705 czerwonych gwiazd z sierpem i młotem , czyli troszkę historii
13/01/2013
483 Wyświetlenia
0 Komentarze
4 minut czytania
Człowiek o którym mówiono, że na dźwięk jego imienia krasnoarmiejcom mokro się w spodniach robiło
Simo Häyhä vel. Biała Śmierć – jeden z najznamienitszych snajperów II wojny światowej… a właściwie to jeden z najlepszych w ogóle. Postrach Krasnoarmiejców, którzy w swej głupocie napadli na Finlandię. Podczas wojny zimowej 1939–40 wstąpił do fińskiej armii jako snajper, by walczyć z Armią Czerwoną.
W czasie tej krótkiej wojny odstrzelił 505 krasnoarmiejców. Nie wspominając o tym, że odstrzelił ich w temperaturze wahającej się od -20 a -40°C. nam to ciężko by było zgiąć palec by strzelić, a co dopiero dobrze wycelować w ruskiego sołdata.
Używał fińskiego modelu karabinu Mosin z otwartymi przyrządami celowniczymi. Tak, tak, żadne tam lunetki z dziesięciokrotnym powiększeniem, to dobre dla cwaniaczków z "miodem w uszach". Prawdziwy twardziel umie ustrzelić z 400 metrów faceta, celując z użyciem muszki i szczerbinki. To, że nie używał lunety uzasadniał również tym, że w przypadku używania karabinu w nią wyposażonego, strzelec musi podnieść wyżej głowę, przez co może zostać łatwiej wykryty. Inni ukryli by się w krzakach i celowali z lunetki, ale nie Simo, on nie szedł na łatwiznę.
Oprócz tego używał pistoletu maszynowego Suomi (Z niego ruscy "zerżnęli" później pepeszę), z którego "położył" około 200 dodatkowych krasnoarmiejców. Razem więc spacyfikował ponad 705 radzieckich żołnierzy. Ruscy "moczyli się na sam dźwięk jego imienia, niektórzy nawet po powrocie do Moskwy bali się, ze ustrzeli ich z Finlandii jak tylko staną w oknie. Sowieci nie raz próbowali go zlikwidować, robiono naloty na lasy, w których działał, wzywano artylerię, wysyłano innych snajperów. Wszystko na nic. Co najwyżej osmalali mu kawałek jego białego płaszcza maskującego.
6 marca 1940 dostał postrzał w szczękę, kula rozryła mu pół twarzy. Jeden z żołnierzy odnoszących go do punktu opatrunkowego stwierdził, że brakowało mu pół głowy. Häyhä odzyskał przytomność 13 marca, w dzień zawarcia pokoju.
Kiedy w 1998 spytano go o sekret jego celności odpowiedział: Praktyka. A gdy spytano o jego rekord ponad 705 trafień, odpowiedział, że robił to bo mu kazali i starał się dobrze wypaść.
My niestety nie możemy się pochwalić takimi snajperami i żołnierzami, którzy gotowi są walczyć za ojczyznę, prawie wszystkich wymordowali w okresie powojennym ojcowie dzisiejszych "władców" postPRLu, a snajperzy są dobrzy…..ale w strzelaniu w plecy do współbraci strajkujących górników i stoczniowców wybrzeża.