Z pośród sąsiadujących krajów Czechy są nam najbliższe, choć w historii naszego sąsiedztwa różnie bywało
NASI CZESCY PRZYJACIELE
Trudno zrozumieć, że tak bliskie sobie narody jak polski i czeski, zamiast dążyć do ścisłej współpracy, a nawet zjednoczenia, wyzwoliły wobec siebie, jeszcze nie tak dawno, wiele niechęci. Początki naszej wspólnej historii były obiecujące. Czechy, jako starsze z dwóch najważniejszych królestw Słowian Zachodnich, odgrywały doniosłą rolę w kulturalnym i politycznym rozwoju naszego kraju w jego początkach.
Norman Davies tak pisze o tamtych czasach: "Czesi, wcześniej zjednoczeni w obrębie państwa wielkomorawskiego, nawiązali kontakty z zachodnim chrześcijaństwem i cesarstwem niemieckim co najmniej o wiek wcześniej niż Polanie i spełniali rolę głównego filtra, przez który docierała do Polski wiedza o Zachodzie. To właśnie z Pragi w osobach Dubrawy i Wojciecha, po raz pierwszy dotarła do Polaków religia chrześcijańska….To czeski język obdarzył ich praktycznie całym słownictwem z zakresu polityki, religii i życia społecznego. Niektórzy historycy podkreślają, że w tym stadium, dziejów Polaków i Czechów w ogóle nie należy uważać za dwa odrębne narody. W pierwszej połowie XI w. istniała realna szansa utworzenia – pod przywódctwem czeskim czy polskim – trwale zjednoczonego państwa Słowian Zachodnich ".
Szkoda, że tak się nie stało. Jakże inaczej potoczyłyby się losy naszych narodów ! Niestety, w tamtych czasach, krewcy nasi przodkowie woleli kłótnie w rodzinie. W 1003 r. Bolesław Chrobry zdobył Pragę i na krótko został wyniesiony na tron czeski. Nad Morawami sprawował władzę aż do r. 1017. W dwadzieścia lat później, król czeski Brzetysław zrewanżował się Polanom i zdobył Kraków , a nawet Gniezno.
W czasie naszych późniejszych wojen z cesarstwem, królowie czescy często stawali po stronie cesarstwa. Potem doszło w Polsce do rozbicia dzielnicowego. Korzystając z naszego osłabienia i naszych zmagań z Krzyżakami, sąsiedzi z południa ustanowili swoje zwierzchnictwo nad Śląskiem, Wielkopolską, Małopolską, a nawet Mazowszem. W 1300 r Wacław II został ukoronowany na króla Polski i Gniezna. Chociaż nasi historycy z niechęcią analizują tamte czasy, jednak w oczach cytowanego Normana Daviesa, była to jedna z nielicznych okazji zjednoczenia naszych narodów w obliczu silniejszego wroga.
Historia potoczyła się inaczej. Kontynuując dzieło Łokietka, jego syn Kazimierz Wielki podjął wielkie dzieło zjednoczenia ziem polskich. By tego dokonać był zmuszony pójść na ustępstwa i kompromisy wobec swych aktualnych wrogów. W r. 1335 na spotkaniu z królem węgierskim Karolem Robertem Andegaweńskim i królem czeskim Janem Luksemburskim uzgodniono zrzeczenie się przez Jana Luksemburczyka roszczeń wobec Polski i Mazowsza za cenę 400 tys. srebrnych groszy. W 1339 r. Kazimierz, na mocy traktatu krakowskiego, uznał zwierzchnictwo Czechów nad książętami śląskimi, za wyjątkiem księstw cieszyńskiego i świdnickiego, o które spierano się aż do XV wieku. Tak czy inaczej przekazanie przez Kazimierza zwierzchnictwa nad książętami cieszyńskimi nie zmieniło polskiego charakteru tych ziem. Byli to polscy książęta piastowscy zobowiązani do lenna wobec królów czeskich, lecz kiedy ci ponieśli klęskę w bitwie pod Białą Górą (1620 r.) długo jeszcze tymi ziemiami władali ( wymarli w r. 1653) po czym ich ziemie przeszły w ręce austriackich Habsburgów. a w 1740 r w posiadanie Prus.
Rzeź czeskiej szlachty w bitwie pod Białą Górą (1620 ) przesądziła na długie lata o możliwości rozwoju tożsamości i kultury narodowej południowych sąsiadów, jednakże zapoczątkowany przez Husytów ruch umysłowy wydał w tym czasie osobowość o ogromnej sile oddziaływania, Jana Amosa Komenskiego (1592-1670). Opuściwszy Czechy Komensky osiadł w Lesznie i stworzył tam ośrodek naukowy na skalę europejska, który do r. 1824 przetrwał jako ważne centrum oświaty.
W czasie kiedy Czechy, pozbawione swych ówczesnych warstw przywódczych, poddawane były procesowi germanizacji, a Polska państwowość chyliła się powoli ku upadkowi, związki miedzy naszymi narodami stawały się nieomal niewidoczne. Jednakże pewne sygnały wzajemnych sympatii spotykamy już w czasie sejmu czteroletniego i w latach następnych.
Ze strony czeskiej, gdzie pojawiły się pierwsze sygnały odradzania narodowej świadomości, sympatie te były wyrażane ostrożnie, zgodnie z polityką Wiednia (Prażske Noviny pod redakcją Krameriusa ), lecz także bardziej otwarcie przez pewne kręgi budzącej się nowej inteligencji np. poety A. J. Puchmajera.
W pracy Czechosłowackiej Akademii Nauk pt. "Česi a Polaci v Minulosti" Praha. 1967 r. autorzy tak charakteryzują ów okres: To co działo się w tamtych czasach w Polsce uczyło Czechów politycznego myślenia. Relacja do polskich wydarzeń wyznaczała im miejsce w obozach politycznych współczesnej im Europy.
Tymczasem w Polsce, wśród ówczesnych elit, pojawia się również żywe zainteresowanie Czechami. W Warszawskim Towarzystwie Przyjaciół Nauk biskup Kossakowski wygłosił rozprawę o pokrewieństwie słowiańskich języków i o potrzebie solidarności słowiańskiej, zwłaszcza z Czechami. Niemcewicz w swoich pamiętnikach porównywał historię Czech i Polski. Pisząc o klęsce Czech pod Białą Górą dodał, że taki sam los być może czeka i Polskę. Będąc w Pradze zauważa jednak początek wysiłku odnowy narodowej, rezultat wysiłku grupy czeskich patriotów. Z radością notuje, że katedra języka czeskiego ma 20 słuchaczy i że na czeskim teatralnym przedstawieniu, chociaż loże były puste, jednak parter był pełny reagującej żywo publiczności na narodowe akcenty.
Rodząca się świadomość Czechów i pierwsze koncepcje ich politycznego usytuowania wśród narodów Europy przyjmowały panslawizm, jako kierunek działania. Czeska tożsamość narodowa, zagrożona przez germański żywioł, widziała ratunek w wspólnym działaniu Słowian, wśród których jedynie Rosja przedstawiała liczącą się potęgę. Dlatego od początku polityka czeskich patriotów wysuwała Rosję, jako naturalnego przywódcę, wszystkich słowiańskich narodów.
Polska, widząca w Rosji swego najgroźniejszego wroga, doznając praktycznej lekcji despotyzmu carów, miała inne priorytety, niezrozumiale dla Czechów. Typowym reprezentantem czeskiego stylu myślenia był J. Jungman, który co prawda "kochał" Polaków, lecz uważał, że ich interes powinien być podporządkowany nadrzędnym interesom słowiańszczyzny, pod przewodnictwem Rosji.
W czasie powstania listopadowego starsza generacja inteligencji czeskiej, z cytowanym wyżej J. Jungmanem, odnosiła się z rezerwą do zbrojnego wysiłku Polaków. Jednak wśród średniej, a zwłaszcza młodej generacji powstanie miało wielu entuzjastów. Jeden z czołowych czeskich pisarzy tam tego okresu P. J. Safarik z całym sercem był po stronie powstańców. Świadczy o tym treść jego korespondencji z ówczesnymi luminarzami czeskiego narodowego odrodzenia. Dla ilustracji przytoczę niektóre wyjątki z jego listów do Kollara, znanej osobistości tamtych czasów:
"…Przyznam się Panu, że stale modlę się do Boga, by w jakiś sposób-ex machina, pomógł temu nieszczęśliwemu narodowi. Myśl o tym wypełnia mnie dniem i nocą…Polacy są słowiańskim plemieniem rycerskim, którego los wszyscy gorzko powinniśmy opłakiwać…Jeśli Pan sądzi, że pod 6o stopniem szerokości geograficznej ( położenie Piotrogrodu ) może mieć miejsce rozwój słowiaństwa, to z takim sądem nie chcę nawet dyskutować…Ta wielkość, (carat) …jest straszliwą militarną siłą despotyzmu, porównywalnego z despotyzmem babilońskim, egipskim ewentualnie rzymskim…Na północy naród jest niczym…pod 60 stopniem nie powstaną słowiańskie Ateny…"
O ile średnia generacja czeskiej inteligencji dawała swój wyraz sympatii do Polaków jedynie słownie, lub w swej korespondencji, to młoda, rodząca się inteligencja swoje sympatie wyrażała nie tylko słowem ale i czynem. Wielu młodych przedzierało się przez pilnie strzeżoną granicę, by wziąć udział w powstaniu. Powstało wiele utworów poetycznych, wzruszających swą solidarnością z powstańcami. ( patrz wiersze K.H. Machy, J.J.Langera, M. Klacela, a na Słowacji K.Stura ).
Po powstaniu ludność Czech i Słowacji pomagała w ukrywaniu się polskich powstańców i ułatwianiu im w przedostawaniu się na Zachód. Mimo represji policji, przyjazne stosunki miedzy ówczesnymi elitami czeskimi, słowackimi, a polskimi przetrwały do czasu Wiosny Ludów i wybuchły w tym czasie z nową siłą obejmując szerokie warstwy naszych społeczności narodowych. Przejawem tej przyjaźni było gorące przyjęcie przez ludność Moraw, zwolnienia polskich więźniów z więzienia z Szpilbergu w Brnie. W imieniu mieszkańców miasta powitał b. więźniów utworem poetyckim F.M. Klacel.
W tym czasie tak niepomyślnym dla państwowości naszych narodów inteligencja czeska rozczytywała się w utworach naszych wieszczów, były one tłumaczone na język czeski i słowacki i stanowiły inspirację ruchu patriotycznego, zwłaszcza wśród młodych. Stosunki panujące w Monarchii Austro-Węgierskiej sprawiały, że w parlamencie wiedeńskim często dochodziło do współpracy polskich posłów z Galicji z posłami czeskimi. Łączył ich wspólny interes obrony Słowian przed zakusami germanizacyjnymi Niemców. Ta wspólnota politycznych celów znajdywała swe odbicie i na spotkaniach poselskich na Śląsku. J.Kubisz (Pamiętnik Starego Nauczyciela. Cieszyn. 1928 r.) tak wspomina jedno z takich spotkań w w Ropicy przy udziale ks. Otto, Jerzego Cieńciały, Jana Stonawskiego i innych : …Ku końcu zgromadzenia wystąpił młody człowiek, Czech z Moraw. W gorącym wierszu wita bojujący lud śląski, zwie go bratnim narodem, wzywa do zgody i wzajemnego poważania, bo w pielęgnowaniu idei jedności słowiańskiej tylko obrona przeciw wspólnemu wrogowi…Miały miejsce również kontakty polskich i czeskich intelektualistów i to także z innych zaborów Polski. Cytowany autor wspomina spotkania polskiej inteligencji u zwierzchnika kościoła ewangelickiego w Cieszynie ks. Otto, gdzie przychodzili i Czesi, dla których dziewiętnastowieczna polska literatura stanowiła inspirację ich walki o narodową tożsamość . Jednym z nich był Czech o nazwisku Brzobohaty o którym J. Kubisz pisał :…Dr Brzobohaty bardzo mi się podobał. Mówił pięknym językiem, okazywał wielką znajomość literatury, deklamował często ustępy z dzieł naszych najlepszych autorów…Raz deklamował ustęp z Słowackiego „w Szwajcarii”. Czynił to z takim przejęciem, z takim zapałem i takim dostrojeniem do treści utworu uczuciem, żeśmy zachwyceni aż do nieba, burzą oklasków uczcili deklamatora.” Gdyby anioł chciał do ludzi śmiertelnych przemawiać, przemówiłby po polsku” zawołałem w uniesieniu niekłamanym. „ Mowa polska jest najpiękniejszą w świecie”! – odpowiedział: „Ja znów utrzymuję z całą mocą, że czeska mowa jest najpiękniejsza” –A to czemu ? rzekłem. „Bo jest moja mową ojczystą” odpowiedział z zapałem.
Przyskoczyłem do niego, a wstrząsając mu rękę, rzekłem:- Winszuje Panu tego szlachetnego wyznania o najpiękniejszej rzeczy ojczystej. Gdyby tak wszyscy mówili, zniknęliby zdrajcy w narodach, zniknęliby też gwałtownicy, co by innym swój język narzucić chcieli, wszyscy chroniliby w swej piersi ten dar najwspanialszy na ziemi, a każdy naród chciałby tem swoim światłem, niezmąconem żadnym obcym pierwiastkiem, świecić przed drugimi, jak świecą gwiazdy na niebios błękicie…”
W miarę upływu lat cele polityczne Polaków i Czechów stawały się mniej spójne. Ich dalsze precyzowanie powodowało wiele rozdźwięków wśród przywódców obu narodów. Podczas gdy Czesi zmierzali do jedności Słowian w ramach Monarchii, przy jednoczesnym szukaniu porozumienia z Rosją, Polacy dążyli do łączenia swej wspólnoty narodowej podzielonej wśród trzech zaborców. Dla wielu z nich Rosja stanowiła największe zagrożenie na drodze do odzyskania narodowej niepodległości.
Płyniesz Olzo po dolinie
płyniesz jak przed laty,
takie same na twym brzegu
kwitną wiosną kwiaty.
A twe wody się w swym biegu
jeszcze nie zmąciły.
Twoje krople lśnią się w słońcu
Jak się dawniej lśniły
Ale ludzie w swoim życiu
zmienili się bardzo,
zwyczajami, wiarą przodków
ledwie że nie gardzą.
I dąb z dębem na twym brzegu
jak szumiał, tak szumi,
lecz wnuk starą mowę dziadów
ledwie że rozumie.
Na twym brzegu dawnym śpiewem
słowik się odzywa,
a dziś śliczne nasze pieśni
ledwie że kto śpiewa
W świętej ziemi chananejskiej
rzeka Jordan płynie,
w jego wodach Izraela
lud brał oczyszczenie.
Więc z modlitwą uklęknąłem
w pokorze przed Panem,
byś się stała, Olzo, takim
i dla nas Jordanem.
Potem kiedyś, gdy po falach
wiosną wiatr zawieje,
wnuk usłyszy w tych fal szumie
swoich przodków dzieje.
I usiądzie na twym brzegu
dumać nad przeszłością
i żyć będzie dla swej ziemi
czynem i miłością
doc.dr Rudolf Jaworek,ekonomista,emeryt.Autor wielu publikacji gospodarczo - spolecznych i wierszy satyrycznych.