Bo głupka można zrobić z każdego.
Czy książki mogą komuś zaszkodzić? Moje doświadczenie mówi mi, że tak, i to bardzo.
Zbyszek wydawał się normalnym chłopcem. Nawet się chyba wyróżniał in plus. Tak przynajmniej twierdziły moja siostra, która chodziła z nim do klasy i siostra kolegi, która wydawała się być nim nieco oczarowana: Zbyszek powiedział to, lub tamto, Zbyszek zrobił to…
Ale Zbyszka nie lubił dyrektor szkoły. Właściwie nie lubił jego rodziców. I było jak to wtedy na wsi: nienawiść przeogromna i nieznająca żadnych granic.
Więc Zbyszek chodził do naszej szkoły na wsi. Oczywiście szkoły podstawowej. Była niedaleko za ulicą. Zbyszek się zgłaszał na ochotnika do odpowiedzi. I odpowiadał. Tyle, że w opinii dyrektora zawsze źle. Kończyło się zazwyczaj na:
– Siadaj durniu! Źle!
I bęc ciężką książką w głowę. Zapewne silnie. Po niedługim czasie każdy nauczyciele chcący się przypodobać dyrektorowi postępowali tak samo. Zbyszek dostawał w głowę książkami codziennie i wielokrotnie. W końcu przestał się zgłaszać. A i tak dostawał. Bo był wzywany do odpowiedzi i nic już nie mówił.
Przez lata tych ciosów na głowę trochę się zebrało. I chyba pozostawiły skutek. Najpierw w szkole zaczęto o Zbyszku mówić „Głupi Zbynio”, a potem już wszędzie. I tak został wioskowym głupkiem.
Jego rodzice póki żyli starali się go chronić jak mogli. A ponieważ byli bogaci to mogli. Mieli największe gospodarstwo w okolicy, najnowocześniejsze, pełne maszyn. O ich stanie bankowym to chodziły legendy. Ale nie byli nieśmiertelni. Zmarli jakoś tak jedno po drugim.
Zbynio z dnia na dzień został na tym świecie sam jak palec. A sam nie potrafił już sobie poradzić. Nie trzeba było wiele czasu by Zbynio pozbył się majątku po rodzicach. Bo sępów było wielu. Mówiło się, że sprzedał prawie nowy traktor za butelkę taniego wina. Gdy Zbynio został już ogołocony ze wszystkiego nagle się nim zainteresowano. Nie można przecież zostawić tak człowieka!
Radzono, radzono i uradzono. Na wiosce budowano nową szkołę. Budynek dla nauczycieli też. Postanowiono, że Zbynio zostanie portierem i będzie chronił materiały budowlane. Będzie miał dach nad głową, będzie miał co włożyć do gara. Bo co jak co, ale wtedy u nas nawet nie słyszano o bezdomnych . Zbynio nie będzie pierwszym, a przy okazji i sumienie też się nieco zagłuszy.
Ale Zbynio był już naprawdę głupi. Może dał to sobie wmówić, a może lata styczności z książkami na swojej głowie zrobiły swoje. Nie jestem w stanie na to pytanie odpowiedzieć. W każdym bądź razie został tym portierem.
Wystarczył jeden wekeend, a Zbynio pozbył się wszystkich materiałów budowlanych. Za jedną butelkę wina. I jeszcze pomógł złodziejom te materiały ładować na samochody. I był z siebie bardzo dumny. Bo przecież tak ładnie wysprzątał podwórko.
Czasami o nim myślę. I o tych co zrobili z niego głupka. Ale podwórko zostało już dawno pozamiatane.
…………………………………………………………………………………………………………………………………………………….
Choruję na chorobę neurologiczną. O pracy nawet nie ma mowy. Napisałem wspomnienia o swoich przeżyciach w więzieniach. Niemieckich i polskich. http://wydaje.pl/e/wiezienia5
……………………………………………………………………………………………………………………………………………..