Bez kategorii
Like

Zbrodniarz czy Judym ?

29/12/2012
594 Wyświetlenia
0 Komentarze
14 minut czytania
no-cover

Doktor G. swój niezwykle łagodny wyrok zawdzięczać będzie Tuskowi, Kaczyńskiemu i Ziobrze. Dziwne, prawda?

0


 

 

 

 

Od dwóch dni, na naszych zdumionych oczach toczy się medialna farsa, związana z końcem procesu wyjątkowo cynicznego i ponurego lekarza – słynnego doktora G.

Mogłoby się nam naiwnym wydawać, że sprawa jest jasna i klarowna. Proces trwał kilka lat, zgromadzono kilkadziesiąt tomów akt, przesłuchano kilkuset świadków. A CBA dostarczyło ponad 100 godzin zapisów zdarzeń nagranych ukrytymi kamerami. Nic, tylko postawić słuszny wyrok, surowy ile się tylko da, by przeciąć powszechny i dobrze wszystkim znany proceder lekarskiego łapówkarstwa, nadużywania stanowiska, oraz wyjątkowo niechlujnego wykonywania zawodu.

I oto oczy mi się ze zdumienia otwierają. Mam do tego podejście osobiste, bo śp. ojciec mój był lekarzem, któremu po śmierci miasto ufundowało tablicę pamiątkową i z relacją pacjent – lekarz miałem na codzień do czynienia. Lekarzy rzeczywiście bardzo dużo znam i znałem.

 

Otóż mamy w mediach proszę państwa takie odwracanie kota ogonem i takie zmienianie sensu znaczeń moralnych, że prostemu, uczciwemu człowiekowi to się w głowie nie mieści.

 

Niewątpliwie nie wszyscy śledzili sprawę doktora G., więc warto ją tu pokrótce przypomnieć. Za rządów PiS, nowo powstałe Centralne Biuro Antykorupcyjne dostało cynk, że w Klinice Kardiochirurgii MSWiA dzieje się bardzo źle, a głównym sprawcą takiego stanu rzeczy jest ordynator Kliniki, właśnie rzeczony doktor G.

W poniedziałek 12 lutego 2007 funkcjonariusze CBA zatrzymali trzech lekarzy z kliniki kardiochirurgii MSWiA, w tym ordynatora. Aresztowany został tylko Mirosław G. Lekarze zostali zatrzymani na oddziale, skutego kajdankami G. wyprowadzono ze szpitala.

W tym samym dniu przeszukano mieszkanie Mirosława G.; znaleziono około 90 tysięcy złotych w gotówce, także w walutach obcych i cenne przedmioty, które zdaniem CBA są podarunkami od pacjentów. Zabezpieczono także samochód marki BMW należący do kardiochirurga.

Minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro zwołał 14 lutego specjalną konferencję, na której przedstawiono film z zatrzymania Mirosława G., przeszukania jego mieszkania, i przedstawiono zarzuty. Ziobro stwierdził wtedy:

 


Mogło dojść do czegoś więcej niż korupcji i rażących zaniedbań. Jednym z około 20 zarzutów postawionych kardiochirurgowi Mirosławowi G. jest zarzut zabójstwa.(…) Dochodziło do czynów, które należy rozpatrywać w kategorii zbrodni.

Obok zarzutu zabójstwa i zarzutów korupcyjnych, Mirosławowi G. postawiono zarzut znęcania się fizycznego i psychicznego nad personelem oddziału.

Na konferencji 14 lutego 2007 Minister Sprawiedliwości – Prokurator Generalny Zbigniew Ziobro powiedział między innymi:

 

Mało tego, zebrany materiał dowodowy wskazuje na to, że mogło tutaj dojść do czegoś więcej niż tylko gigantycznej korupcji i rażących zaniedbań i błędów lekarskich.

 

 

(…) niestety dochodziło do czynów, które mieszczą się w kategorii zbrodni i taki zarzut, zarzut dopuszczenia się zbrodni zabójstwa został przez prokuratora postawiony wśród dwudziestu zarzutów innych związanych z narażeniem na niebezpieczeństwo życia ludzkiego związanych przede wszystkim z korupcją

Minister wskazał, że sprawa doktora G. pojawiła się i dotarła do CBA dzięki inicjatywie samego środowiska medycznego:

 

(…) i muszę Państwu powiedzieć, że cieszę się, jeśli można tu mówić o pewnej radości z tego, jednak w tej niezwykle smutnej, tragicznej sprawie, że pojawiła się ona i dotarła do funkcjonariuszy Centralnego Biura Antykorupcyjnego dzięki inicjatywie samego środowiska medycznego. To lekarze, ludzie, którzy też składali podobnie jak aresztowany dzisiaj przez sąd profesor, przysięgę Hipokratesa potraktowali ją na serio i poważnie i to oni uznali, że dalej patrzeć na to co tam się dzieje nie mogą

Minister na konferencji podkreślił charakter zarzutu zabójstwa postawionego lekarzowi, jako ewentualny zamiar pozbawienia życia.

( http://pl.wikipedia.org/wiki/Sprawa_Miros%C5%82awa_G. )

O co chodziło z tym pozbawieniem życia? Oto fakty:

„ […]Za zamkniętymi drzwiami rozpoczął się przed sądem dla Warszawy-Mokotowa proces dra Mirosława G. – byłego ordynatora kardiochirurgii szpitala MSWiA w Warszawie.

Jest on oskarżony o nieumyślne narażenie pacjenta na utratę życia i nieumyślne spowodowanie jego śmierci.
Prokuratura zarzuca lekarzowi pozostawienie gazy w sercu pacjenta po operacji. Grozi mu do pięciu lat więzienia. W środę odczytano akt oskarżenia, lekarz złożył wyjaśnienia. Podczas kolejnych terminów w grudniu sąd przesłucha pierwszych świadków.

Sędzia Katarzyna Stasiów na wniosek oskarżonego i jego obrońcy mec. Beaty Czechowicz, przy zdecydowanym sprzeciwie prokuratury i mec. Rafała Rogalskiego, pełnomocnika rodziny zmarłego, która występuje w procesie jako oskarżyciele posiłkowi – zdecydowała o utajnieniu procesu. Z tego powodu po rozprawie strony nie wypowiadały się na temat jej przebiegu.
Sprawa dotyczy okoliczności śmierci Floriana M. – jednego z pacjentów dr. G., któremu w listopadzie 2006 r. operowano serce w klinice MSWiA. Prokuratura przygotowała akt oskarżenia przeciw dr. G. w tej sprawie w czerwcu 2011 r. Oskarżony nie przyznał się do przedstawionych mu zarzutów i złożył wtedy obszerne wyjaśnienia.
Pacjent przeżył operację, ale już po jej zakończeniu personel medyczny odkrył, że nie zgadza się liczba tzw. rolgaz użytych w czasie operacji; pielęgniarka po ich przeliczeniu doszła do wniosku, że jedna rolgaza pozostała w sercu pacjenta. Według prokuratora zawiadomiony o tym dr G. miał nie zareagować i dopiero dzień później zdecydować o ponownym operowaniu Floriana M., który niedługo potem zmarł.
Prokuratura w 2007 r. postawiła dr. G. zarzut zabójstwa pacjenta z zamiarem ewentualnym – czyli co najmniej godzenia się na jego śmierć. Pod tym zarzutem lekarz został w lutym 2007 r. aresztowany na kilka miesięcy. Potem prokuratura wycofała zarzut zabójstwa i lekarz wyszedł na wolność.

Mec. Rogalski zaskarżył decyzję prokuratury o umorzeniu wątku zabójstwa pacjenta. Gdy prokuratura umorzyła postępowanie, zwrócił się do ówczesnego Rzecznika Praw Obywatelskich Janusza Kochanowskiego (który zginął 10 kwietnia 2010 r. w katastrofie pod Smoleńskiem) o złożenie w tej sprawie kasacji do Sądu Najwyższego. Kasacja RPO okazała się skuteczna i sprawa wróciła do warszawskiej prokuratury.
Stąd oskarżenie dra G. o nieumyślne spowodowanie śmierci pacjenta. Według prokuratury G. pozostawiwszy w sercu pacjenta gazik nie podjął żadnych możliwych do wykonania działań mających na celu weryfikację, czy rzeczywiście do tego doszło.

      ( http://www.polskieradio.pl/5/3/Artykul/710628,Proces-doktora-G-ws-smierci-pacjenta-tajny )

 

Jeżeli ktoś ma ochotę, to w podanych linkach odszuka dalsze losy dr G.

Wydawałoby się, że sprawa jest prosta i dużego kalibru. To prawda, tak byłoby wszędzie na świecie, ale nie w Polsce. Błędem taktycznym było, iż sprawę przedstawił i to w sposób dramatyczny i spektakularny ówczesny Wróg Publiczny Numer 1, minister i prokurator generalny (to ważne – wówczas obie funkcje były łączne), Zbigniew Ziobro. Opozycja – PO i SLD zawrzały. Postawiono zarzut manipulacji celem promowania nowopowstałego CBA.

Zbigniew Ziobro odszedł w niebyt. Nowym Wrogiem Publicznym został Jarosław Kaczyński. Jest nim do teraz. Trzeba więc wszystko, co było związane i co działo się za jego rządów definitywnie zwalczać. Zwalczać, nie bacząc na prawdę, nie bacząc na fakty i na krzywdę ludzi. I właśnie przez tą mściwość ekipy Tuska i służalczość mediów głównego nurtu, mamy takie moralne wygibasy, jakie odbywają się w prasie i telewizji od dwóch dni.

Relacja z ostatniego wystąpienia prokuratora była parosekundowa, żeby nie utrwalac w głowach zarzutów. Natomiast wystąpienie, wg mnie marnego adwokata doktora zająło parę minut i nie było merytoryczne, tylko politycznym atakiem na fakt głośnego aresztowania. Przedstawiono nawet cytat, a właściwie definicję słowa „wdzięczność” z encyklopedii.

Ten skurwysyński relatywizm, który usiłują nam wpoić, w przypadku tej sprawy, sprowadza się do tego, że to nie była korupcja, że to nie było opłacanie się doktorowi w publicznym szpitalu, tylko wdzięczność pacjentów! Dochodzi także do zastraszania świadków, w wyniku czego, część z nich wycofała zarzuty. Podkreślę – nie zastraszali gangsterzy, tylko funkcjonariusze służb. Pani Pitera i rzesza usłużnych funkcjonariuszy propagandy i tzw. ekspertów, rozwodzi się na temat staropolskiej tradycji wyrażania wdzięczności drobnymi prezentami lekarzom.

To prawda, taka tradycja istnieje. I jeżeli taki czyn ma miejsce po udzieleniu pomocy, czy po wyleczeniu, to wg. mnie nie ma w tym nic nagannego. Jednakże równolegle w świecie medycznym istnieje drugi nurt – najpierw pieniądze i prezenty, a potem leczenie. Czy dla kogoś, tu czytającego, to absolutna nowość? Chyba nie. To głęboko zakorzeniona patologia polskiej, (choć nie tylko), służby zdrowia.

 

I złowrogi doktor G., doprawdy niepotrzebnie nazwany polskim Mengele, był, jak najbardziej przykładem tej patologii w medycynie.

Zresztą nie chodzi tylko o korupcję, łapówkarstwo i o wypadek podczas operacji. Według współpracowników, był to niesłychanie wredny człowiek, upadlający współpracowników, cyniczny i zły. Za jego rządów z Kliniki odeszło ponad 100 pracowników!

 

4 stycznia zostanie ogłoszony wyrok w sprawie korupcji doktora G. Mam przekonanie, że będzie niesłychanie łagodny. Może tak rok z zawieszeniem…

Jakikolwiek ten wyrok będzie, to doktor może go zawdzięczać z jednej strony Tuskowi, a z drugiej Ziobrze i Kaczyńskiemu.

Mowy o sprawiedliwości oczywiście być nie może.

 

0

dusia

Taka sobie skromna dzieweczka

166 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758