Poparcie w wyborach prezydenckich Bronisława Komorowskiego nie przyniosło takiego zainteresowania piosenkarką, na jakie zapewne liczyła, więc dobiegająca sześćdziesiątki rockmenka przypomniała sobie nagle na łamach kierowanego przez Tomasza Lisa tygodnika „Wprost” o wstrząsającym wydarzeniu z młodości. Wyznała w wywiadzie, że była w dzieciństwie molestowana przez księdza.
Jestem taka, jestem taka zmęczona
Bolą mnie ręce, boli mnie cała głowa
Kto by przypuszczał, że wyśpiewane w 1982 roku przez Korę Jackowską słowa tytułowej piosenki ziszczą się po niemal trzydziestu latach?
Jak wiemy u normalnego szarego człowieka pamięć z wiekiem zaczyna szwankować. Co innego artyści. U nich więdnie ciało, zanika głos, topnieje popularność, ale za to pamięci przybywa z każdym mijającym dniem, miesiącem, rokiem.
Poparcie w wyborach prezydenckich Bronisława Komorowskiego nie przyniosło takiego zainteresowania piosenkarką, na jakie zapewne liczyła, więc dobiegająca sześćdziesiątki rockmenka przypomniała sobie nagle na łamach kierowanego przez Tomasza Lisa tygodnika „Wprost” o wstrząsającym wydarzeniu z młodości. Wyznała w wywiadzie, że była w dzieciństwie molestowana przez księdza.
Oczywiście stało się to w momencie, kiedy trwała kolejna odsłona akcji „księża pedofile”.
W wydanej w 1992 roku swojej biograficznej książce „Podwójna linia życia” artystka wyraźnie o tej traumie nie pamiętała, choć liczyła sobie wtedy zaledwie 41 wiosen i skrupulatnie oraz drobiazgowo opisywała wszystkie ważniejsze epizody swojego ciekawego życia.
Kiedy w 1988 roku luzacka artystka zadebiutowała z krakowskimi Pudelsami nagrywając płytę Bela Pupa, z piosenkami Piotra Marka, lidera grupy Dupa nie przypuszczałem, że to osoba aż tak wrażliwa, a jej dzieciństwo było tak straszne i traumatyczne.
A może idąca zawsze za modą skandalistka chce znowu zwrócić na siebie uwagę i dodała do swojego życiorysu tę historyjkę jak najbardziej na czasie?
Dalej poszło masowe podpisywanie różnych słusznych apeli, listów otwartych i entuzjastyczne przyjęcie powstania Ruchu Poparcia Palikota, swoistej miejskiej Samoobrony, gdzie poziom chamstwa, demagogii, knajactwa i hipokryzji nie ustępował partii Leppera. Wraz ze swoim partnerem Kamilem Sipowiczem stali się wielkomiejskimi odpowiednikami małżeństwa Łyżwińskich.
Posypały się zaproszenia do stacji telewizyjnych i radiowych, a pan Kamil zaczął robić w TV, jako „Hołdys mniejszy”. Jako sześćdziesięcioletnie „dzieci kwiaty” nie wypada im pokazywać się publicznie z łysiejącymi czaszkami, stąd chyba na głowach te wymyślne kapelusze i wylewające się spod nich bujne loki. Owe nakrycia głowy są przytwierdzone tak mocno, że nie zdejmuje się ich ani do hymnu narodowego ani podczas spożywania posiłku w postaci „drugiego śniadania mistrzów”.
Kiedyś zasłużeni, starzy komuniści, którzy stracili stołki lądowali miękko w różnych stworzonych dla nich Światowych Radach Pokoju, gdzie mogli dalej zarabiać na odpowiednio wysoki poziom życia. Przykładem może tu być Józef Cyrankiewicz.
Dziś zasłużone dla salonu III RP podstarzałe „divy” otrzymują pracę siedzącą i stają się jurorami przeróżnych rozrywkowych show w „wiodących” mediach. Ciekawe czy PFRON dokłada do tych szczególnych stanowisk pracy?
Pani Jackowska dopięła swego, a jej zasługi zostaną sowicie nagrodzone dzięki stacji telewizyjnej pana o kilku nazwiskach, paszportach oraz pseudonimach „Zeg”, „Zegarek” ujawnionych przez IPN.
Jednak czas szybko mija i Pani Kora powinna powoli dopisywać ostatnia zwrotkę do pamiętnego przeboju „Jest już późno, piszę bzdury”,podsumowując swą aktywność po zejściu ze sceny.