Oczywiście nikt wtedy jeszcze nie wiedział „jak hartowała się stal” tej nowej nadziei dla Polski i że działo się to w kuźni Palikota i Millera…
Czy pamiętacie jeszcze zapowiedzi rozłamowców z PJN mówiące, jaką opozycją będą i jakie motywy nimi kierowały przy wbijaniu Kaczyńskiemu noża w plecy podczas kampanii samorządowej?
Otóż mieli być merytoryczni, profesjonalni, uwolnieni w końcu od Jarosława Kaczyńskiego i PiS, którzy stali się niewolnikami jednego tematu pod tytułem Smoleńsk. Mieli posługując się innym językiem, bezwzględnie punktować PO i gabinet Tuska przedstawiając własne pomysły oraz zaskoczyć świat swoim profesjonalizmem i merytorycznością.
Oczywiście nikt wtedy jeszcze nie wiedział „jak hartowała się stal” tej nowej nadziei dla Polski i że działo się to w kuźni Palikota i Millera.
Wystarczy prześledzić blog Marka Migalskiego by spostrzec, jak stopniowo i metodycznie PJN stawał się tym, czym w rzeczywistości od początku miał być, czyli kolejnym narzędziem establishmentu III RP zaprojektowanym i wyprodukowanym przez ten salon wyłącznie do walki z jedyną liczącą się opozycyjną partią.
W jednym swoich wpisów na blogu ten niesłychanie zakłamany i dwulicowy człowiek nie wiedział jeszcze, że opisując Palikota tak naprawdę opisuje samego siebie:
„Dlaczego się tak stało? Dlaczego polityczny plan Palikota zakończył się fiaskiem? Po pierwsze – błazen może skutecznie ośmieszać króla, ale nie może być królem. Po prostu – ludzie czują, że to jest błazen i nie potrafi kierować królestwem. Palikot był skuteczny, jako młotek Tuska, ale jako samodzielny gracz okazał się żałosny i ludzie to wyczuli. Jest pusty w środku i dlatego był tak głośny (tak właśnie działa dzwon).”
Dziś młotkowy Tuska, Migalski i s-ka zastąpili Palikota i nie kryją już swojego głównego i w zasadzie jedynego zadania, jakie im powierzono.
Jako humorystyczną ciekawostkę można przypominać wczesnego rozłamowca Migalskiego wzywającego rząd do dymisji lub pytającego czy „Premier Rzeczpospolitej jest złodziejem?” albo porównującego wyborców Platformy Obywatelskiej do „żony alkoholika” czy proponującego przesadzenie Niesiołowskiego z fotela wicemarszałka sejmu na rozrzutnik obornika. Odgrażał się nawet Gazecie Wyborczej procesem, za opisanie jego rzekomej wizyty w sklepie z erotyczną bielizną.
Co z tego zostało? Grupka zdrajców idących na pasku salonu z warunkowym wstępem do mediów, a ten warunek to walenie jak w bęben w Jarosława Kaczyńskiego i PiS.
By jeszcze lepiej zrozumieć dzisiejszą postawę tej żałosnej trupy komediantów pod nazwą PJN przytoczę diagnozę Migalskiego dotyczącą Palikota. Diagnozę, z której PJN wyciągnął wnioski by nie popełnić jego błędów i za wykonane dla salonu usługi przekroczyć 3% próg wyborczy.
„…dopóki był skuteczny w niszczeniu braci Kaczyńskich, dopóty budził emocje i sympatię części komentatorów i wyborców. Ale kiedy od czasu rozstania się ze swoją partią odwalił się od PiS i Jarosława Kaczyńskiego, przestał go atakować i zaczął wymierzać ciosy PO czy SLD – od tego momentu przestał być hołubiony przez media i stracił wiele na swej atrakcyjności”
Blog Migalskiego to pouczająca lektura, z której można dokładnie dowiedzieć się, co należy zrobić, aby stać się takim zbiorowym Palikotem i przetrwać unikając jego błędów.
Nie sądzę, że wyborcy dadzą się nabrać na tę przystawkę PO mimo niesłychanego nadymania ich przez „wiodące” media.