Państwo wzięło się za walkę z armią prywatnych przedsiębiorców, których podejrzewa o narażanie budżetu na gigantyczne straty i łamanie innych przepisów, w tym norm sanitarnych. Wczorajszy dzień przyniósł dwa zwiastuny tej walki.
Kto miał wczoraj czas, aby chwilę dłużej spędzić w Internecie, mógł dowiedzieć się o wielkim zaangażowaniu Sanepidu w walkę z "piratami gospodarczymi". Oto bowiem lubelski Sanepid otrzymał donos, że w jednym z prywatnych mieszkań w Lublinie kwitnie nielegalny proceder wypieku ciast, które później – o zgrozo – sprzedawane są do prywatnych cukierni i piekarni, gdzie kupują je mieszkańcy Lublina. Sprawa wyglądała rzeczywiście poważnie. Informacje wskazywały bowiem nie tylko na to, że rozwija się prywatna inicjatywa, ale również, że właściciel mieszkania nie ma stosownych pozwoleń, część towaru może być sprzedawana "na lewo", a ponadto warunki w tym mieszkaniu mogły nie spełniać norm sanitarnych. Nic więc dziwnego, że urzędnicy Sanepidu zareagowali natychmiast i o asystę przy interwencji poprosili policję. Dzielna policja – chcąc pewnie zmazać plamę na wizerunku powstałą po akcji w Sanoku – wysłała uzbrojonych funkcjonariuszy na akcję. Wszyscy weszli znienacka do feralnego mieszkania i znaleźli tam narzędzia przestępstwa: garnki, patelnie, cukier, proszek do pieczenia. Nie znaleziono akurat nikogo, kto by piekł ciasta, ani też niczego, co wskazywałoby na to, że ten wypiek na większą skalę miał miejsce. Jednak godna zauważenia jest siła, która zjawiła się na miejscu (urzędnicy i uzbrojeni policjanci), aby proceder ten zlikwidować. Być może szczęściem w nieszczęściu jest to, że nie zastano nawet właściciela (starszego człowieka). Mógłby bowiem umrzeć na zawał serca, widząc w progu uzbrojonych policjantów i wścibskich urzędników.
Dziś rano czytam o tym, że Komenda Główna Policji uruchamia specjalną "armię" policjantów do walki z "przestępczością w białych kołnierzykach" czyli z tymi, którzy oszukują Skarb Państwa. Rzecznik policyjny – Mariusz Sokołowski – mówiąc o tym, że policjantów walczących z przestępczością finansową będzie o tysiąc więcej, podkreślił, że problemem są liczne wirtualne transakcje, dokumenty sporządzane pod konkretną tezę, uciekanie do rajów podatkowych itp. Państwo postanowiło więc wziąć się za likwidację tego zjawiska. Oczywiście nikt nie wspomni o tym, że te pseudostraty, na które narażają Skarb Państwa nieuczciwi z natury przedsiębiorcy (dla państwa każdy przedsiębiorca jest oszustem i złodziejem) to ułamek promila straty powstałej w wyniku zadłużania państwa przez tandem Tusk – Rostowski.
Omijanie złych przepisów, obchodzenie idiotycznego prawa i tworzenie fikcyjnych dokumentów w dzisiejszym ustroju nie jest niczym ani moralnie nagannym, ani etycznie niewłaściwym. Jest to reakcja na prowadzoną przez państwo politykę rabunku, okradania obywateli na każdym kroku, zabierania im pieniędzy i utrudniania życia. Każdy z nas ma przecież jakieś wydatki, ma rodzinę na utrzymaniu, niektórzy mają jeszcze kredyty. Musimy więc mieć pieniądze na życie. Pieniadze te próbuje nam jednak odebrać państwo. Nic więc dziwnego, że normalni ludzie bronią się przed tym jak mogą. Trudno przecież aby bandycie, który okrada nas z 90% naszych dochodów oddawać jeszcze pozostałe 10%. To dlatego właśnie rozwija się szara strefa, to dlatego każdy kombinuje jak może, unika podatków, oszukuje, tworzy wirtualne papiery. Weźmy prosty przykład z życia codziennego. Kowalski pracuje w szarej strefie, bo nie jest w stanie spełnić fiskalnych obowiązków nakładanych na państwo. Ma to tą zaletę, że nie traci czasu na użeranie się z biurokracją. Kowalski jednak wie, że fiskus ściga wszystkich, którzy nie mogą udowodnić źródła pochodzenia swojego majątku. Wie, że przy kontroli wpadnie. Dlatego idzie do Nowaka, który prowadzi firmę. Z datą wsteczną podpisują umowę o dzieło, czy coś innego, na jakieś tam usługi, których Kowalski nie wykonał. Kowalski ma więc kwit na to, że pieniądze zdobył legalnie. Nowak ma kwit, który jest dokumentacją kosztów i na tej podstawie zmniejsza podatek dochodowy. Takich Kowalskich i Nowaków będzie teraz ścigać nowy zastęp policjantów.
Jak mawiał śp. Stefan Kisielewski "To nie jest kryzys, to jest rezultat". Rezultat idiotycznej polityki fiskalnej i skarbowej. Gdy państwo usiłuje zabrać nam wszystko, co mamy, my się przed tym bronimy. I tylko dzięki temu polska gospodarka jeszcze jakoś funkcjonuje.
Praktyka uczy, że jedynym sposobem na zwalczenie "przestępczości finansowej" i likwidację "szarej strefy" jest obniżka podatków, zakonczenie polityki wyzysku finansowego i likwidacja bzdurnych przepisów. Jeśli ograniczymy biurokrację i wprowadzimy normalny system podatkowy – przestępczość finansowa zniknie sama z siebie.