No i nareszcie znamy prawdę! Nie skok przez mur, czy też esbecka motorówka przyczyniła się do upadku komuny, ale bolkowy pociąg do alkoholu. Ale czas byłby chyba wytrzeźwieć, bo spustoszenie w mózgu Bolka straszne.
Bolek alkohol-lek
Lubił Bolek alkohole:
wódkę, wino, koniak mały.
Miesiące mu w Arłamowie
przez to szybciej upływały.
Czas między modlitwę, picie,
dzielił- wiecznie był wstawiony,
aż przez Bolka nadużycie,
zbankrutował budżet WRON-y.
Wypuścili więc czym prędzej
Bolka, robiąc prezydentem.
Sobie, by nie popaść w nędzę
wyznaczając niezłą rentę.
Nadmiar wódki umysł psuje.
Bolkowi w głowie się miesza
i uparcie protestuje:
„Jam nie Bolek lecz Wałęsa!”.
Paranoja coraz większa,
my o Bolka pełni troski,
gdyż się nie jako Wałęsa
przeprosił ale… Wyszkowski!
Co to będzie strach pomyśleć.
Delirium bolkowe trwogę
budzi- ponoć właśnie pisze
swą biografię; „Jestem Bogiem!”.
Antybolkowe ustaną
może wreszcie animozje,
bo dla Boga racją stanu
nałogowo pić ambrozję.
Mówią: „picie skraca życie”,
abstynencja zdrowiu służy.
Prawda to, bo powiem skrycie:
„Na trzeźwo życie się dłuży”.