Dziś widzimy wyraźnie, że nic się nie zmieniło i ci sami ludzie, którzy szczuciem i nienawiścią doprowadzili do tragedii smoleńskiej i politycznego mordu w Łodzi robią to samo…
A by robić karierę w PRL-u wiadomo, należało zapisać się do partii i nie tylko godzić się na życie w kłamstwie, ale i to kłamstwo podtrzymywać i utrwalać. Potrzebni też byli bezpartyjni fani komunistów, aby sprawiać wrażenie, że prawdę odzwierciedla popularne wówczas hasło „Naród z Partią- Partia z Narodem”.Wszelkie antysystemowe ruchy były bezpardonowo zwalczane do samego końca PRL-u i nawet podczas Magdalenki i okrągłego stołu działali „nieznani sprawcy” mordujący bezwzględnie patriotów. Prawo bytu otrzymała jedyni „konstruktywna opozycja” pod tytułem „Socjalizm Tak-Wypaczenia Nie”.
Jednym słowem w III RP wprowadzili nas ludzie, którzy z kłamstwa żyli, i to kłamstwo stało się kamieniem węgielnym pod budowę pokracznego tworu, w którym dzisiaj żyjemy. To owi kłamcy „układali” nam na nowo życie i dzielili tak jak chcieli dorobek pokoleń, a co najważniejsze medialny tort przekazali tego kłamstwa wirtuozom.
Mamy znowu system, w którym aby robić karierę i dobrze żyć należy go nie tylko zaakceptować, ale i wspierać oraz systematycznie dokładać do tego pieca kłamstw tak, aby każdy, kto się do niego zbliży by podejrzeć, czym tu się pali, poparzył swoje wścibskie łapy i ślepia.
Ponownie jak za komuny opozycja ma prawo istnienia pod pewnymi ściśle spełnionymi warunkami. Trzeba zaakceptować kłamstwo założycielskie tego państwa, zaakceptować system i jako konstruktywna opozycja, co najwyżej pięknie się różnić.
Od dziesiątego kwietnia 2010 roku doszedł jeszcze jeden kluczowy wymóg dla wszystkich aspirujących do żerowania na narodzie. Ten wymóg to w pewnym sensie taki odpowiednik lojalek z czasów PRL. Należ przy pierwszej sposobności wszem i wobec ogłosić, że pod Smoleńskiem nie doszło do żadnego zamachu, a każdy, kto tego słowa używa w kontekście narodowej tragedii z 10 kwietnia opowiada niestworzone bzdury, banialuki, brednie, farmazony, głupstwa, niedorzeczności.
Najlepiej taką deklarację lojalności wzmocnić rozbrajającym uśmiechem jak uczynił to u Rymanowskiego Migalski i dodać jeszcze,słówko o wymyślnym olbrzymim magnesie użytym do tego zamachu, aby pogrążyć i ośmieszyć do końca ciemny pisowski lud.
Cała tajemnica medialnej sympatii do PJN to ich wiernopoddańczy taniec przed systemem, uznanie go i deklaracja kultywowania kłamstwa o Katyniu II.
Dopóki Jarosław Kaczyński będzie rozsiewał marzenia o IV RP i zagrażał systemowi, dopóty nie ustanie wściekły atak establishmentu III RP. Dziś widzimy wyraźnie, że nic się nie zmieniło i ci sami ludzie, którzy szczuciem i nienawiścią doprowadzili do tragedii smoleńskiej i politycznego mordu w Łodzi robią to samo. Co ich może powstrzymać? Tylko masowo wyrażone oburzenie narodu, którego oddech poczują na swoich plecach.
Opatrzność nie mogąc przemówić Polakom do rozsądku poprzez zsyłanie temu ciemnemu ludowi ewidentnych znaków czasu, musi ów naród wyposażyć w nowych świętych, do których będzie mógł wznosić już niedługo modły o odzyskanie nie tylko rozumu, ale i utraconej ojczyzny oraz wolności.
6 czerwca dwa miesiące po katastrofie, przybył do Polski jak wyrzut sumienia błogosławiony ksiądz Jerzy Popiełuszko, zamordowany kapłan, którego mordu do dziś nie potrafiliśmy do końca wyjaśnić. Kaplan, który gdyby dzisiaj żył, zapewne zostałby zesłany do jakieś Wólki Węglowej przez hierarchów z zakazem głoszenia kazań i przebywania pod krzyżem na Krakowskim Przedmieściu, tak jak dzielny ksiądz Małkowski, nr 1 na esbeckiej liście księży do zlikwidowania.
1 maja zaś Bóg daje nam nieprzypadkowo błogosławionego Papieża Jana Pawła II, który mówił:
Naród ginie, gdy znieprawia swojego ducha, naród rośnie, gdy duch jego coraz bardziej się oczyszcza i tego żadne siły zewnętrzne nie zdołają zniszczyć
Na koniec niech każdy przypomni sobie słowa Księdza Jerzego Popiełuszki wypowiedziane 30 października 1982 roku
„Aby pozostać człowiekiem wolnym duchowo, trzeba żyć w prawdzie. Życie w prawdzie to dawanie świadectwa na zewnątrz, to przyznawanie się do niej i upominanie się o nią w każdej sytuacji. Prawda jest niezmienna. Prawdy nie da się zniszczyć taką czy inną decyzją, taką czy inną ustawą.
Na tym polega w zasadzie nasza niewola, że poddajemy się panowaniu kłamstwa, że go nie demaskujemy i nie protestujemy przeciw niemu, na co dzień. Nie prostujemy go, milczymy lub udajemy, że w nie wierzymy. Żyjemy wtedy w zakłamaniu. Odważne świadczenie prawdy jest drogą prowadzącą bezpośrednio do wolności.
Człowiek, który daje świadectwo prawdzie, jest człowiekiem wolnym nawet w warunkach zewnętrznego zniewolenia, nawet w obozie czy więzieniu.
Gdyby większość Polaków w obecnej sytuacji wkroczyła na drogę prawdy, gdyby ta większość nie zapominała, co było dla niej prawdą jeszcze przed niespełna rokiem, stalibyśmy się narodem wolnym duchowo już teraz. A wolność zewnętrzna czy polityczna musiałaby przyjść prędzej czy później, jako konsekwencja tej wolności ducha i wierności prawdzie.
Zasadniczą sprawą przy wyzwoleniu człowieka i narodu jest przezwyciężenie lęku. Lęk rodzi się przecież z zagrożenia. Lękamy się, że grozi nam cierpienie, utrata jakiegoś dobra, utrata wolności, zdrowia czy stanowiska. I wtedy działamy wbrew sumieniu, które jest przecież miernikiem prawdy. Przezwyciężamy lęk, gdy godzimy się na cierpienie lub utratę czegoś w imię wyższych wartości. Jeżeli prawda będzie dla nas taką wartością, dla której warto cierpieć, warto ponosić ryzyko, to wtedy przezwyciężymy lęk, który jest bezpośrednią przyczyną naszego zniewolenia. Chrystus wielokrotnie przypominał swoim uczniom: "Nie bójcie się. Nie bójcie się tych, którzy zabijają ciało, a nic więcej uczynić nie mogą."