Pewnej słonecznej styczniowej niedzieli, gdy śnieg walił z chmur jak pierze z pościeli, spotkały się nie mieście mama Łukaszka z babcią Łukaszka.
– O! – powiedziały jednocześnie i pokazały na siebie palcami. – Ty też dostałaś?
Obie miały naklejone na kurtki czerwone krzyżyki.
– A bo tyle dzieciarni stało pod apteką… – machnęła ręką babcia Łukaszka.
– Pod marketem tyle ich było, ze przejść nie szło – dodała mama Łukaszka.
– Moi zbierali na biedne dzieci…
– A moi na bezdomnych!
– Tylko ten ich okrzyk był taki dziwny…
– Coś jakby: bunga…
Wsiadły w tramwaj i pojechały do domu. Po drodze pilnie przyglądały się współpasażerom, większość z nich miała czerwony krzyżyk nalepiony na jakąś część garderoby.
W domu obie panie starały się wywołać sensację informacją o kolejnej zbiórce, ale średnio im to wyszło.
– A kto zbiera? – zadała bardzo proste pytanie siostra Łukaszka, a odpowiedź na nie okazała się być bardzo trudna.
– Ja wam powiem – powiedział podejrzanie zadowolony dziadek Łukaszka. – To kwesta organizowana przez Codzienną Akcję Ratowania Innych Tytułem Agregacji Społecznej.
– Skąd dziadek to wie? – zachmurzył się Łukaszek. – Nie słyszałem nic o nowej akcji…
– Jaka ona nowa…
– Zaraz – przerwała im mama Łukaszka. – Jak to? Codzienna Akcja, to powinni kwestować codziennie a nie tylko dziś…
– Oni zbierają codziennie od dawna – odezwał się tata Łukaszka. – A dziś robią specjalnie wielkie show, żeby się pokazać.
– Pokazać – wydęła wargi babcia. – Gdyby wszystkie te pieniądze przeznaczyli na potrzebujących…
– Bez przesady – rzuciła czujnie mama Łukaszka. – Przecież artyści nie będą grać za "Bóg zapłać"…
– A propos, jak wam się podoba ich okrzyk? – spytał dziadek.
– Dziwny jakiś. Ni to "bunga"…
– Bunga! – dziadek zatrząsł się z oburzenia. – Bógza, a nie bunga!
– A co oznacza to Bógza?
– To właśnie skrót od "Bóg zapłać"!
– Ta kwesta jest kościelna?! – spytała babcia strasznym głosem.
– Oczywiście! Akcja rozwija się w całym kraju…
Babcia rzuciła się po pilota. Na ekranie jakiś ksiądz w kolorowej koloratce tańczył, śpiewał i ochrypłym głosem zachęcał do szczodrości. Za nim tańczyli ministranci i na eleganckich tabletach wyświetlali cyfry składające się na kwotę poruszającą wyobraźnię.
– Zbierajmy! Dawajcie! – nawoływał ksiądz. – Bezdomni i biedne dziatki czekają na wasze datki!! Bógza!!!
– Bógza!!! – wtórowały setki osób zgromadzonych w studio.
– Stało się – jęknęła babcia. – Staliśmy się państwem kościelnym.
– Ależ oni zbierają tylko pieniądze na bezdomnych i na biedne dzieci – zauważyła życzliwie siostra Łukaszka.
– Jakim prawem kościelna sekta zbiera pieniądze pod aptekami i marketami?! – uniosła się babcia. – Niech kwestują pod kościołami!
– Wolno im, to przestrzeń publiczna. Zresztą, inne kwesty za to zbierają pod kościołami – przypomniał tata Łukaszka.
– Mam nadzieję, że ta Codzienna Akcja zapłaci za transmisję – mama Łukaszka wzięła program do ręki. – Jeden kanał telewizji publicznej praktycznie przez cały dzień nadaje relacje z kwestowania…
– Jak zapłacą to mniej pójdzie na potrzebujących, zresztą telewizja udostępniła im kanał za darmo – wyjaśnił tata Łukaszka.
– Więcej instytucji robi za darmo – dorzucił dziadek Łukaszka. – Prezydent wypożycza obstawę BORu na jeden dzień! Premier daje na licytację setkę kuponów upoważniających do rocznych przelotów Gdańsk – Warszawa we wtorek rano i Warszawa – Gdańsk w czwartek wieczorem! Wojsko wystawia na licytację możliwość przelotu samolotami bojowymi!!
– Samorządy wszędzie włączyły się w organizacją – kontynuował tata Łukaszka. – Udostępniają sale, place, struktury!
– Jak to, gratis? – babci niebezpiecznie zaczęła pulsować żyłka na skroni. – Przecież to państwowe! Jak państwo może włączać się w działania jakiejś sekty!
Telewizja pokazywała jak coraz więcej osób, aut, sprzętów i obiektów pokrywało się znaczkami czerwonego krzyżyka.
– Chyba mi nie powiecie, ze to wszystko przez jeden dzień… – wyjąkała zaskoczona mama Łukaszka.
– skądże. Dzisiaj tylko znaczkują to, co robili przez tyle lat.
– I po co to, po co to show? Słyszeli kiedykolwiek o świętym Franciszku?
– Słyszeli, ale teraz taka moda. Ludzie, którzy dają chcą widzieć efekty swoich datków…
Mama i babcia wyraziły swój stanowczy sprzeciw wobec akcji.
– Czyli chcecie, żeby bezdomni zamarzli z zimna, a biedne dzieci nadal były biedne – dziadek Łukaszka potrząsnął głową. – Zdumiewające.
– Chcemy, ale chcemy gwarancję, że nasze pieniądze pójdą właśnie na to, a nie na seminaria…
– Są jeszcze pielgrzymki – wtrącił tata Łukaszka. – W sierpniu jest Wielka Apolityczna Pielgrzymka, podczas której gośćmi specjalnymi są politycy opozycji…
– Tego już za wiele – oburzyła się mama Łukaszka.
– A mi się podoba taka akcja – powiedziała siostra Łukaszka. – Dziś jest dzień ludzi wesołych, dobrych i szczodrych!
Poznaniak. Inzynier. Kontakt: brixen@o2.pl lub Facebook. Tom drugi bloga na papierze http://lena.home.pl/lena/brixen2.html UWAGA! Podczas czytania nie nalezy jesc i pic!