Może sam akt zapłodnienia in vitro to jest czymś moralnie nagannym, ale jeśli spojrzeć na ten zabieg jako całość to już widać, że coś jest nie tak.
Sprawa już trochę przycichła, można więc spokojnie zastanowić się nad trochę bardziej kontrowersyjnymi tematami. Nawet takimi jak te o zapłodnieniu w szklance (in vitro). Przecież jeśli chodzi o podstawowy problem z tym związany, to znaczy zamrażać czy nie, sprowadza się to ostatecznie do tego samego co aborcja. Czy można zabijać zarodki, płody ludzkie? Czy w ogóle jest to człowiek? Rozwiązując problem ogólniejszej natury, jakim jest eutanazja nienarodzonych, otrzymamy wskazówki jak zachować się w stosunku do tego całego sztucznego zapładniania.
Myślę, że w tak trudnej kwestii nie ma co sobie zawracać głowy etyką. Dlaczego? Ot każdy ma swoją, co dobitnie wychodzi w kwestii początków ludzkiego życia. Trzeba twardo stąpać do ziemi! Tylko za pomocą niepodważalnych naukowych faktów i rozumowania zgodnego z prawidłami logiki można zakończyć tą jałową w swych skutkach dyskusję. W końcu prawda jest tylko jedna.
Czy można więc zabijać zarodki? Jeśli są ludźmi to na pewno nie. Tylko ostatni zwyrodnialec nie zgodziłby się z takim tokiem rozumowania. Zatem czy są ludźmi? Żeby poprawnie odpowiedzieć na to pytanie, trzeba najpierw zdefiniować sobie człowieka, kim on jest. Pozwolę sobie pominąć kwestie duszy, rozumu i innych mniej namacalnych składników naszego człowieczeństwa. Prowadzi to tylko do nierozstrzygalnych dyskusji o moment wejścia świadomości w ciało. Właściwie sformułowane pytanie powinno brzmieć: Co nas odróżnia od zwierząt? Co sprawia, że jesteśmy tak wyjątkowi? Co odróżnia nas nie tylko od innych gatunków, ale i bezbłędnie rozróżnia nas samych w obrębie ludzkiej rasy? Szukam niepodważalnego kryterium, które jest nie tylko niezawodne, ale i akceptowalne przez wszystkich. Postawiłbym na DNA. To ten zlepek białek charakteryzuje nas u podstaw, to przez niego, i na jego podstawie żyjemy. No i w końcu to on jest wizytówką naszego człowieczeństwa! Przecież nikt nie zaprzeczy temu, że jak ktoś ma ludzkie DNA to jest człowiekiem. Metoda ta jest o tyle doskonała, że jest wstanie rozróżnić również matkę od płodu. Ileż to razy słyszeliśmy ten dziwny lament nazbyt postępowych niewiast, iż TO jest moje ciało, więc mogę z nim robić co chcę! Jakby to powiedzieć… Przykro mi niestety TO już nie jest twoje ciało.
Zatem skoro człowieka identyfikuje jego DNA, to jeśli taki płód posiada ludzkie DNA różne od DNA własnej matki, nie jest jakim bliżej niezidentyfikowanym guzem, to niewątpliwie jest człowiekiem. Idąc dalej tym tokiem rozumowania, skoro jest człowiekiem to nie możemy go zabijać. Kiedy następuje owo połączenie DNA matki i ojca? Kiedy powstaje człowiek? Nie wiem, ale wydaje mi się, że to raczej sam początek drogi. Uszanujmy życie i nie twórzmy niezrozumiałych struktur myślowych, które nie potrafią się obronić same. Filozofia Brzytwy Ockhama powinna przyświecać nam w tak fundamentalnych kwestiach jak początki naszego istnienia. Zaraz podniesie się lewicowy jazgot, że jak tak może być! Przecież zdarza się często, iż zarodki samoistnie obumierają w ciele kobiety, nawet bez pomocy z zewnątrz! Jednakże wydaje mi się, że ludziom nawet po urodzeniu zdarza się samoistnie umierać. Czasem nawet bez udziału osób trzecich.
Wyprowadzenie takich wniosków nie wydaje się wprawdzie przewrotne, ale w szerszej perspektywie bez wątpienia implikuje wiele drastycznych zmian. Chociażby w przypadku antykoncepcji hormonalnej, czy wspomnianej wcześniej metodzie zapładniania w szklance vel in vitro. Nie zamrozimy przecież człowieka! Nawet takiego, który krzyczeć we własnej obronie jeszcze nie potrafi.
Jeden komentarz