Stara historia. Oczywiście bez happy endu.
Moja dziewczyna opiekuje się dwoma inwalidami: swoim synem i mną. Robi zakupy, prowadzi syna do szkoły, odbiera go, prowadzi do świetlicy, robi posiłki. Nie ma czasu na chorowanie. Nie mówiąc o czasie dla siebie.
Nie potrzeba dużej wyobraźni, aby domyślić się tego, co będzie dalej. Bo najsilniejszy człowiek tak długo nie pociągnie, a co dopiero krucha kobieta. Przedsmak nieuniknionego już miałem.
Dziewczyna (Ania) choruje na serce. Do tego dochodzi bardzo niskie ciśnienie krwi i alergie. Po wielu miesiącach czekania dostała się do kardiologa. Ten przepisał lek., Ale zamiast spodziewanej poprawy było gorzej. Ania o mało się nie udusiła. Poszła, więc do lekarza rodzinnego. Ten wpierw skrytykował kardiologa. Lek był, co prawda na serce, ale przeciwskazaniem była alergia. Zaczęła, więc zażywać nowe leki. Ale one też okazały się niedobre. Przeciwskazaniem dla nich okazało się niskie ciśnienie krwi.
Na szczęście za parę dni szła znowu do kardiologa. Ten zaczął od krytyki lekarza rodzinnego. Bo jakim prawem się wtrąca. Przecież nic strasznego by się nie stało. Co najwyżej udar mózgu. Lecz przepisała leki.
Chyba była nieco głucha. Bo znowu stanowczym przeciwskazaniem było niskie ciśnienie krwi. Leki nie dość, że drogie to okazały się niebezpieczne. Ale dziewczyna postanowiła je zażywać. W końcu coś na to chore serce musi brać.
Co z tego, że po prawie 15 latach walki z sądami niby wygrałem? Zdrowia i tak mi nikt nie zwróci. Ale do tego zdążyłem się już przyzwyczaić. Muszę się jeszcze przyglądać jak system niszczy bliską mi osobę i jej chore dziecko. Bo znając tempo działania tej machiny, dla zmylenia zwanej prawem, nie mam co liczyć na szybkie dostanie odszkodowania. Jeśli w ogóle. Bo nie ma żadnej do tego podstawy prawnej. W polskich sądach. Dlaczego jakoś się temu nie dziwię? Bo przepisy nie mają służyć szaremu i bezradnemu obywatelowi. Są by bronić NADLUDZI. Ma ktoś może jakieś wątpliwości? W końcu po to powstały. By obronić każdą podłość. Byłoby inaczej gdyby SO utrzymał wyrok SR. Jednak SO bez wątpienia osobę winną uniewinnił. Nie ważne, że przy tej decyzji sędzia minął się z prawdą. Jak to ładnie brzmi. Gdyby to był ZWYKŁY człowiek to by bezczelnie kłamał. Mówi się, że święte krowy są tylko w Indiach. Szczerze w to wątpię.
Skłamałbym gdybym powiedział, że sądy działają powoli w każdym wypadku. Bo krzywdzącą mnie decyzję podjęły bardzo szybko i bez dowodów. A dowody świadczące niezbicie o moim braku winy ukryto. I potem słyszę, że sędziowie żądają zmiany podręczników. Bo ich obrażają twierdzenia w nich zawarte. Że niezawisłość sądów ma na celu tylko unikanie kary za bzdurne decyzje. Co absolutnie się zgadza z moim doświadczeniem.
W 100%.
…………………………………………………………………………………………………
Choruję na chorobę neurologiczną. O pracy nawet nie ma mowy. Napisałem wspomnienia o swoich przeżyciach w więzieniach, niemieckich i polskich. http://wydaje.pl/e/wiezienia5
……………………………………………………………………………………………………….