W wywiadzie udzielonym tygodnikowi „Uważam Rze” opowiada Antoni Krauze o swych przeżyciach i przemyśleniach związanych z tragedią smoleńską.
To, co się stało, nie mieściło się w głowie, bo taka rzecz po prostu się nie zdarza. "Siłą woli musiałem jednak zmusić się do pracy nad montażem 'Czarnego czwartku’. (…) Rano siedziałem w montażowni, wieczorem, od pierwszego dnia biegłem na Krakowskie Przedmieście, gdzie gromadziły się dziesiątki, setki tysięcy ludzi. Tam wtedy biło serce Polski".
Potem nadszedł czas 'występów’ palikociarni, która wołała: "Chcemy Barabasza". "Nigdy wcześniej do głowy mi nie przyszło, że w katolickiej Polsce można żądać Barabasza, co przecież oznacza odrzucenie świadome, otwarte Chrystusa i naszej cywilizacji. To nie zdarzyło się nawet w czasach komuny" – mówi twórca "Czarnego czwartku". – To nie było przypadkowe. W Ossowie stawiano pomnik bolszewickich najeźdźców, a wcześniej wzywano Polaków do zapalenia zniczy na sowieckich grobach.
Pomysł na realizację filmu przyszedł już w październiku 2010r. Było oczywiste, że państwo polskie i jego instytucje nie będą sponsorować obrazu, który jest w opozycji wobec oficjalnego przekazu. Antoni Krauze założył wraz ze wspomagającymi go osobami fundację, która sfinansowałaby ten film. Można przeczytać o tym na stronie www.fundacjasmolensk2010.pl i dowiedzieć się, jak wspomóc produkcję dzieła.
Autorem scenariusza będzie Marcin Wolski, a producentem Maciej Pawlicki. Bohaterką będzie dziennikarka Ewa, która w trakcie swej pracy widzi lawinę kłamstw i manipulacji związanych z tragedią smoleńską. Próbuje się temu przeciwstawić i próbuje poznać prawdę. Taka formuła filmu pozwoli reżyserowi na wykorzystanie materiałów archiwalnych.
Co było przyczyną tragedii smoleńskiej? – pytają dziennikarze. – "Odpowiadam wprost, że to był zamach"– mówi Antoni Krauze. – Władze polskie są współodpowiedzialne za tragedię. "Od początku, od 'testu’ w Gruzji w listopadzie 2008r do późniejszych zgód na rozdzielenie wizyt, zdjęcia ochrony prezydenta z lotniska w Smoleńsku, do oddania śledztwa w ręce Rosjan – polskie władze zachowywały się, jakby chciały pomóc zamachowcom. A Rosjanie każdą z tych decyzji mają udokumentowaną. I Rosjanie mają ich w szachu".