20 grudnia 1970 roku został pozbawiony dyktatorskiej władzy Władysław Gomułka…
20 grudnia 1970 roku został pozbawiony dyktatorskiej władzy Władysław Gomułka, jego odwołanie ze stanowiska I sekretarza PZPR odbyło się w trybie pokojowym chociaż było poprzedzone krwawymi represjami reżimu wobec protestujących formalnie przeciwko podwyżce cen, a faktycznie przeciwko władzy komunistycznej w Polsce.
Nie zwróciłbym specjalnej uwagi na tę rocznicę gdyby nie program telewizyjny w TVP „Historia” jej poświęcony.
W programie udostępniono wypowiedzi zarówno stronie reżimowej jak i uczestnikom i świadkom zbrodniczych wydarzeń poprzedzających obalenie Gomułki. Była to zresztą powtórka programu nadanego przed paru laty, nie mniej jej nadanie skłania do kilku refleksji.
Po pierwsze: do historii ówczesne wydarzenia przeszły pod maskującą ich treść nazwą „wypadków grudniowych na Wybrzeżu”, a powinny podobnie jak i „poznański czerwiec 1956 roku” nosić nazwę odpowiadającą ich merytorycznej i historycznej treści – czyli faktycznie – c z y n u p o w s t a ń c z e g o.
Po wtóre: – program jest dowodem oczywistej manipulacji nie tylko z racji dysproporcji w udzielaniu głosu przedstawicielom reżimu ze stroną walczącą i ofiarami, ale nawet z treści komentarza.
Po trzecie: – program nie ujawnia całego tła politycznego ówczesnych wydarzeń ograniczając się do ukazania jedynego wątku którego wyraźnym zadaniem jest przedstawienie Gomułki w pozytywnym świetle. Chodziło o rzekomo „samowolne” podpisanie przez PRL umowy z RFN która uznała polskie granice na Odrze i Nysie.
Pomijając drobny fakt że granica ta nie była granicą z RFN, takie „uznanie” nie było sukcesem Polski, ale Niemiec gdyż dostarczyło Niemcom prawa do wypowiadania się w sprawie w której nie mieli prawa się wypowiadać mocą decyzji zwycięskich państw sprzymierzonych w Poczdamie którym III Rzesza poddała się bezwarunkowo.
Ponadto RFN zastrzegła sobie prawo uznania „istnienia III Rzeszy w granicach z 1937 roku”. Oczywiście do takiego stwierdzenia nie wolno było dopuścić mimo że traktat pokojowy z Niemcami nie został podpisany / nota bene do dnia dzisiejszego/ gdyż sprawa traktatu pokojowego o którym wspomina umowa poczdamska jest wyłącznie sprawą woli aliantów. Umowa, czy jak mogą to traktować Niemcy „dyktat” poczdamski obowiązuje po dzień dzisiejszy / potwierdzony zresztą w Paryżu i Moskwie w latach dziewięćdziesiątych ubw./ i o jego zmianie może zadecydować tylko wspólna wola aliantów.
Pominięto natomiast inne powody jak konieczność wymiany władzy zbyt „okrzepłej” przez kilkunastoletnie zasiedzenie, a także wprowadzenia elementów ściślejszego uzależnienia od Moskwy w obliczu ewentualnego marszu na zachód. Ponadto niedostatecznie przedstawiono wątek wewnętrzny jakby ukrywając bezwzględną walkę na „noże” między członkami kierownictwa zbrodniczego gangu jakim było szefostwo PZPR.
Po czwarte: – wszystkie poprzednie uwagi mają zupełnie drugorzędne znaczenie wobec faktu że zbrodnia reżimu z grudnia 1970 roku nie została dotąd stosownie ukarana, podobnie jak i inne jego zbrodnie.
A to już jest ciężkim przestępstwem obecnej władzy w Polsce która chroni zbrodniarzy.
Przy okazji można tylko wspomnieć że Gomułka został obalony głównie jego własnymi rękami. Tak się złożyło że miałem możność wejrzenia za kulisy akcji przygotowawczej do jego obalenia. Byłem bowiem jako ekspert zaproszony do udziału w zespole konsultacyjnym Państwowej Komisji Cen, co było zresztą reliktem po bezpartyjnym zespole fachowców w Ministerstwie Żeglugi z czasów „popaździernikowego” kierownictwa tego resortu z ministrem Darskim na czele.
Na przełomie listopada i grudnia 1970 roku zostałem zaproszony przez dyrektora Krawczyka z PKC o konsultacje w sprawie cen ryb. Kiedy zjawiłem się u niego, wyciągnął plik wielkich arkuszy zapisany cenami detalicznymi ryb i przetworów rybnych aktualnymi i nowymi które miały być wprowadzone od 1 stycznia 1971 r.
Zwróciłem uwagę na znaczne podwyżki, ale zaznaczyłem że mogę się do tego wszystkiego ustosunkować po parodniowej analizie i zaznajomieniu się z proponowanymi cenami artykułów komplementarnych, a szczególnie mięsa. Oświadczył mi że nie może mi tego dostarczyć gdyż jest to objęte tajemnicą.
Na moją rezygnację z dalszej rozmowy na ten temat zaproponował wizytę u prezesa PKC niejakiego „Strumińskiego”. Na moje stanowcze żądanie pan prezes pokazał mi płachty z nowymi cenami. Zorientowawszy się mniej więcej jakiego rzędu podwyżki cen żywności są szykowane wróciliśmy do gabinetu Krawczyka który wyjaśnił mi że nie może mi dostarczyć danych „na wynos” i że do proponowanych cen mogę się ustosunkować na miejscu i to natychmiast, gdyż cały materiał muszą dostarczyć jak najszybciej sekretarzowi Jaszczukowi w KC który nadzoruje całą akcję. Ten Jaszczuk który jeszcze do niedawna nosił imię Borys / tak przynajmniej do niego zwracał się Jędrychowski/ a już wówczas –Bolesław, był człowiekiem szczególnego zaufania Moskwy, taka była o nim powszechna opinia jeszcze kiedy pracował w PKPG.
Przejrzałem zatem pokrótce całość zwracając uwagę głównie na największe nonsensy, ale szczególną uwagę zwróciły poprawki dokonane czerwonym długopisem świadczące o tym że ich autor nie miał najmniejszego pojęcia o cenach i ich wzajemnych relacjach. Na moją uwagę na ten temat Krawczyk oświadczył że tych pozycji ruszać nie można gdyż są to osobiste adnotacje Gomułki.
Mieliśmy oto dowód czym się zajmuje człowiek posiadający dyktatorską władzę w kraju / a może raczej najstarszego rangą nadzorcę obozowego/, zajmuje się bowiem ustalaniem ceny puszki szprotów.
Dyrektor Krawczyk był podobnie jak ja bezpartyjnym specjalistą, tylko że chyba miał mniej „haków” w życiorysie bo dłużej utrzymał się na stanowisku. Był to człowiek wybitnie inteligentny i pracowity i właściwie to on faktycznie prowadził całą tą nieszczęsną komisję. Był wyraźnie załamany powstałą sytuacją, a kiedy mu zwróciłem uwagę że przecież jest to oczywista prowokacja, bezradnie rozłożył ręce zadając retoryczne pytanie: – co robić w sytuacji istniejącego nawisu inflacyjnego wynoszącego 140 mld. zł. Odpowiedziałem że wysokość tego nawisu jest humorystyczna w zestawieniu z oszczędnościami obywateli RFN wynoszącymi 500 mld. marek, a ponadto jeżeli się tego obawia to nie cenami żywności, a raczej obniżką cen artykułów trwałego użytkowania i zamrożeniem płac można utrzymać dyscyplinę wydatków. Zgodził się ze mną, ale oświadczył że jest już za późno na jakiekolwiek nowe inicjatywy.
Za parę dni w telefonie z Wybrzeża słyszałem odgłosy strzelaniny i o to chyba w całym tym przedsięwzięciu chodziło, ażeby odejście Gomułki odbyło się w takiej atmosferze, a ze przy tej okazji zginą ludzie to już dla nowej władzy najmniejsze zmartwienie.