Antykomuszy socjał
08/02/2011
433 Wyświetlenia
0 Komentarze
7 minut czytania
Prawdziwy wolnościowiec to człowiek kulturalny, przeto wzdryga się na dźwięk paskudnych przekleństw w rodzaju „pomoc socjalna”, „zasiłek” czy „podatek progresywny”. Dżentelmeni takiego języka nie używają, pozostawiając przyjemność obcowania z wulgaryzmami marginesowi społecznemu w postaci Lewicy. Ale… Zanim przejdziemy do rozwinięcia „ale…” należy przypomnieć, jakie cele stawia sobie Lewica i otumanione jej propagandą samodzielne grupy użytecznych idiotów. Otóż jednym z celów Lewicy jest zniszczenie tradycyjnej, wielopokoleniowej rodziny i przenicowanie związków społecznych w przypadkowe, powierzchowne znajomości. Dziwadła w rodzaju dwóch osobników tej samej płci, którym z kidnapingu przysposabia się biedne dzieci, hedonistyczne singielstwo, dzielne samotne mamusie jako heroiny i ofiary w jednym… A do tego inwazja na leksykę (homozamach na „małżeństwo”), terror administracyjny (pracownik socjalny panem cudzych dzieci) oraz zapowiedź prześladowań […]
Prawdziwy wolnościowiec to człowiek kulturalny, przeto wzdryga się na dźwięk paskudnych przekleństw w rodzaju „pomoc socjalna”, „zasiłek” czy „podatek progresywny”. Dżentelmeni takiego języka nie używają, pozostawiając przyjemność obcowania z wulgaryzmami marginesowi społecznemu w postaci Lewicy.
Ale…
Zanim przejdziemy do rozwinięcia „ale…” należy przypomnieć, jakie cele stawia sobie Lewica i otumanione jej propagandą samodzielne grupy użytecznych idiotów. Otóż jednym z celów Lewicy jest zniszczenie tradycyjnej, wielopokoleniowej rodziny i przenicowanie związków społecznych w przypadkowe, powierzchowne znajomości. Dziwadła w rodzaju dwóch osobników tej samej płci, którym z kidnapingu przysposabia się biedne dzieci, hedonistyczne singielstwo, dzielne samotne mamusie jako heroiny i ofiary w jednym… A do tego inwazja na leksykę (homozamach na „małżeństwo”), terror administracyjny (pracownik socjalny panem cudzych dzieci) oraz zapowiedź prześladowań fiskalnych (ograniczenie ulgi podatkowej na dzieci dla rodzin mającym mniej niż troje pociech). Z jakiegoś bardzo istotnego powodu Lewica usiłuje rozbić ukształtowane przez wieki stadła, zdemolować strukturę społeczeństwa – a wszystko to w akompaniamencie dziarskiego marsza „Biedni i prześladowani ponad wszystko!”
Tak więc rodzina jest na celowniku karabinu snajperskiego lewicowego strzelca wyborowego. Rodzina, czyli punkt wyjścia dla każdego człowieka. Opoka, odniesienie, wsparcie, miłość – kiedyś. Obecnie – ścigana zwierzyna. Prześladowana propagandą prożlobkową, proprzedszkolną i proszkolną – stręczona przez państwo „opieka” nad najmłodszymi służy jedynie przemożnej chęci jak najwcześniejszego oddania dzieci w łapska urzędników państwowych, którzy zajmą się kształtowaniem światopoglądu najmłodszych wedle ministerialnych wytycznych.
Powstaje zatem pytanie czy próba wysadzenia w powietrze świata tradycyjnych wartości nie wymaga nadzwyczajnych środków defensywnych? Czy lewacka agresja nie powinna być odpierana sposobami na pierwszy rzut oka sprzecznymi z libertarianizmem?
W razie jakiejś wielkiej katastrofy naturalnej czy wojny część praw ulega ograniczeniu lub zawieszeniu, do akcji wkracza państwo zobowiązane do ochrony wewnętrznej i zewnętrznej swoich obywateli, nawet jeśli jest jedynie stróżem nocnym. Trzęsienie ziemi względnie agresja obcego państwa stanowi zagrożenie dla całości kraju, zatem ekstraordynaryjne posunięcia nie są wykroczeniem przeciw wolnościom. I tak samo należałoby chyba potraktować napastliwość Lewicy wobec rodziny – nadzwyczajnymi metodami.
- Ulga podatkowa za każde dziecko. Pomysł o ograniczonej skuteczności, jako że trudny do zrealizowania przez rodzinę wielodzietną o niskich dochodach. Zamiast się więc babrać w PIT-owskie procenty od procentów, najprościej zastosować sztywną stawkę: za każde dziecko wyliczony podatek zmniejszamy o 1000 PLN. Jeśli odliczenie przekroczy wysokość zobowiązania, to nadpłatę zwróci Urząd Złodziejski. Wydatek budżetowy, nad którym zwykli lamentować amatorzy cudzych pieniędzy skupieni w organizacji przestępczej o nazwie „rząd”, szybko zwróci się w podatkach – wedle wyliczeń ekspertów koszt odchowania jednego dziecka od urodzenia po maturę wynosi lekko licząc kilkaset tysięcy złotych.
- Urlop macierzyński długości co najmniej roku, z możliwością wydłużenia go do 3 lat. Pierwszy rok płatny normalnie w 100% płacy przedurodzeniowej, każdy kolejny w wysokości 75%. Płatnikiem byłby pracodawca (matki lub ojca), przy czym koszty te byłyby mu zwracane przez państwo pod warunkiem przyjęcia matki z powrotem na to samo stanowisko. Jeśli pracodawca nie miałby ochoty czekać, zwrotu by nie było.
- Zamiast becikowego wyprawka finansowana przez zainteresowanych – czyli producentów pieluszek, chusteczek, ubranek i czego tam potrzebnego maluchom. W zamian państwo zrzekłoby się podatku od owych wyprawek.
- Obniżka VAT na zabawki, odzież i jedzenie dla dzieci do lat 7. Mumia Europejska zabrania? To należy skrzyknąć się w kilka państw i zgodę wymusić, chociażby groźbą obstrukcji lub wręcz złośliwego torpedowania wszelkich obrad ustawodawczych.
- Bon oświatowy w formie albo gotówki przeznaczonej na opłatę czesnego i innych opłat lub w formie lokaty zablokowanej do ukończenia przez dziecko 18 lat. Dzieci idące do szkół prywatnych miałyby finansowaną naukę, idące do publicznych – pieniądze na start życiowy wyrównujący gorsze wykształcenie (upraszam pomijając rzeczywiście występujące różnice między bardzo dobrą szkołą publiczną a taką sobie prywatną).
I w ten sposób stosunki demograficzne oraz rodzinne wróciłyby w stare koleiny. Coraz liczniejsze dzietne rodziny stanowiłyby naturalną, przekonującą konkurencję dla paranormalnych związków innych istot. Prawidłowe stosunki społeczne są najlepszą ostoja wolności, przeciwwagą dla odhumanizowanej lewackiej wizji kołchozu, w którym demografię reguluje aborcja, homoseksualizm i bezhołowie moralne.
Taka świetlana wizja świata wolnego od lewackiej herezji usprawiedliwia zastosowanie metod uznawanych za niespójne z libertarianizmem. Antykomuszy socjał byłby narzędziem, a nie odstępstwem. Antykomuszy socjał to jak wyrwanie napastnikowi maczugi i trzepnięcie go nią w rogaty łeb.