademii Nauk profesora Michała Kleibera, żeby komisje Laska i Macierewicza spotkały się na ubitej ziemi i wymieniły poglądy i ustalenia dotyczące smoleńskiej tragedii. Kleiber, początkowo nieśmiało, w telewizji publicznej, a potem już ostentacyjnie, poprzez Polską Agencję Prasową, mocą swojego autorytetu, zaczął dążyć do takiego spotkania, dwóch fundamentalnie zwaśnionych przecież stron. Lasek od początku chciał uniknąć takiej konfrontacji. Macierewicz przeciwnie. Sytuacja zaczęła stawać się jednak nieznośna. Kleiber, daleki od propisowskich sympatii, ale przyznający się do przyjaźni z Lechem Kaczyńskim, potraktował swój pomysł jako spłatę osobistego długu wobec nieżyjącego prezydenta, uznając, że taka konferencja należy się rodakom 96. ofiar tragedii z 10 kwietnia 2010 roku. Atmosfera zaczęła gęstnieć.
Macierewicz ochoczo zaakceptował propozycje Kleibera bez warunków wstępnych i Lasek został zepchnięty na bardzo niewygodne pozycje, narażając siebie i swoich protektorów na gniew opinii publicznej i spadek w sondażach. Trzeba było coś z tym zrobić. No i do akcji wkroczyły wypróbowane siły „Gazety Wyborczej” i TVN-u, wspierane oczywiście przez Naczelną Prokuraturę Wojskową. Najpierw w „GW” ukazał się obrazoburczy artykuł Agnieszki Kublik ujawniający „kompromitujące” cytaty z zeznań niektórych ekspertów Zespołu Parlamentarnego Antoniego Macierewicza. Potem NPW „ z uwagi na ważny interes społeczny”, w odpowiedzi na artykuł Kublik, ujawniła więcej zapisów z tych przesłuchań, a na koniec TVN, rękami „dziennikarzy” Piotra Marciniaka i niezawodnej Moniki Olejnik dopełnili dzieła zniszczenia. Przy okazji wykorzystano także Macieja Komorowskiego, syna Stanisława (zginął w Smoleńsku), który w rozmowie z Olejnik o ekspertach ZP Macierewicza wyrażał się tylko per „ci panowie”, drwiąc z ich kompetencji „na maksa”, by stwierdzić, że historia TU-154M została już dawno zweryfikowana przez Anodinę i Milera, że brzoza, że niedouczeni piloci, że brawura, że zeszli za nisko we mgle, a tak w ogóle, to on, Maciej Komorowski tylko jednego nie wie, a mianowicie o czym rozmawiali prezydent Lech Kaczyński z bratem Jarosławem, bo wiedza o tej wymianie zdań rzuciłaby snop światła na znane już przyczyny wypadku, czytaj Kaczyńscy w perfidii swojej wcześniej zaplanowali tę katastrofę i ustalali tylko ostatnie kroki tego samobójczego przedsięwzięcia. W rozmowie z Piotrem Marciniakiem w „Faktach po Faktach” uczestniczył Witold Waszczykowski, a w rozmowie z Komorowskim i Olejnik pełnomocnik kilku rodzin smoleńskich mecenas Bartosz Kownacki. Długo by opisywać tę medialną egzekucję, dość powiedzieć, że eksperci ZP Macierewicza wyszli z niej zmasakrowani. To jakaś banda nieudaczników i laików, ludzie, którzy nie mają zielonego pojęcia o katastrofach lotniczych, beztroskie towarzystwo kolekcjonerów modeli samolotowych. Kpina tak kipiała w tym kotle, że aż wreszcie wykipiała, bo oczywiście udzielono głosu Laskowi, który z rozbrajającą szczerością oświadczył, że jak tu się spotykać z takimi dyletantami. Chyba mu ulżyło!
I misja profesora Michała Kleibera legła w gruzach. Wszystkie działania Zespołu Parlamentarnego Antoniego Macierewicza sprowadzono do absurdu. I taki był właśnie cel! Akcja była przygotowana w najdrobniejszych szczegółach. Naród wreszcie zobaczył z kim ma do czynienia. Naród wreszcie uświadomił sobie, że został w niecny sposób oszukany. Z komentarzy wynikało, że nawet poszukiwacze absurdów z TVN-u i „GW” także dali się oszukać „tym panom”, ale siódmy zmysł i przytomna Naczelna Prokuratura Wojskowa pozwoliła im znowu znaleźć się „na kursie i ścieżce’. Z profesorem Michałem Kleiberem nikt już nie będzie rozmawiał na ten temat, a pan profesor, jeśli ma odrobinę oleju w głowie, powinien położyć uszy po sobie, bo wicher historii zbyt ostro zaczął wiać mu w twarz, to znaczy, że robi się gorąco.
Wczorajszy medialny spektakl w wykonaniu „GW” i TVN-u, z udziałem NPW, jeszcze raz utwierdził mnie w przekonaniu, że jedynym sensownym wyjściem dla przedstawicieli wszelkich odłamów polskiej opozycji jest odmowa udziału w akcjach szytych na miarę przez medialny mainstream. Od dawna bowiem wiadomo, że żywi się on podszeptami z kręgów platformerskiej władzy, a przepisy przygotowywane są w gabinetach cieni.
Wczoraj Waszczykowski i Kownacki jeszcze raz przekonali się, że w starciu z tą machina są bez szans. Pisałem o tym już wielokrotnie. Napiszę jeszcze raz. Studio TVN trzeba bezwzględnie zbojkotować. Niech w studiu TVN dyskusję toczą od dzisiaj Krzemiński, Miller, Lasek i wszelka im podobna zdradziecka hołota. Niech bija pianę we własnym sosie. Z danych Nielsen Audience Measurement dla portalu Wirtualnemedia.pl wynika, że średnia widownia „Kropki nad i” w okresie od 3 września 2012 roku do 11 lipca 2013 roku wyniosła 391 tys. osób. Przecież, to żałosna oglądalność. Normalna, informacyjna telewizja skasowałaby taki program w mgnieniu oka, ale przecież TVN, to nie jest normalna telewizja, ale zbrojne ramię postubeckiej władzy.
Kogo chcecie przekonać do swoich racji w tej „specyficznej” grupie widzów, zwracam się do panów Waszczykowskiego i Kownackiego, ale przecież także do wielu innych, na przykład do Marka Jurka, czy Jadwigi Staniszkis, którzy ochoczo siadają naprzeciwko Moniki Olejnik. Cóż to za przyjemność występować w programie, w którym na zmianę szczują na siebie Polaków Palikot z Niesiołowskim. Nie uchodzi, zwyczajnie, po ludzku, nie uchodzi!
Dziennikarz i wydawca. Twórca portali "Bobowa Od-Nowa" i "Gorlice i Okolice" w powiecie gorlickim (www.gorliceiokolice.eu). Zastępca redaktora naczelnego portalu "3obieg". Redaktor naczelny portalu "Zdrowie za Zdrowie". W latach 2004-2013 wydawca i redaktor naczelny czasopism "Kalendarz Pszczelarza" i "Przegląd Pszczelarski". Autor książek "Ule i pasieki w Polsce" i "Krynica Zdrój - miasto, ludzie, okolice". Właściciel Wydawnictwa WILCZYSKA (www.wilczyska.eu). Członek Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich.