Bez kategorii
Like

AD ACTA…

31/01/2012
568 Wyświetlenia
0 Komentarze
10 minut czytania
no-cover

Dla młodych, początkujących piosenkarek/piosenkarzy i zespołów muzycznych najważniejszą sprawą jest wypromowanie się, zaistnienie w świadomości słuchaczy i widzów.

0


         Ta popularność przekłada się w prosty sposób na ilość koncertów, wysokość honorariów, sprzedaż płyt – czyli możliwość godnego utrzymywania się z twórczości artystycznej.
     
         Kiedyś, za tzw. „komuny” sprawa była prostsza – jeśli ktoś pokazał się w jednym z dwóch programów TVP – widziało go pół Polski. Przy pewnej powtarzalności przekładało się to na ogromną popularność ówczesnych  artystów estradowych. Wielu z nich obcina kupony od swej sławy do dnia dzisiejszego (vide: „Bajm”, „Lady Pank”, „Kombi”, „Skaldowie”, „Perfekt”, „Maanam”, „Czerwone Gitary”  itp.). Legenda niektórych – mimo, że już zeszli z tego świata – trwa nadal  (Klenczon, Ciechocki, Grechuta, Niemen). Czy którakolwiek ze współczesnych gwiazd-efemeryd może chociaż pomarzyć o rozpoznawalności i wielopokoleniowej karierze Maryli Rodowicz, Beaty Kozidrak, czy Krzysztofa Krawczyka?

         Fakt, dla niepokornych twórców to medialne okienko bywało zwykle niedostępne; Jacek Kaczmarski, znany początkowo tylko w środowisku studenckim. Zaistniał mocniej m.in. dlatego, że współpracował jakiś czas z Radiem Wolna Europa…

         Dziś zdobycie tradycyjnego, medialnego dostępu do „ucha” słuchacza jest znacznie trudniejsze; mnogość stacji radiowych i telewizyjnych, ich sformatowanie na określoną (przeważnie błahą i bezwartościową muzę) znacznie ogranicza możliwość przebicia się nowych twarzy i głosów. Jeśli nałożyć na to pazerność i brak zainteresowania polskim wykonawcą międzynarodowych koncernów płytowych, wyśrubowane marże salonów i sklepów muzycznych, rosnące koszty praw autorskich (chociażby likwidacja 50% uzysku dla twórców i 23% podatku VAT doliczanego przez ZAiKS), etc. etc. – sytuacja wydaje się wręcz beznadziejna. 

        Nic więc dziwnego, że młodzi artyści z radością powitali narodziny internetu i fantastyczne możliwość promowania się dzięki temu nowemu komunikatorowi. Natychmiastowe dotarcia bezpośrednio do odbiorcy muzyki, błyskawiczne sprzężenie zwrotne w pozyskiwaniu jego opinii, kształtowanie nowych trendów odbiegających od obowiązkowego dyktatu RMF-u czy ZET-ki stworzyło nowy, potężny i niezależny rynek muzyczny. Młodzi muzycy pozyskują już w sieci pieniądze od fanów na nagranie nowych płyt, które od razu mogą sprzedawać w internecie nie tylko w formie CD, ale również tanich plików. Do tego z dnia na dzień zdobywają popularność koncertową i niezależność finansową, a publiczność – nieskrępowany dostęp do niedrogiej, dobrej, poszukiwanej muzyki…
 
         To nie mogło spodobać się tracącym wpływy wielkim graczom rynkowym (majors). Nie chcąc dopasować się do nowych technologii (np. dopracować nowoczesne, tańsze sposoby masowej dystrybucji muzyki w sieci) – ruszyli do kontrnatarcia (stąd m.in. konwencja ACTA)…

        To siłowe, opresyjne działanie wywołało ostry sprzeciw „wolnościowców”, wspieranych (o dziwo) przez samych twórców, do których dociera wreszcie, kto tak naprawdę ich okrada i ogranicza, zmuszając do naginania prawdziwych  talentów do wypaczonych gustów wszechwiedzących i wszechwładnych redaktorów muzycznych…

       Mam ogromną nadzieję, że ten naturalny sojusz i determinacja do zachowania i wolności tworzenia, i wolności wyboru nie pozwolą spacyfikować tej resztki swobodnej przestrzeni, jaka się właśnie narodziła w sieci… 

Lech Makowiecki

P.S. Jestem starym praktykiem naszego pożal się Boże, showbiznesu; moja pierwsza płyta sprzedała się w mrocznej Polsce Ludowej w nakładzie 230.000 egzemplarzy! A ja nadal jeździłem tramwajem… Na kolejnych albumach dorabiały się przede wszystkim firmy fonograficzne.
    W tamtych czasach Janusz Laskowski był najbardziej piratowanym twórcą PRL-u; jednak te miliony nielegalnych pocztówek dźwiękowych z nieśmiertelną „Beatą” dały mu taką rozpoznawalność i sławę, że koncerty w kraju i w Ameryce ustawiły go w gronie najbardziej zamożnych artystów swego pokolenia…
     Człowiek uczy się całe życie. Dwie moje ostatnie płyty wyprodukowałem już sam. Krążki „Katyń 1940” i „Patriotyzm” z wielu powodów nie mogły liczyć na typową promocję medialną. I pomimo tego, że można je ściągnąć prawie w całości z You Tube (lub – za grosze – z muzodajnia.pl)  – tradycyjne kompakty rozchodzą się całkiem nieźle… Być może dlatego, że napisałem na okładce krążka: „Kochasz te ballady? Kup moją płytę, a będą następne…”
       Prawdziwi fani to rozumieją. I po koncertach podchodzą z oryginalnymi krążkami po autograf…  A ja odzyskuję powoli prawa do moich starych albumów. I jestem pewien, że sprzedam ich znacznie więcej, niż rozleniwieni i sfrustrowani „majorsi”… 

Przy okazji – najnowszy „wypiek”, dedykowany Z. Hołdysowi…

                            AD ACTA…

O, z Hołdysów Zbigniewie! Jesteś jak choroba
„W”… Początki ma miłe…  Na końcu – żałoba…

„Autobiografię” pomnę… O coś ci chodziło…
Wierzyłem ci jak bratu… Co cię odmieniło?…

Ech, gdzież te czasy dawne, gdy gitary grały
„Nie płacz Ewka!”… A wszystkie panny w rytm szlochały…

Lecz odeszła cię Wena, próżny żal pozostał…
Celebrytą się stałeś… Bliźnich słowem chłostasz…

(Lecz tych tylko, co bronić nie mogą się wcale…
Za to możnym, bogatym – kadzisz dziś wspaniale!)…

Źle się bawisz, Hołdysku… A fe! Nie wypada…
I słów używasz wstrętnych… Fuj! Że szkoda gadać…

Więc odpowiem ci, Guru (Taka twoja ksywa)
„Kto się brzydko przezywa, sam się tak nazywa!”

P.S.
W sprawie bieżących ustaw (ACTA w skrócie zwanych)
Stanąłeś dziś po stronie cenzorów-tyranów..

Więc się nie zdziw, gdy całą twórczość twą bajeczną
Naród odłoży teraz AD ACTA… Na wieczność…

Zapraszam na prezentację „You Tubowych” singli – tzw. „teledysków”, promujących moje płyty… Godzina pracy w plenerze z amatorską kamerą, godzina montażu na komputerze – i zupełnie bezbudżetowe „videło” robi furorę w sieci. Powstają niezliczone, nowe wersje, covery, inspiracje… Voila!

„Katyń 1940” (ostatni list)


„Patriotyzm”


 

0

Zayazd

Inzynier z wyksztalcenia, songwriter i grajek z wyboru. Niepoprawny romantyk, milosnik Historii - oceanu wiedzy o tym, co nas moze spotkac. Fan Mickiewicza i Pilsudskiego - ostatnich Wielkich Polaków majacych mega-wizje bez udzialu dopalaczy...

129 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758