Prostą logiką, nawet tak zwanym chłopskim rozumem możemy dojść do wniosku, że spontaniczny fanatyk nie jest w stanie tak skutecznie ośmieszyć idei jak fanatyk zamówiony.
Radykalizm postaw, minimalizm w myśleniu i w ocenie. Największym zagrożeniem dla dowolnej organizacji, stowarzyszenia, myśli przewodniej, inicjatywy społecznej są fanatycy. Złe słowo, ponieważ kojarzy się z religią, totalitaryzmem i tak dalej. Tymczasem fanatyzm w każdej postaci jest jak ręczny pod górkę. Czegokolwiek się dotknąć fanatyzm parodiuje wszystko. Fanatyczna miłość, kończy się zagłaskaniem kota, fanatyczna moralność ma swój kres w dewocji, fanatyczne poszukiwanie prawdy, grzebie po drodze wszelkie niewygodne fakty. Każdy rodzaj fanatyzmu kończy się w ten sam sposób – kompromitacja. Właściwy moment, aby podzielić fanatyzm na autentyczny, czyli przypisaną do jednostki bezmyślność i na udawany, inaczej zwany prowokacją. Skompromitować ideę można jednym i drugim sposobem, pytanie, co jest łatwiejsze? Łatwiej jest znaleźć wśród zwolenników idei autentycznych fanatyków, którzy nie pojmują w czym biorą udział, czy łatwiej znaleźć sprawnego dialektycznie, retorycznie, warsztatowo, fanatyka na usługach? Prostą logiką, nawet tak zwanym chłopskim rozumem możemy dojść do wniosku, że spontaniczny fanatyk nie jest w stanie tak skutecznie ośmieszyć idei jak fanatyk zamówiony. Przy tym warto pamiętać, że nie brakuje wybitnych zleceniobiorców, którzy potrafią to robić. Można się ciskać na takiego Wojewódzkiego, który jest jaki jest, ale on ma swój rozum i mógłby z tą samą siłą ośmieszać lewicę, liberalizm, feminizm, katolicyzm, islam, czy judaizm. Wyszczekany egzemplarz do wszystkiego.
Naplotłem chaotycznie i o tym i o owym, a powinienem napisać wprost o co mi chodzi. Problem jednak w tym, że nie wiadomo o co chodzi. Za każdym razem gdy czytam jakąś egzaltowaną rozprawkę zastanawiam się, kto i co za tym stoi? Wojewódzkim, czy może Michalkiewicz? Wcale nie żartuję i mogę nawet opisać jak sobie radzę z tym zjawiskiem. Pierwszy barometr, jakiego używam wskazuje mi, kogo łatwiej ośmieszyć, tym, czy innym tekstem. Gdy czytam, że Jezus Chrystus powinien zostać królem Polski, wiem, że Adam Michnik, Jacek Żakowski i prezes Walter zaciera ręce. Kiedy słucham kazania Natanka, wiem, że beneficjentami tej homilii są wyżej wymienieni. Z kolei przy uważnej lekturze i jednocześnie recenzji „Przedsiębiorstwa holokaust”, jaką swego czasu popełnił jeden felietonista, nie widzę rozhisteryzowanych deklaracji, ale intelektualny majstersztyk. I co się dzieje? Różnie, ale często się dzieje tak, że płytka inteligencja nawołuje oraz oskarża o letni charakter wypowiedzi. Żydzi do gazu, jechać z nimi, niech na drzewach zamiast liści wiszą żydokomuniści. Podpałka dla Czerskiej, nic nie trzeba robić, wystarczy zacytować i dopisać: „bez komentarza”.
Niech będzie, że mam na głowę, pogrzało mnie, szukam spisków, ale jestem czujny, każdy radykalny komentarz jest dla mnie dwuznaczny, każda wypaczona myśl nie daje mi spokoju. Doskonale zdaję sobie sprawę, że do burty zawsze może się przykleić to i owo, ale właśnie ten okrzyk: „Płyniemy!”, strasznie mnie niepokoi. Z drugiej strony cała masa krytyki pod adresem wiosłowania i stawiania żagli. Hej, hej nie tak roluj bom! Nie tak, hej, hej idziemy przez Pacyfik! I nagle, nie wiadomo kiedy zwiewa nam z pokładu skrzynki, pełne śledzia i sardynki. Przy każdej racjonalnej inicjatywie natychmiast pojawiają się bosmani z kapralskim językiem, za mała tego k..a, za mało Boga, za mało Ojczyzny i strasznie nie-Honorowo. Fanatyzm? No dobrze, ale jaki? Ten bezmyślny, kompromitujący ze szczerego serca, czy ten cyniczny, równie sprawny, ale bardziej dotkliwy. Nie bądźmy mądrzy, bądźmy głośni, przekrzykujmy się w deklaracjach – najkrótszy instruktaż jaki można zaordynować dowolnej inicjatywie, którą chce się zarżnąć, stłamsić, ośmieszyć. Wygłupiłem się? Czy może ktoś podziela mój niepokój?
PS Nie ma zmiłuj się i żadnej wolności słowa, jest wolność myśli, rozumu, rozsądku, logiki, temu hołduję.
Bóg jedyny wie na czym stoimy: