O szczątkach tupolewa, znajdującego się w Smoleńsku, pisałem już kilka miesięcy temu.
Link – http://zygumntbialas.nowyekran.pl/post/69931,wrak – Wracam do sprawy w sytuacji, gdy Władimir Putin podczas konferencji prasowej poruszył kwestię oddania Tu-154M 101. Prezydent Rosji powiedział: "Jeśli chodzi o wrak samolotu, to decyzję powinni podjąć śledczy. Nie znam szczegółów, nie mieszamy się do śledztwa". Powtórzył przy okazji ruskie tezy katastrofy, tj. "złe warunki pogodowe" i niefrasobliwość załogi, która jakoby nie posłuchała ostrzeżeń, "że nie należy tam lecieć, że nie ma warunków do lądowania".
Radosław Sikorski, który niedawno dostrzegł, iż na tragedii smoleńskiej można zarobić politycznie, napisał zaraz na Twitterze: "Konsekwentnie działamy i zauważamy nowy ton w wypowiedziach władz rosyjskich, ale ucieszymy się dopiero, gdy nasz wrak Tu 154M trafi do Polski". Podkreśliłem w wypowiedzi Sikorskiego dwa wyrażenia, by zwrócić uwagę, iż nie ma powodów, by "ucieszyć się" po tak niebywałej i strasznej tragedii narodowej i groteskowym śledztwie. I czy to jest "nasz wrak", to się dopiero okaże, gdy znajdzie się on w Polsce. O ile to nastąpi.
Na to wydarzenie przygotowuje Agnieszka Kublik czytelników "Gazety Wyborczej" i czyni to w sposób urągający powadze sprawy i rzetelności dziennikarskiej:
"Sądzę, że już czas rozpocząć ogólnopolską debatę, co poczniemy z wrakiem, gdy wreszcie do nas trafi. (…) Czy będzie pomnikiem? Albo elementem pomnika? Kto go zaprojektuje? Gdzie stanie?" Jeśli władza nie podejmie decyzji, "to grozi nam powtórka z Krakowskiego Przedmieścia – krzyże, znicze, kwiaty, pieśni, modlitwy. Będą powstawały komitety obrony wraku, komitety budowy pomnika. Komitety dzielące i wykluczające. Słowem: polsko – polska wojna o wrak".
Przypomnijmy Agnieszce Kublik i innym pracownikom GW: nie tylko i nie tyle o wrak się rozchodzi, lecz o prawdę i elementarną przyzwoitość. Bo jak długo można powielać ruskie dane, powtarzane później przez komisję Millera i polskojęzyczne media? Powielać dane, które są zmanipulowane i niewiele wspólnego mają z logiką? Jak długo można wmawiać Polakom, iż zagrożeniem są "krzyże, znicze, kwiaty, pieśni, modlitwy"?
Jak długo jeszcze?