„[…] właśnie w Ozorkowie – Narodziło się przysłowie, które doszło aż do Łodzi: CZĘSTO SZEWC BEZ BUTÓW CHODZI! „. – Igor Sikirycki.
Wierszowaną bajkę Szewc-czarodziej czytałem po raz pierwszy
w latach 60. W tym tygodniu odnalazłem tę opowieść z zbiorku
Cyrk w Szczyrku. Utwór „z górką” półwieczny przeczytałem
z przyjemnością.
Rzecz dzieje się w Polsce „u samozatrudnionego”
mistrza rzemiosła.
„[…] W Ozorkowie, koło Łodzi,
Miał swój warsztat szewc-czarodziej.
Wprawdzie nigdy nie wykryto,
Czy to tylko pseudonim,
Czy nazwisko. Głośno o nim
Było kiedyś w całym kraju:
W Kutnie, w Łasku, w Biłgoraju.
A zaczęła się rzecz cała
sto lat temu już bez mała. „.
„[…] Do warsztatu mistrza Jana
Burmistrz z córką przybył z rana.
I zawołał: – Drogi Janie!
Chcę ci trudne dać zadanie.
Córce mojej Petroneli
Uszyj buty do niedzieli,
Bo w niedzielę pan bogaty
Ma przyjechać do niej w swaty. –
Na to Jan: To niemożliwe!
Panna nogi ma tak krzywe,
Że za dwa lub trzy miesiące
Jeden but zaledwie skończę. –
Po tych słowach burmistrzówna,
Zwykle bardzo małomówna,
Wykrzyknęła: – Gbur! – pobladła
I zemdlona w krześle siadła.
Burmistrz stuknął pięścią w ladę.
– Sto dukatów tutaj kładę
I w sobotę o tej porze
Znowu ci wizytę złożę.
Musisz skończyć pantofelki,
To dla ciebie trud niewielki.
To nie sprawisz mi zawodu. –
Zdjął szewc pannie buty stare,
Westchnął, wziął ze stóp jej miarę
I nie tracąc ani chwili
Nad robotą się pochylił. „.
* http://ozorkow.wimbp.lodz.pl/index.php/kontakt-ozorkow.html
– Niesforne Dziecię Gutenberga.