Polskę szczególnie umiłowałem, a jeśli będzie posłuszna Mojej woli, wywyższę ją w potędze świętości.
Wbrew prymitywnej, nihilistycznej propagandzie "reformistów", klękanie nie jest gestem niewolniczym. Wraz z innymi gestami, jak postawa wyprostowana, skłony, bicie się w piersi, znak Krzyża – należy ono do sposobów "wyrażania się ducha w ciele” (J. Ratzinger, Das Fest des Glaubens, Einsiedeln 1993. 66) i "ma niezbywalne znaczenie antropologiczne" (tamże). Wynika to zresztą z Pisma św., Tradycji i nauczania Kościoła: Konieczne jest /…/, "aby obrządek zewnętrzny Ofiary z natury swej wyrażał kult wewnętrzny" – mówi Papież Pius XII. Nie wystarczy więc kult (uniżenie) serca (ducha). Boga mamy czcić także ciałem (zob. I Kor 6, 20; Jk 2, 17; 20n). Wymaga tego natura człowieka, która składa się z duszy i ciała (Pius XII, Mediator Dei). "Uczą święte sobory" – mówi Pius XII- "że jest Tradycją Kościoła, od początku jego istnienia, czcić w jednej adoracji [w uniżeniu, klęcząc] Boga, Słowo Wcielone oraz Jego Ciało", a św. Augustyn twierdzi: »Nikt nie spożywa tego Ciała bez uprzedniej adoracji, przydając, że nie tylko nie grzeszymy adorując, lecz nawet grzeszymy nie adorując»” (zob. Pius XII enc. Mediator Dei 30 i 37).
Moderniści i oziębli katolicy dla zakrycia swojej pustki duchowej uciekają się do podstępnej i przewrotnej argumentacji, że nie trzeba klękać, bo najważniejsze jest to, co przeżywa się w sercu. Dają w ten sposób świadectwo, jak powierzchownie przeżywają obecność Bożą i że nie mają świadomości lub nie wierzą, kim naprawdę jest Ten, z którym się jednoczą. Prawdziwe przeżycie Bożej dobroci i stanięcie przed ogromnym Jego Majestatem i Potęgą, wyzwala w sercu człowieka, mającego świadomość własnej grzeszności, tak ogromną wdzięczność i miłość do Boga, że dusza nie jest w stanie przeżywać niepojętej radości z posiadania przebaczającego i kochającego ją Boga, inaczej jak na kolanach. Klęczenie jawi się tu jako wyraz prawdziwej miłości, wdzięczności, a zarazem uznania własnej słabości i nicości, która skłania nas do bezgranicznej ufności wobec kochającego i wszechmocnego Boga. Prawdziwie pokorne klękanie nie ma więc swego źródła w zniewalającym strachu, jak gdybyśmy stali tylko przed potężnym i surowym Monarchą.
Uwielbienie Eucharystii "z powagą nabożną i pełną czci (…) nie ujmuje niczego poufałości i czułości" – powiedział Jan Paweł II do zakonników w Montevideo (31 III 1982). Choć bardzo miłe są Bogu zewnętrzne oznaki naszej miłości i pobożności, konieczne również po to, abyśmy nigdy nie zapomnieli, przed Kim stoimy, to jako dobry i miłujący Ojciec jeszcze bardziej pragnie naszych serc, dziecięcego oddania się, czułości, poufałości, swobody, zaufania i otwarcia się oraz szczerej serdeczności. I w tym znaczeniu, jak orzekł Sobór Trydencki, najważniejszy jest element wewnętrzny kultu Bożego, gdyż powinniśmy bez przerwy żyć w Chrystusie i jemu się oddawać. Aby jednak ta prawda zajaśniała całą pełnią, Bóg wymaga od nas uległości duszy i ciała wobec Eucharystii, i to zewnętrzne uszanowanie winno być nie mniejsze niż wewnętrzne. Duch Święty wielokrotnie przypominał to Kościołowi: "Liturgia Święta zaś wymaga, aby te dwa pierwiastki [zewnętrzny i wewnętrzny] ściśle były ze sobą związane" (Pius XII, Mediator Dei; por. Breviarium Fidei, str. 530. Widzimy więc, że zgodnie z doktrynalno-dogmatycznymi orzeczeniami Kościoła, zmuszanie lub najmniejsze sugerowanie do postawy stojącej, postawy niegodnej, sprzeciwia się należnej chwale naszemu Stwórcy, podkopuje fundamenty wiary i pozbawia wiernych wielu bezcennych Łask.
Nieuszanowanie świętości Eucharystii jest śmiertelną trucizną dla wiary. Klękanie miało i zawsze mieć będzie niezaprzeczalną wymowę. Dlatego zapatrzeni jesteśmy w pokorną postawę Anioła z Fatimy, który z czołem przy ziemi, na kolanach uwielbiał Boga w Eucharystii, mówiąc: "Tak macie się modlić!". Dzieci fatimskie widziały kilkakrotnie Anioła modlącego się czołem do ziemi. Same też codziennie, na kolanach, przez kilka godzin wynagradzały Bogu za zniewagi, jakich doznaje w Najświętszym Sakramencie. W maju 1916 r. były świadkiem, jak Anioł Stróż Portugalii, padłszy twarzą na ziemię, oddawał cześć Hostii Przenajświętszej, z której spływały krople Krwi do kielicha. Po chwili powiedział: "Przyjmijcie Ciało i Krew Pana Jezusa, tak strasznie znieważane przez niewdzięcznych ludzi. Pokutujcie za ich grzechy i pocieszajcie Boga naszego". Jan Paweł II w homilii mszalnej z 13 V 1982 r. powiedział, że "treść wezwania Pani z Fatimy jest tak głęboko zakorzeniona w Ewangelii i całej Tradycji, że Kościół czuje się tym orędziem wezwany" (…) i że jest ono "jeszcze bardziej aktualne niż 65 lat temu" (Ks. J. Drozd SDS, Orędzie Niepokalanej, Salwatorianie, Kraków 1990).
Z Ewangelii św. wiemy, że na pustyni szatan kusił umartwiającego się i poszczącego przez czterdzieści dni Jezusa. Czego najbardziej pragnął szatan? Chciał znaku widzialnego. Chciał, aby Pan Jezus oddał mu pokłon i upadł przed nim na twarz. W ten sposób chciał przywłaszczyć sobie chwałę należną Stwórcy. Jak bardzo ważny musiał być ten znak zewnętrzny skoro diabeł chciał oddać Panu Jezusowi za jeden jedyny pokłon wszystkie królestwa świata. Lecz Pan Jezus mu odpowiedział: "Panu Bogu swojemu będziesz oddawał pokłon i jemu samemu będziesz służył” (Mt 4, 8-11). Jezus sam dał lekcję pokory i uniżenia Apostołom, umywając im nogi. W Ogrójcu klęczał na kolanach, padał na twarz i prosił Boga Ojca o wypełnienie Woli Bożej. A o jaką modlitwę prosił Jan Paweł II? Czyż nie powiedział: "Módlcie się na kolanach, a wtedy wszystko wyprosicie”.
Tak wielu kapłanów (…) pragnie odnowy swojego życia, odnowy Kościoła. A co czyni? Zmusza Lud Boży do publicznego znieważania Boga przez podawanie Komunii św. stojącym. Każdego dnia odmawiają "Ojcze Nasz" i odprawiają Mszę św. A jak przyjmują Pana Jezusa do swojego serca, gdy w ich sercach jest nienawiść, złość, gdy publicznie prześladują wiernych, którzy oddają należną chwałę i cześć, i uwielbienie całej Trójcy Przenajświętszej. Bo godna postawa, to postawa na kolanach. Jakże sprzeczna jest ta wiara tych duchownych.
Dają dowód, że zatracili zupełnie poczucie Świętości Boga. Takie traktowanie Eucharystii i wiernych zwróci się ze straszliwą siłą przeciwko nim samym. Wierni świeccy nie mogą dać się zwodzić, że te znaki zewnętrzne są nieważne. Są to znaki świadczące o naszej miłości, o naszej wierze. Tak samo, gdy czynimy znak krzyża, wyznajemy, że należymy do Boga, podobnie gdy nosimy medaliki, krzyżyk, gdy czynimy znak krzyża święconą wodą, wchodząc do kościoła. Wszystko to są znaki widzialne, któreświadczą o naszej miłości. Znaki te nigdy nie mogą być usunięte bez szkody dla naszej wiary. A czyż procesja Eucharystyczna w Boże Ciało nie jest znakiem widzialnym dla całego świata? Oczyszczamy się nie tylko modlitwą i przez pokutę, ale także oczyszczamy nasze serca przez znaki widzialne, które są tak bardzo potrzebne.
Do klęczącego kapłana podchodzi kobieta: "Proszę mi wybaczyć, że przerywam modlitwę. Nie byłam katoliczką, ale przychodziłam na kazania księdza. Przekonywała mnie ich treść, ale pozostawała jeszcze wątpliwość, czy wierzy ksiądz naprawdę w to, co mówi, i czy praktykuje to w życiu. Patrząc z ukrycia na pełne czci przyklęknięcie księdza, a potem na jego modlitwę, pozbyłam się tej wątpliwości. Chcę zostać katoliczką”. Jak ważne jest kapłańskie świadectwo, świadczą słowa Matki Bożej skierowane do przeoryszy klasztoru Franciszkanek w Agredzie – świątobliwej Marii od Jezusa: "Jeżeli nieuszanowanie wobec Najświętszego Sakramentu jest ciężkim grzechem dla wszystkich dzieci Kościoła, to na tym większą karę zasługują niegodni słudzy ołtarza. Z nieuszanowania bowiem, z jakim obchodzili się z Najświętszym Sakramentem, pochodzi lekceważenie go przez innych katolików" (Mistyczne miasto Boże, Michalineum 1999). Nieszczęśni "nowatorzy" odrzucają świadectwa świętych i mistyków, potwierdzających Prawdy Wiary, zawarte w Piśmie św. i św. Tradycji. Przeżycia świętych są wielkim skarbem Kościoła, i jak powiedział Jan Paweł lI, jednym "z pewnych źródeł poznania Boga". Jak przyjmować Komunię św. mówią nam, katolikom, sami protestanci: "Gdybyśmy wierzyli w to, co wy, katolicy, wierzycie (lub przynajmniej mówicie, że wierzycie) szlibyśmy do Jezusa w Hostii na kolanach" (SB. Mc Kenn, Jezus jest moim Zbawicielem, Wyd. M., Kraków 1995, s. 50-51).
Postawa klęcząca jest postawieniem człowieka w prawdzie, która wyzwala z wszelkich urojeń błędnego mniemania o sobie i Bogu. Nadto czyni człowieka wolnym, gdyż sam Bóg zniża się wtedy przed swoim stworzeniem i napełnia go swoją Łaską, pełnią życia Bożego. Natomiast postawa STOJĄCA pogłębia naszą pychę, oddala od Boga, jest postawą człowieka zniewolonego i zaślepionego swoją wielkością i poniżającego swoją godność dziecka Bożego. Fałszuje przy tym pełną prawdą o grzesznym człowieku i o Bogu, który jest nie tylko Miłosierdziem, ale i NIESKOŃCZONĄ POTĘGĄ, MAJESTATEM I SWIĘTOŚCIĄ. Ten sam przed KTÓRYM niezliczone rzesze Aniołów i Świętych w Niebie na twarz padają. Przy każdym błogosławieństwie kapłańskim wierni dla uzyskania łaski winni padać na kolana, gdyż w osobie kapłana stoją przed tym samym ogromnym Majestatem Boga, co Aniołowie w Niebie.
Św. Jan w czasie zachwycenia widział w Niebie przed Tronem Bożym niezliczoną rzeszę świętych ze czcią upadających na twarz i jaśniejących miłością: "A wszyscy Aniołowie stanęli wokół Tronu (…) i na oblicza swe padli przed Tronem, i pokłon oddali Bogu" (Ap 7, 11; Ap 4, 9-11; Ap 5, 8 i 14; Ap 19, 4; Ap 22, 8). Sam widząc Jezusa jaśniejącego w swej mocy i chwale "padł na twarz jak martwy" (Ap 1, 17).
A przecież Pan Jezus, który w Niebie odbiera taką daninę hołdu i chwały, Ten Sam jest obecny w Najświętszym Sakramencie, otoczony mnóstwem duchów niebieskich. Jeśli nawet filary niebieskie drżą ze czci, cóż dopiero człowiek – proch ziemski? Zrozumiał to setnik, wypowiadając słowa: "Panie nie jestem godzien, abyś przyszedł do mnie". Przejmujący jest biblijny opis Mojżesza zdejmującego sandały, aby uczcić ziemię, na której objawił mu się Bóg. Św. Jan Chryzostom poucza: "Pomnij, jaki zaszczyt jest ci udzielony, co to jest za stół, przy którym gościsz! Na co Aniołowie ze drżeniem patrzą, na co nie śmią oni spojrzeć bez bojaźni z powodu wychodzącego blasku – to jest nam dane na pożywienie w zjednoczeniu. Z Chrystusem stajemy się jednym Ciałem".
Cudownie uzdrowiona kobieta upadła na twarz przed Jezusem, który chwaląc ten zewnętrzny gest i akt wdzięczności, miłości i wiary, powiedział: "Córko, twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!" (Łk 8, 47-48). Jak widzimy potrzebna jest żywa wiara i prawdziwa pokora, by paść na kolana przed żywym Bogiem w Najświętszym Sakramencie. To trzej pogańscy mędrcy i królowie oraz prości pasterze pełni pokory "upadli na twarz" (por. Mt 2, 11) i oddali pokłon Dzieciątku Jezus. Nie uczynili tego arcykapłani i uczeni w piśmie, których intelektualna pycha i materializm uczyniły niezdolnymi do zgięcia kolan przed swoim Bogiem. Dlatego Chrystus nazwał ich "grobami pobielanymi" (por. Łk 11, 44 i 52). Czy nie należałoby tego określenia odnieść także do wielu dzisiejszych biskupów, kapłanów i świeckich?
Aby nas, ludzi, nie porazić i sparaliżować czy wręcz unicestwić, Bóg ukrywa swój nieskończony Majestat pod Postacią Hostii św. Pragnie dla naszej zasługi i wywyższenia, abyśmy, posłuszni prawdziwemu Nauczaniu Kościoła, uniżyli się sami.
Jak można uznać za normalne, aby bez najmniejszego znaku szacunku jednoczyć się z ogromnym Majestatem Boga w Komunii św., skoro jak mówi św. Paweł: "Na samo Imię Jezus ma zgiąć się wszelkie kolano istot niebieskich, ziemskich i podziemnych" (Flp 2, 10). A tu jest NAJŚWIĘTSZY SAKRAMENT – BÓG ukryty Żywy i Prawdziwy! Uniżenie człowieka powinno być tym większe, im bardziej Bóg się uniża. Największym uniżeniem Boga wobec człowieka jest zjednoczenie się z nim w czasie przyjęcia Komunii św. Skoro niedopuszczalne jest stanie w czasie konsekracji, błogosławieństwa Najświętszym Sakramentem i błogosławieństwa kapłańskiego, to stokroć bardziej w momencie przyjmowania Komunii św. DLATEGO JEŚLI TU NIE TRZEBA KLĘKNĄC, TO JAKIEKOLWIEK INNE KLĘKANIE STAJE SIĘ ABSURDEM! "Kościół, zginając kolana w imię Jezusa, czyni prawdę; włącza się tak w gest wszechświata, który oddaje hołd Zwycięzcy i tym samym sam przechodzi na stronę Zwycięzcy" (…). "Tak List do Filipian, przez zespolenie słów proroctwa Starego Testamentu (por. lz 45, 23) i świadectwa samego Jezusa (por. Mt 26, 39; Łk 22, 41), nadał gestowi klęczenia, zakładanemu jako postawa chrześcijan wobec imienia Jezusowego, kosmiczną i historiozbawczą głębię, w której ten cielesny gest staje się chrześcijańskim wyznaniem wiary, niemożliwym do zastąpienia przez słowa” (J. Ratzinger, Das Fest des Glaubens, Einsiedeln 1993. 66n).
Szatan najbardziej nienawidzi klęczących w czasie przyjmowania Komunii św! Nawet najwięksi wrogowie Kościoła wiedzieli, jak należy oddawać hołd Bogu. Dlatego ziemscy słudzy szatana, hitlerowcy i komuniści, wchodząc służbowo do kościołów, nigdy nie klękali, gdyż poważnie naraziliby się swoim przełożonym. Walka z postawą uniżoną przed Bogiem była jednym z najważniejszych elementów propagandy nazistowskiej, głoszącej: "Niemiec nie klęka przed swoim Bogiem, Niemiec stoi przed swoim Bogiem". Osławiony Goebbels osobiście zaangażował się przeciwko "niewolnictwu kolan" w imię tych, którzy mieli być rzekomo ludźmi wolnymi (freie Menschen). Podobnie czyni dzisiaj wielu pasterzy wobec wiernych!
To nierozumne zwierzęta wiedziały, jak oddawać cześć swojemu Stwórcy. św. Antoni Padewski zasłynął z tego, że w niezwykłych okolicznościach przekonał wyznawcę herezji albigensów, Boniville”a, że w Najświętszym Sakramencie przebywa prawdziwy Bóg. Kiedy wzniósł konsekrowaną Hostię, muł głodzony przez trzy dni, padł na kolana, nie zważając na ustawioną obok paszę. To nie zwierzęcy instynkt, ale moc Boża powaliła go na kolana, aby odtąd już żaden człowiek nie tłumaczył się nigdy, że nie wiedział, jaką postawę należy przyjąć naprzeciw swego Boga. Po tym wydarzeniu Boniville i grupa heretyków nawrócili się na prawdziwą wiarę (Ks. N. Nasuti, Cud Eucharystyczny w Lanciano, Arka 1999). Narzuca się tu pytanie: Skoro przy betlejemskim żłóbku bydlęta klękały, a „wół rozpoznaje swego Pana” (por. Iz 1, 3), to jak powinien się zachować rozumny i kierujący się prawym sumieniem katolik? A tym bardziej biskup czy kapłan?
Wszyscy znamy słowa pięknej i natchnionej pieśni: "Upadnij na kolana, ludu czcią przejęty. Uwielbiaj swego Pana, święty, święty, święty"… Trzeba być czcią przejętym, żeby paść na kolana. Trzeba wiedzieć, przed KIM i dlaczego! Skoro sam Pan Jezus będąc bez grzechu "padł na twarz" (Mt 26, 39) przed Bogiem Ojcem w czasie błagalnej modlitwy w Ogrójcu, to cóż dopiero grzeszny człowiek!? Dlatego Kościół w swoim prawdziwym nauczaniu od 2000 lat zna wobec Eucharystii tylko jeden gest, tj. KLĘCZENIE!
Kościół modli się wg tego, w co wierzy. Różne pieśni religijne zatwierdzone przez Kościół są po prostu wyznaniem naszej wiary! Prawdziwym obłędem i najwyższym zaślepieniem urągającym Bogu jest sytuacja, gdy wierni w czasie przyjmowania Komunii św. śpiewają np. "Padnijmy na kolana, uczcijmy niebios Pana z miłością, z czułością wiernych sług", a kapłan nakazuje wiernym, często brutalnie wymuszając i poniżając „opornych”, przyjąć postawę STOJĄCĄ! Zmusza się ludzi do tego, aby co innego wyznawali w modlitwie, a w co innego WIERZYLI i CZYNILI! "Trzeba bowiem wierzyć umysłem w to, co usta śpiewają, a to, w co wierzy umysł, trzeba wprowadzać do prywatnych i publicznych obyczajów" (Papież Pius XII, enc. Mediator Dei, 1947, Breviarium Fidei, s. 531). Bardziej przebiegli "reformiści", chcąc skutecznie zniszczyć głęboką cześć i wyrwać wiarę w realną obecność Boga w Przenajświętszej Hostii i zamienić ofiarny charakter Mszy św. na ucztę, wzorem protestantów, usuwają te natchnione pieśni, zastępując je płytkimi piosenkami bez większego lub żadnego związku z tym wielkim Misterium.
Podważa się tu świętą katolicką zasadę lex orandi — lex credendi (jak się modlisz, tak wierzysz, jak wierzysz, tak się modlisz), stwierdzającą dogmatyczną poprawność modlitw głęboko zakorzenionych i przez całe stulecia będących w służbie Bożej. Do takich modlitw należą niezliczone kolędy i pieśni eucharystyczne, mówiące o adoracji Boga na kolanach i czołem do ziemi. Np.: "Ja, proch mizerny, przed Twą możnością z Wojskiem Aniołów klękam z radością"; "A gdy pastuszkowie wszystko zrozumieli (…) padli przed Nim na kolana i uczcili swego Pana". O ich głębi teologicznej mówił wielokrotnie Jan Paweł II. Tak wierzono i tak modlono się przez 20 wieków.
Zgodnie z doktryną Kościoła świadome podważanie treści starych modlitw jest równoznaczne z wykluczeniem się ze społeczności Kościoła. Nie można bowiem zmieniać dogmatycznej pewności tradycyjnych modlitw bez zmiany wiary! Gdyby to uczyniono, to należałoby uznać za fałszywe Pismo św., a nauczanie wszystkich papieży i zjednoczonych z nimi biskupów od dwóch tysięcy lat, za heretyckie! Jak podkreśla kard. J. Ratzinger, "Wspólnota, która nagle ogłasza jako surowo zakazane coś, co było dla niej dotychczas czymś najświętszym i najszczytniejszym, a pragnienie tego ukazuje jako coś nieprzyzwoitego, taka wspólnota kwestionuje samą siebie. Bo właściwie jak człowiek ma tu jej jeszcze wierzyć, czy dzisiejsze nakazy nie staną się jutro zakazem (…). Z całą pewnością jest to błędna droga (…). Liturgia nie jest bowiem czymś, co wymyślają wciąż nowe komisje. Liturgia musi zachowywać swą wielką ciągłość, swą ostateczną nienaruszalność, dzięki której spotykam w niej tysiąclecia, a przez to samą wieczność" (Sól ziemi, Znak, Kraków 1997 r., s. 151-153). Dzisiaj bezmyślnie w imię fałszywej odnowy Kościoła niszczy się wśród Ludu Bożego i we wszelkich zgromadzeniach zakonnych ten wielki kapitał pokory zgiętych kolan, poczucia Sacrum i bojaźni Bożej, wypracowany przez pokolenia świętych biskupów, kapłanów i papieży. Kardynał Newman mówiąc o niezmienności form obrzędów religijnych, powołuje się na Tradycję Mojżeszową, niezmiennie obowiązującą żydów do dzisiaj. Przypomina on, że "obrzędy, które słusznie Kościół zarządził i które są od dłuższego czasu w użyciu, nie mogą być zniesione bez wielkiej szkody dla naszych dusz" (Predigten II, 90 nn).
Papież Jan Paweł II, w nawiązaniu do Vaticanum II, niejednokrotnie mówił: "Kościół dzisiejszy nie potrzebuje nowych reformatorów, Kościół potrzebuje nowych świętych" (V. Messori, Raport o stanie wiary, Michalineum, 1986, str. 35.). "Teologowie katoliccy nie mogą wybierać dróg sprzecznych z wiarą apostolską, przekazaną przez Ojców i potwierdzoną przez Sobory" (L’Osseryatore Romano 10/95, s. 51). Podobnie kard. J. Ratzinger ostrzegał biskupów przed fałszywą odnową i reformą liturgii: "Zatem reformy i odnowa nie mają polegać na wznoszeniu przez nas nowych wymędrkowanych struktur (…) tę prawdę dobrze znają święci – oni rzeczywiście dogłębnie reformowali Kościół, nie przez wznoszenie nowych struktur, ale przez odnowę samych siebie" (V. Messori, Raport o stanie wiary, s. 45-46).
W świetle przytoczonych tu dokumentów widać, jak wielkim skandalem i obrazą Boga są próby najdrobniejszego nawet umniejszania kultu i rewolucjonizowanie ustalonych od wieków form czci oddawanej Eucharystii. Świadome i celowe odcinanie się od tradycyjnej liturgii jest aktem wrogim, wymierzonym przeciwko Kościołowi Chrystusowemu w celu jego zniszczenia. Tak stało się na Zachodzie. Cywilizacja chrześcijańska została zamieniona na cywilizację śmierci. Nikt, poza Papieżem, nie ma prawa w Kościele (ani kardynał, ani biskup, ani episkopat, tym bardziej kapłan) tworzyć według własnego widzimisię nowe obrzędy w liturgii. "Jedynie Papież ma prawo uznawać i ustalać formy kultu Bożego, wprowadzać i aprobować nowe obrzędy lub zmieniać te, których zmianę uzna za stosowną" (Breviarium Fidei, Poznań 1988 r., s. 524; por. enc. Mediator Dei, s. 30). Jednym z warunków zbawienia się biskupa, kapłana i osoby świeckiej jest całkowite posłuszeństwo Papieżowi!!! W sprawach wiary tylko Papież jest nieomylny. Biskup, teolog, kapłan może się mylić. Vaticanum II może być interpretowany tylko i wyłącznie w zgodności z nauczaniem wszystkich papieży i zaakceptowanych przez nich soborów w ciągu dwóch tysięcy lat. Samowolne wprowadzanie tych zgubnych "nowości" godzi w jedność Kościoła i z pewnością nie pozostanie bez STRASZNYCH KONSEKWENCJI!
Wielu duchownych, szczególnie tych (…) źle uformowanych na seminariach, nie rozumiejących w ogóle sytuacji wewnątrz Kościoła, wprowadziło te nielegalne "praktyki" w dobrej wierze. Bardziej światli kapłani i świeccy na Zachodzie, widząc powszechne odstępstwo od Kościoła, brak powołań kapłańskich i puste kościoły (w większości bez Jezusa Eucharystycznego), odwracają się od tych nielegalnych i świętokradczych obrzędów rujnujących wiarę, idąc za Tradycją i wskazaniami Namiestnika Chrystusowego. Przez to niesłychane nieuszanowanie i obojętność, których nigdy dotąd nie było, ludzie ściągną karę na świat. Lekceważenie Eucharystii powoduje w człowieku utratę wiary w żywą obecność Jezusa w Eucharystii! A zanik pobożności Eucharystycznej prowadzi do ateizmu lub protestantyzmu. Tak jak to widział w wizji św. Jan Bosko: "gdy ludzie nie znajdą już nic świętego w Kościele, odwrócą się od tej ohydy ziejącej pustką i odejdą, wyrzucając przedmioty święte do śmietników, by więcej nie klękać i nie wielbić Stwórcy. I tak pozostawieni sami sobie staną się łupem diabła…". Młodzież widząc taką obojętność wobec Najświętszego Sakramentu, nie będzie darzyła szacunkiem ani Eucharystii, ani kapłanów. Będzie masowo, podobnie jak na Zachodzie, odwracać się od Kościoła. Nie uczmy się tych błędów z Zachodu. Tam kościoły są już puste. Europa gnije i patrzy na Polskę. Można temu jeszcze zapobiec. Dlatego wołamy wielkim głosem do biskupów o zajęcie się sprawą upadającej szybko pobożności Eucharystycznej. żądamy uszanowania Największej Swiętości: EUCHARYSTII! Niezbywalnym obowiązkiem biskupa i kapłana jest nauczanie z mocą o konieczności wielkiej czci wobec Eucharystii, a szczególnie w czasie Jej przyjmowania, zgodnie z mottem pieśni "upadnij na kolana, ludu czcią przejęty”.
Te praktyki, z inspiracji masonerii wbrew Papieżowi Pawłowi VI i Janowi Pawłowi II, narzucili swoim wiernym zilberalizowani biskupi i kardynałowie na Zachodzie! (Por. ks. dr F. S. Salyany, Liberalizm jest grzechem, Wers 1998). Są to fakty dokonane, wobec których Jan Paweł II na Watykanie jest bezsilny! Wielu biskupów i kardynałów nie chce się z tego wycofać, wielu nie ma odwagi przyznać się do błędu, jeszcze inni, bojąc się bardziej ludzi niż Boga, nie mają publicznej odwagi przeciwstawić się tym szatańskim wynalazkom; biorąc na siebie straszną odpowiedzialność przed Bogiem. Dlatego wielu ludzi, w tym kapłanów, sądzi, że pochodzi to od Papieża, mimo że żaden biskup ani kapłan nie może powołać się na żaden dokument papieski, nakazujący te praktyki! Papież nie może pozwolić sobie na otwarty konflikt z duchowieństwem, gdyż byłoby to wielkim zgorszeniem, szczególnie dla wiernych małej wiary. Jest to jedna z przyczyn, dla których Jan Paweł II zmuszony jest podawać i tolerować Komunię św. na stojąco, a niekiedy nawet na rękę! Od dawna dla nikogo nie jest tajemnicą (przynajmniej na Zachodzie), że wspomniane tutaj nadużycia sprawiają ogromny ból obecnemu Papieżowi.
W encyklice Veritatis Splendor zwracając się do wszystkich biskupów katolickich w nawiązaniu do fałszowania Tradycji Kościoła oraz podważania fundamentalnych Prawd Wiary katolickiej wewnątrz Kościoła, Ojciec Św. Jan Paweł II pisze m. in.: Istnieje rozdźwięk między tradycyjnym nauczaniem Kościoła św., a pewnymi poglądami teologicznymi rozpowszechnianymi także w Seminariach i na wydziałach teologicznych, na temat zagadnień o ogromnym znaczeniu dla Kościoła św. I dla zgodnego z wiarą życia chrześcijan, a także dla relacji międzyludzkich”… Pisząc dalej, Jan Paweł II określa obecną sytuację Kościoła jako "prawdziwy kryzys” ( Veritatis Splendor nr. 4, 5, por. Red. Missio 2). Jak do tej pory, głos Papieża jest głosem wołającego na pustyni. W podobnych słowach przestrzegał w dniu 6 II 1981 r.: ,"W poczuciu bolesnej rzeczywistości trzeba przyznać, że »pełnymi garściami rozrzucono idee przeciwstawne prawdzie objawionej i nauczanej od zawsze; rozpowszechniły się prawdziwe herezje na polu dogmatycznym i moralnym, wywołując wątpliwości, zamieszanie, bunty; sfałszowano także liturgię«”.
Kardynał J. Ratzinger, który na co dzień zmaga się z reformatorami, z goryczą zauważa, iż: "W miejscu liturgii, będącej owocem kontynuacji, umieszczono liturgię sfabrykowaną, banalny produkt chwili" (Ks. D. Olewiński, W obronie Mszy i Tradycji Katolickiej, Antyk 1997 r, s. 167). Autorytet kapłana pochodzi z autorytetu Chrystusa. Jak będą biskupi i kapłani obchodzić się z Jezusem utajonym w Hostii Przenajświętszej, tak też będą traktowani przez wiernych. Trwanie w tych błędach sprawi, że szatan będzie miał coraz większą władzę nad tymi duchownymi i będzie mógł coraz bardziej szkodzić Kościołowi św. i narodowi… Daje się zauważyć coraz większy spadek autorytetu biskupów i kapłanów, szczególnie w oczach młodzieży: "A przeto z mojej woli jesteście lekceważeni i macie małe znaczenie wśród całego ludu, ponieważ nie trzymacie się moich dróg i stronniczo udzielacie pouczeń" (MI 2, 9). W swojej głośnej książce pt.: "Przekroczyć próg nadziei" Jan Paweł II z bólem pisze: "Tak, człowiek się zgubił, kaznodzieje się zgubili, katecheci się zgubili, wychowawcy się zgubili”.
Jak powinni zachować się prawowierni katolicy wobec narzucanych im obcych i wrogich Kościołowi obrzędów?
Na pozostałych duchownych i świeckich spoczywa niezbywalny obowiązek zdecydowanego i odważnego przeciwstawienia się tym fałszywym naukom poprzez osobiste świadectwo, słowo i modlitwę. Należy pamiętać o powszechnie uznanej nauce katolickiej, mówiącej, że grzechem przeciwko obowiązkowi posłuszeństwa jest także przesada (excessus) poprzez służalczość (servilitas), w której jest ubóstwiana osoba przełożonego, lub też przez uznawanie Objawienia Bożego w jakimś rozkazie, tak jakby każdy rozkaz przełożonego był sprawiedliwy i zawsze najlepszy.
Gdy jakiś nieposłuszny Kościołowi duchowny, "zgorszony" postawą klęczącą, odmówi nam podania Komunii św., należy spokojnie wrócić na swoje miejsce i przyjąć Komunię św. duchowo! Pan Jezus widząc, że dla Niego cierpimy, przychodzi do naszego serca sakramentalnie! Dochodzi tu jeszcze dodatkowa zasługa, wynikająca z obrony czci do Najświętszego Sakramentu. Nie wolno dać się zastraszyć argumentami, które w praktyce nakazują zachowanie fałszywego posłuszeństwa, które jest grzechem. Posłuszeństwo ma swoje granice i nie może być ślepe. To prawda, że Pan Jezus powiedział, że "kto was słucha, ten Mnie słucha" (Łk 10, 16), ale ta zasada obowiązuje tylko i wyłącznie wtedy, gdy pasterze głoszą prawdziwą Ewangelię, taką, którą przekazał Chrystus. Jeżeli natomiast nie są wierni prawdziwej Nauce Jezusa, to wówczas obowiązują słowa św. Piotra Apostoła, że "bardziej trzeba słuchać Boga niż ludzi" (Dz 4, 19; 5, 29). Posłuszeństwo jest na służbie wiary, a nie wiara na służbie posłuszeństwa! Jakakolwiek herezja nie może być źródłem posłuszeństwa! Sam Chrystus ostrzegał przed fałszywymi pasterzami, mówiąc: "Strzeżcie się wilków w owczej skórze” (Mt, 7, 15). Jest ewangelicznym obowiązkiem odmówić posłuszeństwa takim biskupom czy kapłanom, którzy niezgodnie z Bożym Objawieniem próbują narzucić wiernym przyjmowanie Komunii św. na stojąco i do ręki, z rąk "szafarzy" świeckich, zmuszając przy tym, często brutalnie, wielu bardziej pobożnych i wrażliwych wiernych do łamania swoich sumień!
Tak samo zobowiązani są czynić kapłani względem niektórych biskupów, bezprawnie narzucających te "nowości" pustoszące życie duchowe. Kapłan lub osoba świecka, którzy bardziej słuchają błądzącego biskupa niż Papieża, stawiają siebie poza burtą Kościoła. Znajomość Prawdy wiąże się z odpowiedzialnością przed Bogiem (por. Hbr 10, 26). św. Antoni miał publiczną odwagę upominać nawet biskupów. Wielu z nich gorliwiej zaczęło służyć Bogu. Również nie jest grzechem przeciwko posłuszeństwu, gdy piętnuje się błędy i słabości przełożonego przy zachowaniu autorytetu jego władzy. Równocześnie powinnością jest okazanie nieposłuszeństwa, gdy przełożony rozkazuje coś, co się sprzeciwia wyższemu nakazowi (Dict. mor. can. III, 1966, 408; por. Waldstein (prof. dr) Wolfgang, Hirtensorge und Liturgiere- form, Schaan/Liechtenstein 1977.33.). Najwyższym zaś przykazaniem jest Boże Objawienie, Pismo św. i Tradycja w tym znaczeniu, w jakim były zawsze przez Urząd Nauczycielski [tzn. papieży] wykładane. Papież, jak to przypomniał Sobór Watykański I, "posiada z Woli Chrystusa pełną i najwyższą władzę nauczania, której nikt nie może odrzucić ani też poddawać osądowi" (Breviarium Fidei, str. 83-84).
Jan Paweł II jako Biskup Diecezji Rzymskiej, chcąc powstrzymać upadek wiary, wydał polecenie, aby Komunia św. była podawana wyłącznie z rąk kapłana do ust wiernym klęczącym. Wszyscy Włosi o tym wiedzą, jednak duchowieństwo nie respektuje tego! Z powodu obecnej sytuacji wewnątrz Kościoła serce Jana Pawła II krwawi nieustannie.
Dla pociechy podajemy, że grupa Polaków zamieszkałych w Anglii, przez trzy miesiące nie chciała się ugiąć wobec kapłana-modernisty, który nie chciał im udzielić Komunii św. na klęcząco. Przyjmowali duchowo, klęcząc na uboczu. Po tym czasie kapłan się zmienił, pojechał nawet z nimi do Medziugorje. Ale ile trzeba było ofiarować za niego cierpienia, postu o chlebie i wodzie, modlitwy… Za duchownych-modernistów potrzeba wiele pokuty, modlitwy i postów, aby się opamiętali! Prośmy wytrwale za naszymi polskimi kapłanami..
Upadek religijny na Zachodzie miał ścisły związek z upadkiem czci dla Sakramentu Ołtarza. Komunia na stojąco stopniowo osłabia wiarę, a na rękę niszczy ją całkowicie.
Nie będzie nigdy odnowy religijnej i moralnej w Kościele i narodzie jeśli nie powrócimy do tradycyjnej wiary naszych ojców.
"Polskę szczególnie umiłowałem, a jeśli będzie posłuszna Mojej woli, wywyższę ją w potędze świętości", powiedział Pan Jezus do św. Faustyny.
Największą chyba apostołką Najświętszego Sakramentu w ostatnim stuleciu była wielka polska mistyczka i ekstatyczka, kandydatka na ołtarze, sł. Boża Wanda Malczewska (†1896). Otrzymała następującą obietnicę od Pana Jezusa: "Gdy nabożeństwo Eucharystyczne rozpowszechni się wśród wszystkich klas społeczeństwa w świecie (…) świat się odrodzi (…) Nastąpi braterstwo narodów (..) Uświęcenie rodzin. Zbliży się do was Królestwo Boże o które prosicie". "Mów komu tylko możesz, że odrodzenie waszej ojczyzny jej rozkwit i utrzymanie się w niezależności zależy od zjednoczenia się ze Mną przez życie Eucharystyczne". (por. ks. G. Augustynik, Miłość Boga i Ojczyzny w życiu Wandy Malczewskiej, Arka, Wrocław 1999; ks. A. Majewski, Sługa Boża Wanda Malczewska – wizje, przepowiednie, upomnienia). Jej wyjątkowa świętość i patriotyzm powinny być przedmiotem kontemplacji całego narodu.
W homilii z dn. 17 VI 1987 r. Jan Paweł lI postawił ją za wzór wszystkim Polakom.
Autor nieznany
Skopiuj i rozpowszechnij jak najszerzej
Domena: eukarionty, Królestwo: zwierzeta, Typ: strunowce, Podtyp: kregowce, Gromada: ssaki, Rzad: walenie, Podrzad: zebowce, Rodzina: delfinowate, Rodzaj: Delphinus, Gatunek: delfin zwyczajny (na zdjeciu d. butlonosy)