Adam Rysiewicz, zapomniany bohater
12/07/2012
930 Wyświetlenia
0 Komentarze
37 minut czytania
Adam Rysiewicz, ps. „Skiba”, „Teodor”
Antoninie, Kajetanowi i Mikołajowi Rysiewiczom
Adam Michał Maciej Rysiewicz (zdjęcie z legitymacji studenckiej Uniwersytetu Jagiellońskiego z 1939 roku) urodził się 24 lutego 1918 roku w Wilczyskach w powiecie grybowskim (Galicja). Do szkoły powszechnej uczęszczał w Bobowej. W 1936 roku ukończył II liceum im. Bolesława Chrobrego w Nowym Sączu. Nie zachowało się wiele wspomnień (poza zdjęciami) z czasów młodzieńczych Adama Rysiewicza. Wiadomo, że był wójtem w swojej klasie u Chrobrego w Sączu. Brzmią mi oczywiście w uszach jeszcze opowieści babci Genowefy, ale za młody byłem wówczas (lata 60. i 70. XX w.) i oczywiście za głupi, żeby je zapisywać i ocalić od zapomnienia. W zbiorach rodzinnych pozostało natomiast bardzo wiele zdjęć z okresu dziecięcego Adama z rodzicami i z rodzeństwem (Kazimierzem i Jadwigą), a także wiele dokumentów, świadectwa szkolne, dowód osobisty, paszport, legitymacja studencka. Krótką reminiscencję o stryju Adamie wygłosił w 20. rocznicę jego tragicznej śmierci w Ryczowie na łamach emigracyjnej prasy londyńskiej jeden ze słynnych przywódców Polskiej Partii Socjalistycznej Adam Ciołkosz:
Rodzinę Rysiewiczów poznałem lat temu 36 (tzn. w 1928 r.). Jako poseł na sejm z okręgu, w którego skład wchodziły również powiat grybowski, bywałem często w Bobowej, Stróżach, Grybowie i wsiach okolicznych, gdzie pełno było tartaków i robotników tartacznych. Jedną z takich wsi były Wilczyska, pomiędzy Bobową a Stróżami. Tam właśnie w r. 1918 urodził się Adam Rysiewicz. Ojciec jego był sekretarzem rady powiatowej w Grybowie i sympatyzował ze Stronnictwem Katolicko-Ludowym. Ale młody Adam był czerwony. Socjalizmu uczył się od kolejarzy w Stróżach i od robotników tartacznych w Białej, Krużlowej, Florynce, Ptaszkowej i Kamionce, a przede wszystkim z wydarzeń okresu, w którym nad światem ciążył straszliwy kryzys gospodarczy i nie mniej straszliwy pochód „żelaznej stopy” faszyzmu. (Adam Ciołkosz, Zgon Teodora, („Wiadomości”, Na Antenie”, Londyn 2 VIII 1964)
U góry z lewej na wiklinowym fotelu Jadwiga Rysiewicz (w 1922 roku) siostra Adama, z prawej dzieci Genowefy i Mikołaja Rysiewczów: od lewej Adam, Jadwiga, Kazimierz (1925-26 r.). Na dole z lewej Rodzina Rysiewiczów – II poł. lat 20. XX w. Od lewej Jadwiga, Mikołaj, Genowefa, Kazimierz i Adam.
Z lewej rodzina Rysiewiczów na sankach (1921-1922 r.). Genowefa stoi, na sankach od lewej Kazimierz, Adam i Mikołaj. Zdjęcie z prawej Adam (z lewej) i Kazimierz (z prawej) – 1921 rok.
Szczególne to wspomnienie. Czytelnikom tego tekstu chciałbym tylko dzisiaj zwrócić uwagę, że socjalizm, o którym pisał Adam Ciołkosz nie miał nic wspólnego z jego totalitarna hybrydą przyniesioną Polsce na sowieckich bagnetach w 1945 roku.
Dom rodzinny Adama Rysiewicza w Jeżowie-Wilczyskach w Galicji (dzisiaj powiat gorlicki, województwo małopolskie) – zdjęcie z 1967 roku
Studia na Wydziale Prawa Uniwersytetu Jagiellońskiego Adam Rysiewicz rozpoczął w 1937 roku. I obserwacje Ciołkosza z 1928 roku i późniejsze zostały potwierdzone. Stryj Adam Rysiewicz zapisał się w tym czasie od razu do akademickiego Związku Niezależnej Młodzieży Socjalistycznej i równolegle rozpoczął także działalność w okręgowym wydziale młodzieży Polskiej Partii Socjalistycznej. Tak, miał rację Adam Ciołkosz, stryj Adam był czerwony, ale nie tylko, jak pokażą późniejsze, niestety bardzo krótkie losy jego życia.
OJCIEC
Mikołaj Rysiewicz
Ojciec Adama, Mikołaj (zdjęcie z lat 30. XX wieku), urodził się 2 grudnia 1885 r. w Ptaszkowej. Był absolwentem Studium Administracji Komunalnej przy Wolnej Wszechnicy Polskiej w Warszawie. Do czasu odzyskania przez Polskę niepodległości w 1918 roku, służył w stopniu oficera w Armii Monarchii Austro-Węgierskiej w pułku arcyksięcia Ferdynanda Habsburga, następcy tronu, na którego zamach w Sarajewie w 1914 roku stał się pretekstem do rozpoczęcia działań wojennych I wojny światowej. W wolnej Polsce Mikołaj Rysiewicz naturalną koleją rzeczy trafił do odbudowującego się Wojska Polskiego II Rzeczpospolitej i, niejako z marszu, wziął udział w wojnie polsko-bolszewickiej 1919-1920 roku. Służył w 13 pułku artylerii przeciwlotniczej w stopniu kapitana. Z przekonania piłsudczyk, po przeniesieniu do rezerwy i awansowany do stopnia majora rezerwy (1 sierpnia 1923 roku), był sekretarzem Rady Powiatowej w Grybowie. Działał w Bezpartyjnym Bloku Współpracy z Rządem, z list którego bezskutecznie próbował zdobyć mandat posła do Sejmu RP w 1928 roku. Ojciec Adama, Kazimierza i Jadwigi. Zmarł, po długiej i ciężkiej chorobie w swoim domu w Wilczyskach-Jeżowie 8 stycznia 1942 roku.
MATKA
Genowefa Karolina Rysiewicz z domu Krzysztoń
Matka Adama, Genowefa Karolina z domu Krzysztoń (zdjęcie z lat 50. XX wieku), urodzona 26 grudnia 1894 roku w Wilczyskach. Zdobyła średnie wykształcenie ekonomiczne. Związek małżeński zawarła Genowefa Karolina Krzysztoń z Mikołajem Rysiewiczem w 1914 roku w kościele pod wezwaniem św. Stanisława w Wilczyskach. W 1926 roku Genowefa Rysiewicz zawiera kontrakt z właścicielem dóbr ziemskich Jeżowa Kazimierzem Baldwinem Ramultem zakupu dwóch parcel gruntu w Wilczyskach Jeżowie i w 1927 roku rodzina Rysiewiczów przeprowadza się z Grybowa do wybudowanego tam domu. Od tej chwili małżonkowie prowadzą w Jeżowie gospodarstwo rolne. W czasie II wojny światowej, po śmierci Mikołaja Rysiewicza, Genowefa udziela wsparcia krakowskiej organizacji Polska Partia Socjalistyczna Wolność-Równość-Niepodległość. Dom rodzinny Rysiewiczów był kryjówką lub przystanią dla prześladowanych przez gestapo lub próbujących wydostać się przez zieloną granicę na Węgry i do Rumunii, a potem dalej. Po wojnie, Genowefa Rysiewicz przez kilka lat pracowała w Warszawie w Głównym Urzędzie Statystycznym i Państwowym Zakładzie Higieny. Jednak już w 2. poł. lat 50. XX wieku wraca do Wilczysk-Jeżowa i ponownie podejmuje się, już samotnie, prowadzenia gospodarstwa rolnego. Umiera 19 listopada 1979 roku w szpitalu w Gorlicach.
1. września 1939 r. i co dalej…
W chwili wybuchu II wojny światowej 1 września 1939 roku Adam Rysiewicz był studentem 2. roku Wydziału Prawa Uniwersytetu Jagiellońskiego. Dzień wybuchu wojny zastał go w domu rodzinnym w Wilczyskach-Jeżowie. Z relacji Genowefy Rysiewiczowej, matki Adama, spisanych w latach 60. XX w. wynika, że młody student prawa bardzo szybko zdecydował się przyłączyć do tysięcy uchodźców, uciekających przed armią niemiecką i ruszył na wschód. Miał nadzieję dotrzeć do Lwowa i tam zapisać się na Uniwersytet Jana Kazimierza. Rodzice nie byli przychylni temu pomysłowi. Z relacji, którą zapamiętałem z dzieciństwa wynikało, że ojciec Adama, Mikołaj Rysiewicz kategorycznie odradzał synowi „wyprawę” na wschód. Przekonywał, że widział już niejedną wojnę, że trzeba zostać w Jeżowie i czekać na rozwój wydarzeń. Tego dnia nikt nie wiedział jeszcze, że 17 września 1939 roku sowieci wkroczą na wschodnie tereny Rzeczypospolitej i faktycznie dokonany zostanie IV rozbiór Polski. Adam nie chciał słuchać ojca. Ostatecznie matka przygotowała mu podróżny prowiant, pieniądze, a ojciec przed wyjściem wręczył mu zegarek (musiał być cenny), jako zabezpieczenie na czarną godzinę.
O pobycie Adama we Lwowie na przełomie 1939 i 1940 roku niewiele wiadomo. Mamy jednak pewność, że został przyjęty w poczet studentów Uniwersytetu Jana Kazimierza. Wiemy także, że na początku 1940 roku nagle pojawił się, wycieńczony i obdarty, w Jeżowie. Okazało się, że zadenuncjowany (legenda rodzinna głosi, że przez Wandę Wasilewską) do NKWD, musiał salwować się ucieczką ze Lwowa przed sowieckimi oprawcami.
I właśnie wtedy, od marca 1940 roku, zaczęła się wielka, choć krótka kariera konspiracyjna młodego Adama Rysiewicza, któremu Los nie pozwolił dorosnąć, zmężnieć, dożyć choćby średniego wieku, w którym człowiek wydaje owoce swojego życia. Nie był jedynym, ze swojego pokolenia, którego wichry Historii rzuciły na „życia stos”. Dzisiaj w 68. rocznicę śmierci tego bohatera walki podziemnej możemy tylko spróbować zrekonstruować najważniejsze chwile jego konspiracyjnego życia. Może wróci do nas duchem…
Po powrocie ze Lwowa, Adam nie zagrzał długo miejsca w rodzinnych pieleszach w Wilczyskach-Jeżowie. Bardzo szybko nawiązał kontakt ze swoimi przyjaciółmi z Polskiej Partii Socjalistycznej Wolność-Równość-Niepodległość (PPS WRN) Adamem Ciołkoszem i Józefem Cyrankiewiczem. Partia (OKR PPS) skierowała Adama już w marcu 1940 roku do pracy konspiracyjnej w jaworznicko-chrzanowsko-oświecimskiej PPS (powiaty dawnego województwa krakowskiego: Szczakowa, Jaworzno, Trzebinia, Chrzanów, Oświęcim, Biała, Żywiec). Bazą organizacyjną była dla młodych „pepeesiaków” spod znaku Wolność-Równość-Niepodległość (WRN) miejscowość Brzeszcze. Pamiętajmy, że jesteśmy tutaj w tzw. Reichu, tj. na terenach włączonych do Rzeszy. I pamiętajmy, że właśnie w tym regionie:
Po podpisaniu umowy przez Wehrmacht i SS (…) w dniach 18-19 kwietnia 1940 do Oświęcimia przybyła specjalna komisja pod przewodnictwem SS-Hauptsturmführera Rudolfa Hößa. Na podstawie złożonego raportu Heinrich Himmler wydał 27 kwietnia 1940 rozkaz założenia obozu. Dwa dni później inspektor obozów koncentracyjnych SS-Oberführer Glücks powierzył Rudolfowi Hößowi obowiązki komendanta przyszłego obozu. Rudolf Höß przybył do Oświęcimia 30 kwietnia, a 4 maja został oficjalnie mianowany na komendanta obozu.
Krakowscy przywódcy PPS WRN rzucili młodego Adama Rysiewicza naprawdę na głęboką wodę. Auschwitz stawał się faktem. Masowa eksterminacja Żydów, Polaków i obywateli innych nacji stała się brzemieniem trudnym do udźwignięcia, a świat nic o tym nie wiedział. Wiedzieli o tym chłopaki z Brzeszcz, z Oświęcimia, z Chrzanowa…, wiedział o tym Adam Rysiewicz. Siatka konspiracyjna zbudowana przez Adama wokół Oświęcimia przetrwała do końca wojny i uratowała wiele istnień ludzkich.
Józef Cyrankiewicz
Przywódcą PPS WRN w Krakowie był od „zawsze” Józef Cyrankiewicz. Dzisiaj po latach wiadomo, że był najbliższym przyjacielem Adama Rysiewicza. Czy sam Cyrankiewicz tak uważał, nie uda się już dociec, ale nie ulega wątpliwości, że dla młodego Adama, starszy o kilka lat „Józek” był najwyższym autorytetem, a pod koniec Adama dni okazało się, że daninę życia, którą musiał złożyć na ołtarzu Niepodległej Rzeczpospolitej, ofiarował „Józkowi”, bo przecież to właśnie Józefa Cyrankiewicza, Adam Rysiewicz pojechał oswobodzić z Auschwitz i poległ na maleńkiej stację w podoświęcimskim Ryczowie.
Józef Cyrankiewicz został aresztowany w Krakowie 19 kwietnia 1941 roku przy ulicy Sławkowskiej w lokalu ZWZ (Związku Walki Zbrojnej) i trafił do więzienia na Montelupich. Do KL Auschwitz został przyjęty jako więzień nr 62 933.
Następcą Józefa Cyrankiewicza na stanowisku sekretarza OKR (Okręgowy Komitet Robotniczy) PPS w Krakowie został, aż do śmierci 24 czerwca 1944 roku, ściągnięty ze Śląska do Krakowa, Adam Rysiewicz ps. „Teodor”.
Oswobodzenie Jana Karskiego w Nowym Sączu
Ze wspomnień Józefa Cyrankiewicza z 1983 roku:
O różnego typu działaniach, także w szerszym kontekście polityki międzynarodowej, świadczy sprawa Karskiego, „kuriera” wysłanego z kraju do Londynu z materiałami zebranymi w Warszawie i Krakowie. Jest ona tak interesująca, że warto jej poświęcić więcej miejsca. Otóż dostaliśmy w Krakowie wiadomość z Nowego Sącza od Adama Rysiewicza „Skiby” i naszej organizacji bojowej, że Karski został złapany na Słowacji i przewieziony do gestapo w Nowym Sączu. Wtedy wydałem polecenie, żeby Karskiego za wszelką cenę wydobyć stamtąd, nawet za cenę bojowej akcji.
Spróbujmy sobie wyobrazić, co by się stało, gdyby Adam Rysiewicz nie poinformował swojej organizacji, że Jan Karski został pojmany przez gestapo w Nowym Sączu. Czy historia zatoczyłaby inne koło? Jan Karski został ostatecznie odbity ze szpitala w Nowym Sączu. A potem, za poręczeniem generała Sikorskiego, Karski spotkał się z prezydentem Stanów Zjednoczonych F. D. Rooseveltem i przekazał mu (choć trochę nieefektywnie i bezskutecznie) wszelkie informacje na temat m. in. KL Auschwitz, które inwentaryzowała także siatka konspiracyjna dowodzona przez Adama Rysiewicza w Brzeszczach a potem w Krakowie.
Z ostatniej chwili!
Medal Wolności dla Jana Karskiego!
Jak doniosła polska prasa w kwietniu 2012 roku:
Jan Karski (ur. 24 kwietnia 1914 w Łodzi, zm. 13 lipca 2000 w Waszyngtonie), bohaterski kurier polskiego podziemia, który alarmował Zachód o zagładzie Żydów w czasie II wojny światowej, został uhonorowany prezydenckim Medalem Wolności – oznajmił prezydent USA Barack Obama. Legendarnemu kurierowi Armii Krajowej przyznano najważniejsze amerykańskie cywilne odznaczenie.
Chwała Bohaterom! Chwała Adamowi Rysiewiczowi, bo bez Niego spotkanie Jana Karskiego z prezydentem F.D Roosveltem nigdy nie doszłoby do skutku!
Komitet Pomocy Więźniom Obozów Koncentracyjnych (KPWOK)
Dzisiaj już nie wiadomo, kto jako pierwszy rzucił w Krakowie hasło powołania Komitetu Pomocy Więźniom Obozów Koncentracyjnych. Wiadomo natomiast, że na pierwsze spotkanie, które odbyło się w mieszkaniu Teresy Lasockiej ps. „Tell”, w jej mieszkaniu przy ulicy Jagiellońskiej 11, nr 3, w 1943 roku, na pierwszym piętrze, stawił się Adam Rysiewicz. „Teodor” był jednym z organizatorów Komitetu, którego celem było utrzymanie łączności z obozem Auschwitz oraz sieci ucieczkowej PPS więźniów z obozu
Auschwitz-Birkenau. Osobiście uczestniczył w organizacji wielu ucieczek.
Edward Hałoń przyjaciel i podwładny z PPS WRN Adama Rysiewicza w swojej książce pt „W cieniu Auschwitz” z 2003 roku tak napisał:
Idea powołania Komitetu PWOK, w którym Teresa Lasocka reprezentowała Delegaturę (Rządu na Kraj – przyp. M.R.), Adam Rysiewicz kierownictwo krakowskiej PPS, a ja terenową przyobozową (tzn. oświęcimską – przyp. M.R.) organizację, z którymi ściśle i skutecznie współpracowała „Ciotka”, dr Helena Szlapak, wynikła z życiowej konieczności…
Czym zajmował się Komitet PWOK. Nie tylko ucieczkami, choć tych było bardzo wiele. Do Auschwitz dostarczano leki, ubrania, literaturę, a także listy. Dokumentowano ludobójstwo w KL Auschwsitz – i przekazywano dowody do Londynu. Stymulowano także tworzenie więźniarskich podziemnych struktur organizacyjnych.
Rada Pomocy Żydom „Żegota”
Mało kto o tym mówił i pisał. Ale to „Teodor” – Adam Rysiewicz, był duchem sprawczym Rady Pomocy Żydom „Żegota” w Krakowie. Jak podaje Edward Hałoń w swojej książce „W cieniu Auschwitz”, Adam Rysiewicz, „wspólnie z sekretarzem Rady Władysławem Wójcikiem „Żegocińskim” i Franciszkiem Krzyżakiem „Karolem” w Nowym Sączu zorganizowali już w 1940 roku przerzut na Węgry przez Słowacje około 50 osób – 6 grup uciekinierów żydowskich z Krakowa..
Tych, którzy pamiętają dokonania Adama Rysiewicza dla RPŻ „Żegota” w Krakowie jest więcej. Wspominając krakowską „Żegotę”, jeden z jej członków Stanisław W. Dobrowolski, przedstawia następujące świadectwo:
…mieliśmy świetnych towarzyszy z PPS w Krakowie, Wieliczce i Nowym Sączu, oddających nieocenione usługi naszej akcji. … przede wszystkim, drugi po inicjatorze Rady Pomocy Żydom (…) Józefie Cyrankiewiczu – założyciel Żegoty w Krakowie, sekretarz OKR, wyśmienity konspirator i organizator podziemia Adam Rysiewicz – „Teodor”. „Teodor” mimo rozlicznych obowiązków zjawiał się zawsze (…) w biurze przy ulicy Jagiellońskiej i wydawał krótkie, trafne polecenia albo rozstrzygał wątpliwe sprawy (…)
Maria Hochberg Mariańska, reprezentująca stronę żydowska w krakowskiej Żegocie, a po wojnie mieszkająca w Tel Awiwie tak podsumowała konspiracyjne dokonania Adama Rysiewicza:
Gdyby „Teodor” przeżył wojnę i dostał za każdego uratowanego Żyda prawo zasadzenia drzewka – Aleja Sprawiedliwych i Las Pamięci w Yad Vaschem musiałyby się powiększyć o… kilometr”.
Ryczów – stacja śmierci – 24 czerwca 1944 roku
Adam Rysiewicz od 19 kwietnia 1941, tj. od chwili aresztowania Józefa Cyrankiewicza nie poprzestawał na snuciu planów uwolnienia przyjaciela. W 1943 roku krakowska PPS podjęła dwie próby wyprowadzenia „Józka” z Auschwitz. Niestety bezskuteczne. Trzeba pamiętać, że siatka konspiratorów na ziemi oświęcimskiej była dość dobrze zorganizowana jeszcze na początku 1940 roku. Od tego czasu uwolniono wielu więźniów. Dlatego wyprowadzenie Cyrankiewicza z obozu nie wydawało się szczególnie trudną operacją. Trzecia próba została zaplanowana na koniec czerwca 1944 roku. Z Podgórza do Ryczowa (ostatniej stacji przed granicą z Rzeszą) wyruszyli 23 czerwca 1944 roku Adam Rysiewicz „Teodor”, Józef Kornaś „Korn”, Ryszard Krogulskim „Rysiek” i Władysław Denikiewicz „Romek”. Już w pociągu „Teodorem” zainteresował się pełniący tego dnia służbę banszuc. Według relacji świadków wylegitymował „Teodora”, ale ten posiadając nienagannie podrobione dokumenty nie wzbudził jeszcze wielkich podejrzeń niemieckiego żołnierza. Bojowcy zgodnie zatem z planem wysiedli na stacji w Ryczowie i przez zieloną granice udali się do Spytkowic, znajdujących się już na terenie Rzeszy, gdzie miał czekać, wyprowadzony z obozu Józef Cyrankiewicz. Niestety po raz kolejny „Józek” przesłał zza drutów gryps, że w obozie zaszły komplikacje i że jego ucieczka musi być odłożona. To była oczywiście bardzo zła wiadomość. „Teodor” postanowił przenocować w Spytkowicach i zaraz z rana 24 czerwca wraz z towarzyszami wrócił na stację w Ryczowie. Za szybko, jak twierdzili potem jego współpracownicy z krakowskiej konspiracji. Na stacji nadal pełnił służbę ten sam banszuc, który dzień wcześniej legitymował „Teodora” w pociągu. Tym razem powziął poważniejsze podejrzenia i wezwał „Teodora” i „Ryśka” do budynku zawiadowcy stacji. Obaj bojowcy byli oczywiście uzbrojeni. Jak wyglądały ich ostatnie chwile relacje pozostają sprzeczne. Wiadomo, że doszło do wymiany ognia. Adam Rysiewicz i Ryszard Krogulski zginęli na miejscu. Natomiast Józefa Kornasia, który próbował ukryć się w przystacyjnych krzakach dopadły niemieckie granaty. Z matni w Ryczowie uratował się tylko Władysław Denikiewicz „Romek”, któremu udało się nie zwrócić na siebie uwagi żołnierzy niemieckich i wrócić pociągiem do Krakowa.
Jak krakowska PPS zareagowała na śmierć Adama Rysiewicza niech poświadczą słowa jednego z najbliższych przyjaciół i współpracowników „Teodora” Edwarda Hałonia”:
Krakowska organizacja PPS przyjęła śmierć Adama Rysiewicza początkowo z niedowierzaniem, potem z przerażeniem. Ludzie płakali, na czas jakiś potracili wprost głowy. Był to autentyczny wstrząs. Zginął ten, który był mózgiem, motorem i duszą naszej konspiracji, pełen inicjatywy, żywy, ruchliwy, niestrudzony organizator. Zaharowany wyrobnik konspiracji (…). Skrupulatny w szczegółach planowania, dokładny i wymagający w wykonaniu.. A przy tym nie koturnowy, lecz bezpośredni, bliski (…). Odszedł w największym nasileniu walki i takim, walczącym i do walki zobowiązującym, dla nas pozostał.
Ciała Rysiewicza, Kornasia i Krogulskiego Niemcy pochowali niedaleko stacji w Ryczowie. Po wojnie, ale dopiero 16 maja 1958 roku dokonano ekshumacji zwłok i ciała bojowców przewieziono w ich rodzinne strony. Adam Rysiewicz spoczął na cmentarzu w swojej rodzinnej wiosce w Wilczyskach.
31 października 1964 roku odsłonięto i poświęcono tablicę na obelisku nieopodal ryczowskiej stacji, a na tablicy widnieje napis: W dniu 24 czerwca 1944 roku zginęli w walce z okupantem, niosąc pomoc więźniom obozu hitlerowskiego w Oświęcimiu, bojowcy PPS – Adam Rysiewicz, Józef Kornaś, Ryszard Krogulski.
Epilog
Nie sposób w tak krótkim artykule przedstawić wszystkich zasług Adama Rysiewicza w nierównej walce konspiracyjnej toczonej przeciwko okupantowi w czasach II wojny światowej. A przecież tworzył i nadzorował pepeesowska prasę podziemną „Naprzód” i „Wolność” a także Krakowską Agencję Radiową (KAR). Był współtwórcą i komendantem partyzanckich oddziałów, zwanych Socjalistycznymi Batalionami Śmierci (SBS), a potem Socjalistycznymi Oddziałami Bojowymi (SOB), działającymi w wojskowych strukturach PPS zwanych Gwardią Ludową PPS. W maju 1944 roku na mocy umowy z Komendą Główną Armii Krajowej te grupy szturmowe przemianowano na Oddziały Wojskowe Pogotowia Powstańczego Socjalistów (OWPPS). Nie ulega najmniejszych wątpliwości, że z historycznego punktu widzenia Adamowi Rysiewiczowi należy się miejsce w jednym szeregu z najwybitniejszymi działaczami lewicy niepodległościowej zrzeszonej w Polskiej Partii Socjalistycznej: Kazimierzem Pużakiem, Józefem Cyrankiewiczem, Zygmuntem Zarembą, Zygmuntem Żuławskim, Adamem Ciołkoszem, Marianem Bombą.
Adam Rysiewicz był czerwony, ale ideowa czerwień nigdy nie przesłoniła mu celu najważniejszego, jakim była niepodległość Najjaśniejszej Rzeczypospolitej. W słowach Wolność, Równość, Niepodległość, które stanowiły drugi człon nazwy konspiracyjnej PPS w Krakowie, wybrzmiewa polityczny i ideowy wyróżnik działań wielkiego odłamu patriotycznej polskiej lewicy.
Pamięć o Adamie Rysiewiczu w środowisku emigracji londyńskiej trwała długie lata. O wspomnieniach Adama Ciołkosza pisałem już na wstępie tego monograficznego szkicu. Na koniec chciałbym przytoczyć, opublikowaną w 1948 roku na łamach londyńskiego „Robotnika Polskiego w Wielkiej Brytanii”, poety Jerzego Niemojowskiego, ELEGIĘ NA ŚMIERĆ ADAMA RYSIEWICZA – „TEODORA”.
Tobie, utracony na zawsze, wybuduję z liści elegię.
Liście będą czerwone: winogradu, buka i klonu,
aby ci, którzy przyjdą po Tobie, nie napróżno dźwigali kamień,
ale po to, by parł dostatek w domy ich pełne winnej jagody;
na ramionach jak konar klonu żelazistych, gibkich jak korzeń,
niechaj spocznie wola wyrębu, błogosławiąc opał, budulec,
cios toporu, uśmiech pod słońce, rozfruwane pod niebo wiechy…
Taki dom pragnąłeś spiętrzyć, aby sosrąb utkwił w niebie! –
I nie brakło w sztandarach krzyku, zwarcia pięści, gniewu i zgonu.
Dałeś życie, wołając liście, aby z rzadka prószące pamięć,
Sczerwieniły miejsce pogrobne, które włos ci przycięło młody –
aby niosąc jakoweś dary, brat twój zdjęte przyniósł obroże,
aby chcący stawić ci kamień – na mogiłę stawili ule
i na skrzypcach z sądeckiej deski rzewną śpiewkę grali z uśmiechem…
Bo nie mogłeś, nie mogłeś, nie mogłeś, patrząc w opar nie zburzyć s i e b i e,
kiedy bił Oświęcim mgłą zagubiony w krzyku milionów!:
fasadami zniesionych wsi rudowłosa kładła się zamieć
i po snach majaczyły łzy w oczach wielkich od wilczej jagody…
wtedy przyszedł gorzki grymas ust – i gorące targnięcie nożem! –
aby w puch! – i odbić krzyk! – i do ramion przycisnąć czule… –
ale wszystko zagarnęła śmierć.
Brałeś ją jak szum płynącej rzeki…
Liście są takie sine jak deszcz… Dachem dłoni włos chroni Hebe.
Idą wszystkie winogrady, buk Twoich Karpat, dróg naszych klony.
Robotnicy obnażeniem rąk jako w dzwon zadzwonili w kamień
i ofiarnym natężeniem bark odsuwają z dróg ziemi kłody.
Jako z marzeń biją gromy słów, młodociany mówco – i czas orze
i dobija sok do zeschłych pni i rdzewieją po polach kule
i to widmo, w którymś skończył dni, jako fantom odpływa daleki…
Po II wojnie światowej „peperowcy”, tzn. PPR, środowisko PPS WRN objęli represjami. Kazimierz Rysiewicz, młodszy brat Adama został skazany na 6 lat więzienia w 1947 roku w procesie wuerenowców: Tadeusza Szturm De Sztrema, Józefa Dzięgielewskiego, Ludwika Cohna, Wiktora Krawczyka, Feliksa Misiorowskiego, a Jadwiga Rysiewicz, siostra Adama, zmuszona była uciekać z Polski i swoich dni dożyła w 1966 roku w Monachium, jako pracownik Radia Wolna Europa. Wszystkim znany jest los Kazimierza Pużaka, czy Antoniego Pajdaka skazanych w tzw. procesie szesnastu w Moskwie. W Polsce bez przerwy zapadały drakońskie wyroki. Wielu działaczy zmuszonych zostało do ucieczki z kraju. Józef Cyrankiewicz zdradził i jak wiemy przez długie lata pełnił w PRL-u funkcję premiera w komunistycznym rządzie. Od czasu do czasu starał się jednak pomagać towarzyszom z wuerenowskiej organizacji. Ta część życiorysu Józefa Cyrankiewicza czeka na swojego biografa.
Dzisiaj z towarzyszy konspiracyjnej niedoli Adama Rysiewicza żyją jeszcze Edward Hałoń w Warszawie i Aleksandra Konopelska, córka Mariana Bomby, w Krakowie i starają się dawać świadectwo tamtym dniom.
Próżno jednak szukać w szkolnych podręcznikach nazwiska Adama Rysiewicza, szkoły nie noszą Jego imienia, władze nie obchodzą kolejnych rocznic Jego tragicznej śmierci. Ze smutkiem wypada powiedzieć, że Ojczyzna nie zadbała o swojego syna.
Natomiast mass-media, do rangi bohaterów wyniosły biografie m. in. Oskara Schindlera i Wilma Hosenfelda, Niemców, a potem bohaterów zakłamanych filmów Stevena Spielberga („Lista Schindlera”) i Romana Polańskiego („Pianista”). Nie wnikając w szczegóły ich życiorysów wypada tylko stwierdzić, że historia ich życia daleko odbiega od bohaterstwa i determinacji takich postaci jak Adam Rysiewicz. Dla milionów Europejczyków, Amerykanów i Polaków bojownikami o wolność z niemieckim nazizmem stali się Schindler i Hosenfeld, będący jednak równocześnie trybikami w niemieckiej machinie zagłady. Śmierć Adama Rysiewicza na stacji w Ryczowie pod Oświęcimiem wygląda jak nic nieznaczący epizod, zwykła tromtadracja, fakt niewarty zauważenia…
Przegrałeś Stryju, ale może warto było…
Maciej Rysiewicz
Jeżów, 3 maja 2012 roku