Trudno radować się grudniem w Polsce. Rocznice wielu tragicznych wydarzeń skłaniają do smutnej refleksji, a i nadchodzące Święta nie zawsze są wesołe.
– Biedni Dąbrowscy – powiedział dziadek Łukaszka do męża dozorczyni, pana Sitko, kiedy po zmroku stali pod blokiem i rozmawiali o tym i o owym.
– Ano, biedni – przytaknął pan Sitko. – Wpadli w spiralę zadłużenia i klops. Brali kredy za kredytem, potem chwilówki ich dobiły…
– Zaraz, momencik! – zreflektował się dziadek Łukaszka. – Przecież jest, ta, no… Ustawa antylichwiarska!
– No niby jest – dołączył się jeden sąsiad, któy szedł wyrzucić śmieci. – Tylko, że nie mówi nic o opłatach dodatkowych, których pożyczkodawca można sobie nawkładać ile wlezie. Prowizje, dodatki, ubezpieczenia…
Dalsze rozważania przerwało im podejrzanie zamieszanie na parkingu.
– Co tam się dzieje? – pan Sitko przypomniał sobie, że jest mężem dozorczyni i niejako ciąży na nim pewna odpowiedzialność za to, co dzieje się pod blokiem. Ruszył zatem na zwiad, a sąsiad i dziadek za nim.
Na parkingu, pod zepsutą latarnią, grupka ludzi opróżniała bagażnik nowiutkiego auta osobowego.
– Co tu się dzieje?!! – zagrzmiał pan Sitko. – To jest porządna okolica!!
– Nie poznajecie ich? To państwo Dąbrowscy – rozległ się z mroku miły głos. Latarnia zabzyczała i zapaliła się. W krąg światła wkroczył znany aktor z psem. – A to ich nowy samochód.
– Nowy samochód??? – pan Sitko, dziadek i sąsiad byli tak zaskoczeni, że sąsiad upuścił wiaderko ze śmieciami, a pan Sitko nie trafił papierosem do ust i boleśnie przypalił sobie prawe nozdrze. Jego okrzyk rozległ się na całym osiedlu. Postaci przy aucie drgnęły zaskoczone, jedna z nich podeszła bliżej. Faktycznie, był to pan Dąbrowski. Elegancko ubrany, uśmiechał się lekko.
– Panie Dąbrowski! – wyjąkał dziadek Łukaszka. – Przy całej sympatii do pana i pana rodziny… Przecież wyście tonęli w długach! A tu nowy samochód?! Skąd mieliście na to pieniądze?!!
Uśmiech zgasł na twarzy pana Dąbrowskiego.
– Wzięli pożyczkę w Stekach Kafczyka – rzekł spokojnie aktor.
– Oj, nie sądzę – odezwał się sąsiad zbierając rozsypane śmieci. – Tam też by mu nie dali. Z takim długiem? Obejrzyjcie dzisiaj wieczorem program "Nienawidzę Polski", wszystko się wyjaśni…
Wiadomość o tym, że państwo Dąbrowscy z finansowego Rowu Mariańskiego przeskoczyli w finansowe Tatry wzbudziła w rodzinie Hiobowskich potężną sensację. Wszyscy zachodzili w głowę jak to się stało.
– Wreszcie będą mieć porządne święta – powiedziała babcia. – Bez komornika nad głową!
– Ale jak to wyjaśnienie może być w programie "Nienawidzę Polski"? Przecież to program publicystyczny… – kręciła głową mama Łukaszka.
Wieczorem Hiobowscy włączyli telewizor. W Najlepszej Telewizji rozpoczął się program "Nienawidzę Polski". Prowadzący zapowiedział, ze puści teraz nagrany wywiad z pierwszym gościem. Ku zaskoczeniu Hiobowskich był nim pan Dąbrowski.
– Karosław-Jaczyński twierdzi, że od dziecka walczył z komuną – zagadnął dziennikarz robiący wywiad z panem Dąbrowskim. – Co pan na to?
– On kłamie – powiedział cichym głosem pan Dąbrowski.
– Nie słyszę…
– On kłamie – pan Dąbrowski mówił już głośniej, ale nadal patrzył w bok. – Urodziłem się w tym samym czasie i w tym samym szpitalu co on. Doskonale pamiętam, że wcale nie walczył. Cały czas tylko leżał pod kocem.
– Dziękuję, że poczuł pan potrzebę podzielenia się tym z naszymi widzami – dziennikarz wyciągnął rękę. – Daj pan to zaświadczenie o przekazaniu części długu…
Wywiad gwałtownie się urwał.
– Do tej bulwersującej sprawy wrócimy jeszcze nie raz – na ekranie znów pojawił się prowadzący. – Pan Dąbrowski będzie naszym gościem jeszcze pięć… – przycisnął słuchawkę do ucha. – Nie, jak mi podaje dział księgowy, jeszcze sześć razy. A teraz następny gość. Teraz dla odmiany coś o Karosławie-Jaczyńskim.
Poznaniak. Inzynier. Kontakt: brixen@o2.pl lub Facebook. Tom drugi bloga na papierze http://lena.home.pl/lena/brixen2.html UWAGA! Podczas czytania nie nalezy jesc i pic!