Histeria samego red. T.Lisa oraz całego, jakże znanego chóru, przerodziła się w akcję nienawiści, A przecież w historii tegoż świata nie dzieje się nic strasznego. I nic nowego.
Jeszcze posłowie nie opuścili dobrze rąk po głosowaniu, a już sam red. Tomasz Lis wpadł w histerię i od razu nazwał głosowanie, w którym posłowie odrzucili wszystkie projekty ustaw o związkach partnerskich, “absolutnym skandalem”i “kompromitacją Sejmu” oraz – jak na ego i instynkt lizusowski redaktora przystało – zarządził“dymisję Gowina”*.
Poseł Adam Szejnfeld natomiast, z wielkim smutkiem i troską obwieścił, że “przegrała demokracja, przegrała wolność”*,jakby nie zauważając, że przecież odbyło się jak najbardziej demokratyczne głosowanie, a grupa posłów PO – jakby nie patrzeć – wybrała właśnie wolność.
Tymczasem na Facebooku zaczeły krążyć różne “fanpejdże”, wyszydzające posłankę Krystynę Pawłowicz i posła Jarosława Kaczyńskiego, za to, że nie mają partnerów i są bezdzietni.
A co to ma do rzeczy? O podatkach czy prawie gospodarczym, decydują w Sejmie nauczyciele, lekarze, aktorzy i sportowcy, a premier jest historykiem, a nie ekonomistą.
Akcja “szukania męża dla posłanki Pawłowicz”, zapoczątkowana na fejsbukowym profilu przez samą panią redaktor Monikę Olejnik, jest tak samo żenująca jak możliwa przecież akcja“szukania męża dla posłanki Grodzkiej i żony dla posła Biedronia”
O ile akcja uderzającą w posłankę Pawłowicz, relacjonowana jest na portalu samego red. T.Lisa (“Jałowe związki partnerskie? Na Facebooku ruszyła akcja internautów: “Mąż dla posłanki Pawłowicz”*), to wyobrażam sobie tę histerię o “języku nienawiści” i “grzebaniu w życiorysach” w przypadku podobnej akcji, uderzającej w posłankę Grodzką i posła Biedronia.
W ramach zarządzonej histerii, pojawiły się też natychmiast oskarżenia o zaściankowość, nietolerancję, obskuranctwo, kołtuństwo i ciemnogród. I tak ogólnie, że “Unia Europejska” to i tamto. Nic nowego – stara śpiewka.
A przecież nie dzieje się nic nowego, co nie działoby się wcześniej w historii tegoż świata! Więc zamiast rozdzierać szaty i wszczynać histerię, to lepiej brać pokornie nauki od starych mistrzów!
Owóż i sam Jarosław Hašek – jeden z założycieli – opisał swojego czasu, pierwsze niepowodzenia partii Umiarkowanego Postępu (w granicach prawa) na wsi czeskiej.
Oddajmy więc głos autorowi*:
“Mogę stwierdzić, że wsi czeskiej nie tknęły owe wielkie idee liberalne …(…). Wieś w roku 1904 nie była jeszcze należycie przygotowana na przyjęcie programu nowej partii. Czeski chłop nadal spokojnie obsiewał swoje pole, jego bydełko w oborze nadal spokojnie ryczało i dawało mu tyle samo mleka co przedtem. (…) W tym stanie rzeczy trudno było liczyć, że czeska wieś mogłaby także uznać nasze idee za swoje, niemniej jednak odważyliśmy się nasz program oświatowy propagować na zaniedbanej wsi czeskiej. (…) Jeden tylko człowiek spośród obywateli prowincji podał nam pomocną dłoń, (…) i natchniony naszymi zasadami zaproponował mi, żebym dla nieuświadomionej społeczności wiejskiej w Letnanach, urządził w najbliższą niedzielę popularny wykład w sali restauracyjnej jego ojca.”
Autor postanowił więc – mając na uwadze, że do ludu “trzeba przemówić, odwołując się do jego przywiązania do ziemi rodzinnej” – wygłosić wykład: “O pewnych nowych poglądach na tępienie norników”. I już na samym początku, przy pełnej sali, przywołał “niezwykłą teorię”, z którą wystąpił w roku 1812, angielski uczony Swifen – mianowicie, że “norniki się nie rozmnażają”, co bardzo oburzyło świat akademików francuskich. Niestety – znalazł się jeden francuski profesor, który poparł teorię Anglika i udowodnił to doświadczalnie. Mianowicie – “ponosząc niezwykłe nakłady finasowe” – pozyskał on dwa norniki, które umieścił w klatce, przez dwa lata pilnie obserwował i w końcu stwierdził, że “wszelako nie rozmnożyły się”.
Ale oddajmy głos autorowi:
“Przypadek ten został starannie zbadany i wówczas okazało się, że oba norniki znajdowąły się wprawdzie w jednej klatce i rzeczywiście były obserwowane przez dwa lata. Ale były to samce. W konsekwencji profesor (…) utopił się razem ze swoimi samcami w Sekwanie.
Po tych moich słowach nastał na sali hałas i jakiś człowiek przyskoczył do mojego stołu.
– Po co tu gadacie takie głupoty? Sąsiedzi, wywalmy go!
Wywalili mnie natychmiast, chociaż ich upewniałem, że to nie wszystko i że najlepsze dopiero będzie.
I rzeczywiście było. Wytarzali mnie w błocie na drodze do Dablic i gnali mnie drągami, bez kapelusza aż do Vysočan.”
Tekst powyższy posłu Szejnfeldu, redaktoru Lisu i redaktorczyni Olejnikowej dedykuję, jadnakowoż zauważając, że w temacie tolerancji nastapił kosmiczny postęp od czasów działalności Partii Umiarkowanego Postępu, więc powinni się cieszyć, że za gadanie głupot, drągami nikt już ich nie goni.
*natemat.pl, 25.01.2013
* Kawa na Ławę, TVN24, 27.01.2013
*natemat.pl 27.01.2013
*Jaroslav Hašek, Historia Partii Umiarkowanego Postępu (w granicach prawa), Wydawnictwo Literackie, Kraków 1987