Na innym blogowisku dążę do przywrócenia katolickiego ducha w modernistycznym kościele
W mojej bibliotece pojawiło się ostatnio parę nowych pozycji. Przeczytawszy jedną, bałwochwalczą a krnąbrną natychmiast stosik ułożywszy w czeluście ognia cisnąłem, a była to Karnowskiego z Mistewiczem dysputa, tyleż uczona, co bałamutna.
Azaliż bracia i siostry w Soborze nową Wam prawdę chciałbym zbałamucony powiedzieć. Nam potępień i anatem silnie potrzeba w posoborowym duchu. Duch ów, jako ten psztry urwisz, krążący między kuriami zatęchłych i gnijących miast starego świata, o specjalizacji y profesyonalizacji dusz naszych pasterzy mówiący, na psychologów a psychiatrów przeróżnych przerabiający, atoli finansistów robiący do innych profesyji wielce postępowych dojść musi.
Atoli w duchu marketingu narracyjnego, któren emocji podsycaniem się zajmuje, pasterzy barany pasących w marketerów narracyjnych przemieni. Dążąc do wzmocnienia przekazów duch ów namówi, aby przywrócić stare potępienia, anatemy i ekskomuniki, aby ze swoją narracją się przebić, aby swoją narracją rozpalone, a jakże wątłe, w zaniku będące umysły wyonacyć.
Tak też bracia i siostry w Soborze z utęsknieniem czekajmy na owego ducha zbawczego działanie, któren u braci naszych Niemców kościoły na dyskoteki przerabia, czy msze klaunów wprowadza, a i u nas, w Polszcze to i na domy publiczne musiał będzie, bo Polak zawsze lepszy w naśladownictwie swem narodowem papuzim podwójnie głupi być musi, zarówno przed szkodą, jak i po niej. Duch ów faktycznie ożywienie przyniesie wraz z owymi marketerami narracyjnymi.