Alternatywne pozycje wyjściowe Armii Polskiej w Kampanii Polskiej 1939 roku.
Marszałek Rydz-Śmigły rozpoczynając prace nad opracowaniem planu operacyjnego „Zachód” stanął przed dylematem pierwszorzędnej wagi, którego rozstrzygniecie miało zdecydować o przebiegu obrony przed agresją niemiecką w 1939 roku.
Z jednej strony istniała polityczna konieczność ustawienia wojsk na samej granicy by spowodować uruchomienie sojuszu wojskowego z Francją i przeciwdziałać odebraniu terytoriów przygranicznych (pamiętajmy, że zarówno w Czechosłowacji jak i na Litwie Hitler zaczął agresję od zagarnięcia jedynie spornych terytoriów). Do rozstawienia wojsk wzdłuż granic zmuszała także konieczność osłonięcia mobilizacji i koncentracji oraz zapewnienie czasu na ewakuację. Z drugiej strony wojskowi mieli świadomość, że dyslokowanie wojsk wzdłuż granicy powoduje ich nadmierne rozciągnięcie i naraża na oskrzydlenie już w pierwszych dniach walk. Dużo lepsze warunki obrony istniały w głębi terytorium, szczególnie na linii Narwi i Wisły. Rzeki te nie tylko wydatnie wzmacniały nasze możliwości obronne, ale także pozwalały na istotne skrócenie frontu, co dawało szanse na stawienie nieco dłuższego oporu. Ostatecznie Marszałek dał pierwszeństwo uwarunkowaniom polityczno-mobilizacyjnym, czego efektem było rozmieszczenie głównej masy wojsk wzdłuż granic. Planował on stopniowe cofanie się na linię wielkich rzek i wykorzystanie tej naturalniej przeszkody dopiero w późniejszym czasie. Decyzja ta, wraz ze spóźnioną mobilizacją doprowadziła do załamania się polskich armii zanim dotarły one do linii Wisły i w konsekwencji niewykorzystania możliwości obronnych tej najpoważniejszej w Polsce przeszkody wodnej.
Wymienione powyżej uwarunkowania polityczne i mobilizacyjne nie były jedynymi trudnościami z jakimi musiał się zmierzyć strateg przygotowujący plan obrony przed agresją niemiecką w roku 1939. Obiektywną trudnością było fatalne ukształtowanie granicy polsko-niemieckiej. Dawało to od samego początku istotną przewagę stronie atakującej pozwalając na wybór miejsca ataku i głębokie oskrzydlenie przeciwnika. Osobnym problemem była ogromna długość granicy która powodowała, że każda próba zorganizowania obrony stałej w pobliżu granicy musiała zakończyć się fiaskiem w wyniku obejścia skrzydeł lub przebicia się nieprzyjaciela przez zbyt rozrzedzoną obronę. Doświadczenia wojny polsko-bolszewickiej podpowiadały, że w przypadku małego nasycenia terenu wojskiem najlepszym rozwiązaniem jest manewr i ofensywne formy walki stosowane na każdym poziomie dowodzenia. Zgodnie z tymi zasadami szkolono więc wojsko w ciągu całego dwudziestolecia międzywojennego. Niestety warunki do prowadzenia manewru w roku 1939 były bardzo niekorzystne. Armia niemiecka dysponowała bowiem zdecydowaną przewagą mobilności co pozwalało jej na błyskawiczne przerzucanie swych sił zgodnie z aktualną sytuacją, a przewaga Luftwaffe w powietrzu ograniczała możliwości manewru wojsk polskich. Przewaga w ruchliwości wojsk powodowała, że skuteczność obrony ruchowej, stawała pod wielkim znakiem zapytania. Co gorsze, pomimo rozumienia znaczenia działań zaczepnych, polska armia miała bardzo ograniczone możliwości ofensywne. Wszelkie atuty siły niezbędne do skutecznego ataku były po stronie przeciwnika. Niemcy wszak dysponowali wielokrotną przewagą i w artylerii, i w czołgach, i w lotnictwie. W tej sytuacji skuteczny atak był możliwy jedynie w wypadku zaskoczenia przeciwnika. Niestety, przy niemieckiej przewadze mobilności zaskoczenie mogło być tylko chwilowe. W tej sytuacji polskie działania ofensywne mogły więc przynieść tylko chwilowe efekty okupione zazwyczaj wysokimi stratami. Wszystko to powodowało, że polska, w zasadzie słuszna, doktryna obronna w warunkach roku 1939 miała małe szanse powodzenia. Z sytuacji tej częściowo zdawano sobie sprawę w polskim dowództwie. Problem polegał jednak na tym, że dokładne zdefiniowanie skali niemieckiej przewagi nie było możliwe przed rozpoczęciem działań wojennych. Przewaga ta bazowała bowiem w dużej mierze na masowym zastosowaniu nowoczesnych narzędzi walki, których skuteczności nigdzie jeszcze nie sprawdzono w odpowiedniej skali. Choć zdawano sobie powszechnie sprawę że lotnictwo, czołgi i jednostki szybkie będą odgrywać istotną rolę w nadchodzącej wojnie to ich realne możliwości pozostawały niewiadomą.
Na koniec omawiania uwarunkowań dla polskiego planu operacyjnego warto jeszcze wspomnieć o problemie koncentracji. Ograniczone możliwości kolei powodowały, że dla przewiezienia wszystkich wojsk niezbędne były 3–4 kursy każdego z 800 składów uczestniczących w tej operacji. Spodziewano się, że zajmie to ok. 12 dni. Tymczasem Niemcy dysponowali siecią kolejową o dużej przepustowości, a wojska motorowe mogły szybko przemieszczać się po rozbudowanej sieci dróg i autostrad. W rezultacie Niemcy mogli osiągnąć gotowość do uderzenia zanim armia polska przyjmie ugrupowanie wyjściowe. Należało zatem szukać metod na odciążenie kolei i przygotować się na obronę w sytuacji nie zakończonej koncentracji.
W tak trudnych warunkach polski plan obrony musiał zakładać bardzo ograniczone cele. Oczywistością było, że jedyną szansą na zwycięstwo było wciągnięcie do wojny sojuszników zachodnich i dotrwanie do czasu gdy ich ofensywa odciągnie z Polski znaczną część sił agresora. Generał Kutrzeba oceniał w 1938 roku, że taki efekt mógł wystąpić po około 6 tygodniach po rozpoczęciu niemieckich działań w Polsce. Takie pojmowanie sytuacji zmuszało do postawienia dwóch celów operacyjnych.
– Wciągniecie do walki sojuszników zachodnich poprzez zdecydowany opór od pierwszego dnia wojny
– Przetrwanie w możliwe dobrym stanie sił zbrojnych i państwa Polskiego przez okres co najmniej 6 tygodni, czyli do czasu odciążenia przez sojuszników (Francja, W. Brytania)
Dodam, że oba cele były w istocie bardzo ambitne. Wystąpienie w obronie Polski dwóch światowych potęg nie było na wiosnę 1939 roku oczywistością. Przykład Czechosłowacji skłaniał do ograniczonego zaufania deklaracjom Anglii i Francji. Jednocześnie podpisane porozumienia warunkowały przystąpienie aliantów do wojny szeregiem czynników, w tym stawieniem oporu przez Wojsko Polskie. Niezbędne więc było podjecie twardej walki od samej granicy. Jednocześnie samotne przetrwanie pod uderzeniem niemieckim aż 6 tygodni, było w istniejących warunkach bardzo ambitnym zadaniem. Konieczne więc było przede wszystkim znalezienie metod umożliwiających wydłużenie oporu i świadoma rezygnacja z innych, bardziej ambitnych celów, takich jak bicie przeciwnika czy obrona całość terytorium.
Minimalistycznie określone cele pierwszej fazy wojny z Niemcami pozwalają na przyjęcie ugrupowania, które ma przede wszystkim zapewnić możliwie dobre warunki boju własnym oddziałom, a jednocześnie gwarantuje spełnienie warunków politycznych niezbędnych dla wciągnięcia do wojny Anglii i Francji. Przyjmuję zgodnie z założeniami Naczelnego Wodza z lata 1939 roku, że Niemcy uderzą w 4 głównych kierunkach: A – z PrusWschodnich na Warszawę, B – z Pomorza Zachodniego na Warszawę, C – z Dolnego Śląska na Warszawę i D – z Górnego Śląska, Moraw i Słowacjiza Dunajec. Na kierunku najsilniejszego niemieckiego uderzenia (kierunek C) główna linia obrony powinna rozciągać się ok. 100 kilometrów od granicy, nad którą zostałyby rozwinięte oddziały osłonowe(kawaleria). Takie ugrupowanie pozwoli siłom głównym na dobre przygotowanie się do walki. Odległość od granicy i opór sił osłonowych pozwolą na rozpoznanie sił i kierunków uderzenia nieprzyjaciela. Będzie też czas na wstępną ocenę taktyki i skuteczności wielkich jednostek pancernych, które stanowiły wielką niewiadomą dla wojskowych, nie tylko polskich zresztą. Cofnięcie głównej masy wojsk na pewną odległość od granicy zabezpieczy też nasze ugrupowanie przed zaskoczeniem w wypadku rozpoczęcia działań wojennych przed zakończeniem własnej koncentracji. Dwa, trzy dodatkowe dni pozwolą na uzupełnienie stanu wojsk o kolejne napływające jednostki oraz na dokonanie odpowiednich przegrupowań wzmacniających obronę na rzeczywistych kierunkach niemieckich uderzeń. Co więcej, ugrupowanie własnych wojsk w głębi terytorium ułatwi im potem manewr odwrotowy za Wisłę poprzez skrócenie dystansu do pokonania w bezpośrednim kontakcie z nieprzyjacielem.Ze względu na szczupłość sił, obrona Pomorza i Wielkopolski (kierunek B) może być jedynie przejściowa, a duża odległość do środkowej Wisły oraz oskrzydlenia ze Śląska i Prus nie rokują szans na wycofanie się pieszo z tych eksponowanych województw. W tej sytuacji obrona Wielkopolski i Pomorza powinna zostać powierzona nielicznym jednostkom, które po walkach osłonowych zamknęłyby się w wybranych miastach – Poznaniu i Bydgoszczy. Długotrwała obrona tych ośrodków miałaby duże znaczenie polityczne i moralne. Byłoby to też zabezpieczeniem przed zagarnięciem województw zachodnich w wypadku niemieckiej operacji o ograniczonych celach. Na wybranych kierunkach siły te powinny być czasowo uzupełnione o kawalerię, która po walkach osłonowych wycofałaby się śpiesznie w kierunku na Warszawę. Takie rozwiązanie spowoduje, że piechota zamiast marnotrawić siły w dalekich marszach będzie bronić się na miejscu w oparciu o umocnienia. Zostanie też zaoszczędzonych sporo sił do obrony innych części kraju. Co więcej, polskie armie na północnym Mazowszu i na kierunku łódzkim zostaną w ten sposób zwolnione z obowiązku ochrony skrzydeł wojsk wycofujących się z Wielkopolski, a więc będą mogły się skupić na innych, ważniejszych zadaniach. Duże tempo oddawania terenu w Wielkopolsce i ewentualność szybkiego dotarcia tędy wojsk niemieckich pod Warszawę nie będą miały groźnych strategicznie następstw jeśli pod Warszawą natarcie to zostanie zatrzymane własnymi świeżymi siłami. Siły te będą tam niezbędne zresztą także do obrony przed natarciem ze Śląska (kierunek C), które może przebić lub obejść własny Front Centralny od północy. Na zapleczu wojsk walczących na zachodzie zostanie umocniona i obsadzona linia Wisły. Ze względu na to, że poważne zagrożenie dla tej rzeki mogłoby się pojawić dopiero kilka, kilkanaście dni po rozpoczęciu działań wojennych, jej obsadę w istotnym stopniu mogłyby stanowić wojska z mobilizacji powszechnej i wojska drugorzutowe. Artyleria stanowić będzie kościec obrony Wisły, który będzie mógł być łatwo uzupełniony o piechotę wycofującą się z przedpola, nadchodzącą z ośrodków zapasowych, oddziały ochotnicze itp. Obrona Wisły powinna zostać oparta silnie na skrzydłach o linię Karpat na południu oraz Narwi i Biebrzy na północy (kierunki A i D). Ze względu na swe strategiczne znaczenie i konieczność długotrwałej obrony, obszary te powinny zostać możliwie silnie obsadzone i umocnione. Tu powinien więc koncentrować się główny wysiłek fortyfikacyjny. W planowanym rozwiązaniu natomiast brak ofensywnych odwodów przeznaczonych do kontrataków w większym stylu. Jak wskazano powyżej Wojsko Polskie nie dysponowało odpowiednią siłą do przeprowadzenia większych działań ofensywnych. Działania takie, nawet przy założeniu uzyskania zaskoczenia, musiałyby przynieść tylko chwilowe efekty pociągając za sobą bardzo duże straty własne. Z tego względu ofensywne formy walki byłyby w pierwszym okresie kampanii ograniczone zasadniczo dla poziomu taktycznego. Dopiero po rozcięciu własnych wojsk lub ich wymanewrowaniu wskazane będą silniejsze kontrataki wykonywane przez cofające się wojska. Dzięki istnieniu kolejnej, obsadzonej linii oporu nie będą one musiały ścigać się z wyprzedzającymi je czołgami, ale będą mogły cofać się w skupieniu i w sprzyjających warunkach uderzać na tyły przeciwnika. Dzięki rezygnacji z ofensywnych odwodów będzie dość sił, by sformować na głównych kierunkach 3 kolejne, obsadzone linie obrony, na skrzydłach zaś zapewnić silną obsadę pozwalającą planować długotrwała obronę w oparciu o barierę Karpat, Narwi i Biebrzy. Zaproponowane głębokie ugrupowanie obronne będzie umożliwiać przeprowadzenie planowego manewru odwrotowego na bazę operacyjną wyznaczoną przez linie Biebrzy, Narwi, Wisły, Wisłoki i Karpat. W czasie polskiego odwrotu przeciwnik będzie spotykał na swej drodze kolejne, coraz silniejsze linie obrony obsadzone przez świeże siły, a jego skrzydła będą zagrożone przez krótkie kontruderzenia wycofujących się oddziałów. Ważnym czynnikiem decydującym o powodzeniu tego planu będzie uniknięcie zaskoczenia strategicznego poprzez sprawną mobilizację, a szczególnie koncentrację oraz zachowanie tajemnicy. Mylenie przeciwnika wszelkimi sposobami będzie niezbędne by nie mógł on odgadnąć naszych istotnych planów. Konieczne będzie poświęcenie przed wybuchem wojny należytego wysiłku na przygotowanie pozornych linii obronnych, które nie będą bronione, wykonywanie mylących przemarszów i transportów itp. W szczególności ważne jest by nieprzyjaciel nie odkrył zbyt szybko planowanego słabego obsadzenia Wielkopolski. Planując rozmieszczenie jednostek w terenie należy dążyć do tego by możliwie duża część wojska mogła dotrzeć do rejonów koncentracji na piechotę. Pozwoliłoby to odciążyć kolej, której mała przepustowość znacznie ograniczała możliwość szybkiego przetransportowania zmobilizowanych wojsk. W ten sposób całość wojsk mogłaby szybciej osiągnąć ugrupowanie wstępne, a maszerujące oddziały byłyby mniej narażone na bombardowania w sytuacji gdy koncentracja odbywałaby się już po rozpoczęciu wojny.
SIŁY WŁASNE
W prezentowanym planie alternatywnym siły polskie są identyczne z tymi, które planowano zmobilizować we wrześniu 1939. Jedyną, choć istotną różnicą będzie połączenie batalionów obrony narodowej (56 batalionów) i KOP (14 batalionów) w 17 samodzielnych pułków. Każdy pułk składałby się z 4 batalionów uzupełnionych do etatów regularnych batalionów piechoty kosztem zapasów mobilizacyjnych. Do wsparcia artyleryjskiego tych jednostek zostałaby przydzielona cała dyspozycyjna artyleria lekka i jednostki improwizowane, dzięki czemu każdy pułk posiadałby 2–3 baterie artylerii. Jednostki te byłyby przeznaczone w dużej mierze do działań stacjonarnych w oparciu o umocnienia.
SIŁY I ZADANIA FRONTÓW
Front Północny:
Siły: 9 DP, 2 BK, 3pON. Zadanie: Obrona stała Kanału Augustowskiego, linii Biebrzy i Narwi do Modlina włącznie, w rejonie Mławy opóźnienie nieprzyjaciela wychodzącego z Prus.
Front Zachodni:
Siły: 2 DP, 4BK, 6pON. Zadanie: rozpoznać działania nieprzyjaciela na Pomorzu i w Wielkopolsce, zorganizować obronę okrężną Poznania i Bydgoszczy siłami łącznie dwóch DP i 3pON, kawalerią opóźniać nieprzyjaciela prącego z Pomorza na Warszawę. Zapewnić kawalerii odejście za Wisłę bez współdziałania z sąsiadami.
Front Centralny:
Siły: 14 DP, 5 BK, 1 BP-Mot. Zadanie: Bronić kierunku na Sandomierz i Radom oraz czasowo kierunku na Warszawę. Osłona na linii: umocnienia śląskie – Kalisz. Pozycja główna: od m. Warta wzdłuż Warty i Widawki do Przedbórza i dalej do Wisły w okolicach Niepołomic. Możliwie długo nie dopuścić nieprzyjaciela do środkowej Wisły, zachować łączność z F. Południowym. W sprzyjających okolicznościach wykonać krótki kontratak na skrzydło nieprzyjaciela prącego na Warszawę i ewentualnie na oddziały rozcinające własne ugrupowanie. Odejść za Wisłę między Dunajcem a Pilicą (ewentualnie Świdrem).
Front Południowy:
Siły: 8 DP, 1 BP-Mot, 8 pON. Zadanie: Bronić obroną stałą linii Karpat i Wisłoki. Osłona na linii Gorce–Beskid Żywiecki–Pszczyna. Pozycja główna: Dunajec–Puszcza Niepołomicka. Linia obrony stałej: Karpaty–Wisłoka-Wisła do ujścia Sanu.
Armia Wisła:
Siły: 6 DP. Zadania: Zorganizować obronę stałą Warszawy oraz szkieletową obronę linii Wisły od Modlina (wyłącznie) do ujścia Sanu. Początkowo punkt ciężkości na północy, potem zgodnie z rozwojem sytuacji na zachód od Wisły. Przygotować się na samodzielną obronę linii Wisły przed próbami forsowania jej przez wysunięte siły nieprzyjaciela.
PIECHOTA
Plan zakłada możliwie duże ograniczenie marszów oddziałów pieszych. Oddziały nad Biebrzą, Narwią, Wisłą, w Karpatach i w Wielkopolsce biją się zasadniczo na miejscu w oparciu o fortyfikacje. Dotyczy to 17 dywizji piechoty i 12 pułków obrony narodowej, a więc ok. 50% własnych jednostek piechoty. Pozostałe oddziały wycofują się maksymalnie do 200 km. Oznacza to 7 nocnych marszów. Nie jest to mało, ale w porównaniu z ponad 300 km, które miały przejść oddziały Armii Poznań i Pomorze w realnym planie różnica jest bardzo wyraźna.
KAWALERIA
Kawaleria będzie odgrywać w pierwszym etapie walk bardzo ważną rolę realizując samodzielnie osłonę jednostek piechoty przygotowujących się do obrony w głębi ugrupowania. Wymagać to będzie czasowego utworzenia ok. 4 dowództw szczebla dywizyjnego skupiających 2 do 3 brygad.
ARTYLERIA
Tak jak już wspomniano wcześniej znaczna część artylerii dyspozycyjnej zostanie od razu przeznaczona do obrony bazy operacyjnej, czyli linii wielkich rzek i Karpat. Połączenie silnej obronności terenu, fortyfikacji i mocnej artylerii powinno zapewnić tym liniom znaczną odporność. Planowy odwrót podzielony na kilka etapów (osłona, walki sił głównych, Wisła) pozwoli na wcześniejsze zgromadzenie amunicji tam gdzie będzie ona potrzebna. Zmniejszy się wiec problem braku amunicji. Artyleria lekka będzie często wykorzystywana w charakterze artylerii przeciwpancernej.
BROŃ PANCERNA
Bataliony czołgów lekkich powinny być wykorzystane przede wszystkim do walki z czołgami nieprzyjaciela. Zostaną one przydzielone do dywizji piechoty narażonych na atak wrogich DPanc. BP-Mot. będą początkowo stanowiły odwód sił osłonowych, potem pomagać będą siłom głównym w odwrocie za Wisłę, a w razie konieczności pierwsze wycofają się za Wisłę by nie dopuścić do przerwania linii wielkich rzek zanim zostanie ona wzmocniona jednostkami wycofującymi się z przedpola. Kompanie R17 powinny stanowić wsparcie dla obrony linii wielkich rzek, ewentualnie obrony stacjonarnej w Wielkopolsce. Pociągi pancerne powinny przede wszystkim wspierać własne oddziały w Wielkopolsce i na Śląsku, gdzie istnieje najgęstsza sieć kolejowa.
LOTNICTWO
Najważniejszym zadaniem lotnictwa powinno być rozpoznanie. W związku z tym, że aktualnie posiadane samoloty obserwacyjne nadawały się jedynie do zadań łącznikowych, należało do rozpoznania użyć wszystkich samolotów rozpoznawczych (PZL 23). Lotnictwo myśliwskie będzie działać w dużych grupach zwalczając wyprawy bombowe nieprzyjaciela i osłaniając najważniejsze operacje lądowe. Lotnictwo bombowe będzie interweniować w kluczowych momentach walk oraz atakować wybrane cele na dalekim zapleczu tak by zmusić nieprzyjaciela do utrzymywania w odwodzie znacznych sił myśliwskich.
PLAN DZIAŁAŃ
Mobilizacja wojsk będzie realizowana zgodnie z istniejącym planem mobilizacyjnym. W miarę możliwości należało jedynie przyśpieszyć termin gotowości 44. i 45. DP, które mobilizowały się dość blisko granicy. Zaplanowana dyslokacja wojsk pozwoliłaby na szybszą niż w rzeczywistości koncentrację. Marszami pieszymi dotarłoby do rejonów koncentracji 20 dywizji piechoty (2., 7., 8., 9., 10., 11., 14., 15., 18., 21., 22., 23., 25., 26., 28., 33., 39., 41., 45., 55.) i 3 brygady kawalerii (Mazowiecka, Pomorska, Wielkopolska), czyli o 6 wielkich jednostek więcej niż w rzeczywistości. Zmniejszyłoby się zatem obciążenie kolei, która w krótszym czasie mogłaby przetransportować pozostałe jednostki. Oznacza to szybsze osiągniecie gotowości przez wojsko, a zatem zmniejsza ryzyko zaskoczenia nas przez przeciwnika. W pierwszej fazie walk oddziały osłonowe stawiłyby opór, podobnie jak w rzeczywistości, wzdłuż całej granicy. Oddziały te stosunkowo szybko wycofywałyby się: na skrzydłach płytko, w centrum głębiej, a w Wielkopolsce i na Pomorzu zamknęłyby się w miastach (Bydgoszcz i Poznań). W tej fazie walk główny nacisk zostałby położony na rozpoznanie kierunku niemieckich uderzeń, stosowanej taktyki i możliwości nowoczesnych broni. Zebrane informacje i doświadczenia z pierwszych walk powinny pomóc w weryfikacji własnych planów operacyjnych. W drugiej fazie walk Niemcy zostaliby zatrzymani na skrzydłach (Narew, Biebrza, Karpaty), a w centrum trwałaby walka z siłami głównymi na przygotowanych pozycjach. Wojska osłonowe w tym czasie odpoczywałyby po walkach i wchłaniałyby przygotowane wcześniej uzupełnienia. Ustawienie sił własnych umożliwiałoby Niemcom szybsze zepchnięcie sił polskich na północy (kierunek Łódź, Kutno) niż na południu (kierunek Kielce, Kraków). Ułatwiłoby to późniejsze odchodzenie na linię Wisły. W tym czasie z Wielkopolski wycofywałaby się kawaleria opóźniając spodziewane natarcie przeciwnika (jak wiemy uderzenie to nie nastąpiło). W trzeciej fazie wojska na skrzydłach i zamknięte w miastach Wielkopolski i Pomorza powinny trwać na stanowiskach (co ułatwią im rozbudowane wcześniej umocnienia), natomiast w centrum siły główne rozpoczęłyby odwrót na Wisłę. Moment rozpoczęcia odwrotu powinien być tak dobrany, by wojska nie były jeszcze zbyt wyniszczone walkami na pierwszej linii gdyż czekający je odwrót będzie wymagał dużego wysiłku i energii. W czasie odwrotu front zostanie znacznie skrócony poprzez zejście z kierunku warszawskiego na południe (za Pilicę). W wypadku bardzo prawdopodobnego rozcięcia własnego ugrupowania przez kliny pancerne, zostaną wykonane krótkie uderzenia na skrzydła i tyły nieprzyjaciela. W przypadku obchodzenia sił własnych od północy przez siły idące na Warszawę, w sprzyjających okolicznościach zostanie też wykonane uderzenie na północ. W tej fazie wojska broniące Wisły powinny nie dopuścić do sforsowania rzeki przez czołówki nieprzyjaciela przed nadejściem wojsk własnych. Szczególne znaczenie będzie miało przygotowanie obrony Warszawy gdyż w tym rejonie mogą pojawić się wojska niemieckie, które ominą od północy Front Centralny. W czwartej fazie walk obrona Wisły zostaje zasilona wojskami z przedpola. Za Wisłą oddziały będą uzupełniane przygotowanymi uprzednio batalionami marszowymi, sprzętem i amunicją. Wydaje się, że ciężar dotychczasowych walk oraz napotkanie bronionej bariery Wisły wraz z koniecznością podciągnięcia zaopatrzenia i przeniesienia baz lotniczych wymusi na Niemcach wprowadzenie przerwy operacyjnej. Jest to tym bardziej prawdopodobne (o czym nie mogli wiedzieć polscy wojskowi), że Wisła stanowiła granicę miedzy niemiecką, a sowiecką strefą wpływów. Planowanie dalszych operacji wychodzi już poza ramy planu operacyjnego możliwego do zakreślenia przed rozpoczęciem walk. Dalsze działania byłyby uzależnione od zaistniałej sytuacji militarnej i politycznej. Spodziewana przerwa operacyjna mogłaby bowiem wystąpić w momencie rozpoczęcia natarcia aliantów na Westwall. Tempo tego natarcia oraz niemiecka reakcja na tą sytuację miałyby kluczowe znaczenie dla dalszych operacji w Polsce. Wypada jednak zgodzić się z gen. Kutrzebą, który przewidywał, że Niemcy nie popełnią drugi raz błędu z roku 1914 i przerzucą wojska z Polski do obrony zachodniej granicy dopiero w ostateczności, czyli po przełamaniu Westwallu, a to mogło zająć aliantom nawet kilka tygodni. Należało zatem przewidywać dalsze wycofywanie się w kierunku na Rumunię, by tak długo, jak to możliwe, zachować funkcjonowanie państwa i sił zbrojnych.
Zaproponowany plan wojny z oczywistych powodów nie ma na celu pokonania Niemców, przynajmniej nie w pierwszym starciu. Nie dąży też do bicia ich częściami czy choćby obrony całości terytorium. Proponowane rozwiązanie pozwala natomiast na rozwiązane kluczowego dylematu czyli na pogodzenie ówczesnych realiów politycznych wymuszających podjęcie walki od samej granicy z realiami militarnymi każącymi koncentrować wojska i wykorzystać walory obronne własnego terenu. Plan umożliwia bowiem szybką koncentrację wojsk i zabezpiecza je przed zaskoczeniem strategicznym. Zaplanowanie głębokiej obrony znacznie ogranicza długość marszy własnej piechoty i zapewnia jej czas na odpoczynek i przyjęcie uzupełnień. Oddziały walczące na skrzydłach, od których wymagana jest długa obrona, walczyłyby w oparciu o fortyfikacje, a odwody zamiast tracić siły w krwawych kontratakach budowałyby kolejne rubieże obronne zatrzymujące na jakiś czas nieprzyjaciela i dające oparcie oddziałom z przedpola. Proponowane rozwiązanie daje więc szanse przedłużenia obrony, a więc umożliwia naszym aliantom rozwiniecie ofensywy na zachodzie. Od jej skuteczności zależałby ostateczny wynik działań wojennych w Polsce.
Jest tylko jedna rzecz w zyciu ludzi, narodów i panstw, która jest bezcenna: ta rzecza jest honor. Józef Beck