Zatem „narodowcy”. Uwierzę wam, jeśli podejmiecie wysiłek „odzyskania Polski” mozolną drogą legislacyjną i propagandową.
Nie rozumiem narodowców dlaczego z uporem godnym lepszej sprawy wciągają przymiotnik ”narodowy” na swój szyld. Podejrzewam, że jedynie po to, aby kogoś rozdrażnić i w konsekwencji mocno zdenerwować. Problem ten istniał wtedy, gdy większość Polaków nie wiedziała kim są i nawet w 1931-roku gdy mieliśmy następujący skład narodowościowy:
Polacy – 68,9%.
Ukraińcy – 10,1%.
Żydzi – 8,6%.
Rusini – 3,8%.
Białorusini – 3,1%.
Niemcy – 2,3%.
Poleszucy – 1,8%.
Rosjanie – 0,4%.
nni – 1%.
Historycy zadają sobie pytanie: dlaczego tak łatwo udało się Polsce w traktacie Ryskim wynegocjować korzystną granicę wschodnią. Sowieci wiedzieli, że „darując” Polsce Ukraińców, Białorusinów, Rusinów i Poleszuków będących pod władzą duchową Patriarchatu Moskiewskiego ustanawiają tu silną piąta kolumnę. Na korzystne dla siebie skutki prozelityzmu kościoła katolickiego mogli liczyć w ciemno. Pomysł ministra Rataja na autokefaliczny kościół prawosławny był połowicznym rozwiązaniem. Brakło odwagi, aby dla symetrii zastosować autokefalię także w stosunku do kościoła katolickiego. Ludność przedmościa rumuńskiego w czasie II wojny światowej przypomniała sobie tradycje hajdamackie i gdyby nie pomoc dywizji węgierskich trudno byłoby resztkom polskiego wojska ewakuować się za granicę. Sowieci wykorzystali doświadczenia konfederacji barskiej, powstania listopadowego i powstania styczniowego. Zatem patrioci wychowani na tradycjach trylogii Sienkiewicza, dajcie sobie trochę na wstrzymanie. Austriacki cysorz jak siedział na terenach Galicji Wschodniej postępował bardziej przytomnie.
Po wojnie problem mniejszości ruskiej – w zasadzie – przestał istnieć. Pozostała wzajemna niechęć i rachunki krzywd. Patrząc na problem żydowski, to biorąc pod uwagę skład procentowy, też nie powinniśmy mieć żadnych problemów do pilnego rozwiązania przez narodowców. Już nie musimy potajemnie wspierać i szkolić bajtarowców, aby sobie gdzieś w Palestynie lub na Madagaskarze wolność wywalczyli. Armia Andersa nieprzypadkowo wybrała taką drogę, aby z zaplanowanymi „dezercjami” we właściwym miejscu nie było problemu. Gdzie? – a pomyślcie.
Jednak mamy to „Pokłosie” i nie można chować głowy w piasek. Stanowczo należy jednak zaprotestować przeciw sprowadzania problemu do „wrzawy etnicznej”. Rzeczywiste problemy były i są.
Pogromy ludności żydowskiej na początku XX wieku swoje podłoże miały w koncesjach na wyszynk alkoholu i to wcale nie z pobudek o podłożu narodowościowym. Wiedza, że karczmy przydrożne stanowiły trzon dobrze zorganizowanej siatki wywiadowczej nie była, aż tak powszechna. Nie było się czym chwalić, a ta nacja ze swych „koncesji” wysługiwała się okupantom gorliwie. To kobiety brały odwet na karczmie, że im chłopów rozpiła i do nędzy przywiodła. A że za szynkwasem stał jegomość z pejsami to był jego zawodowy pech.
Gdyby po Żydach pozostały jedynie maceby i kirkuty nie byłoby problemu z koegzystencją cywilizacji słowiańskiej z cywilizacją koczowniczą. Niestety, ale rzeczywiste problemy tej wojny cywilizacyjnej to nie tylko stosunek do nacji i perypetie z ukrzyżowaniem Chrystusa. Żydzi muszą uświadomić sobie, że mają drugiego pecha zawodowego: jest nim LICHWA. Lichwa przyklejona jest zarówno do wybitnego skrzypka czy krawca żydowskiego pochodzenia i nie da się tego rozdzielić. Lichwa obarcza Żydów odpowiedzialnością zbiorowa i nie ma takiej siły, która by ich od tego stygmatu oczyściła.
Dodam jeszcze coś czego sobie już zupełnie nie uświadamiany. Nasz ustrój gospodarczy skodyfikowany w kodeksie spółek, dla prawników, jest „majstersztykiem legislacyjnej roboty”. Nie zdajemy sobie sprawy z faktu, że jest on jedynie przedłużeniem lichwy na działalność gospodarczą. Opisuje jedynie związki gospodarcze o integracji kapitałowej oddając w niewolę właścicielom kapitału nową warstwę niewolniczego chłopstwa. Do diabła! Kodeks Handlowy napisał rzeszowski Żyd Moryc Allerhand i przymierzył to do przedsiębiorczości znanej w jego kręgu cywilizacyjnym, bo niczego innego nie widział!!!!!!!!! Każdy więc „wolnorynkowiec” jest żydowskim zaprzańcem.
Zatem „narodowcy”. Uwierzę wam, jeśli podejmiecie wysiłek „odzyskania Polski” mozolną drogą legislacyjną i propagandową. A na początek:
Żądamy zniesienia finansowania partii politycznych z budżetu i zastąpienia jej subwencją obywatelską
Żądamy odzyskania NBP i Nowej Architektury Finansowej
Żądamy prawa dla „stowarzyszeń dla poszczególnych czynności handlowych na wspólny rachunek”
Żądamy prawa dla spółek właścicielsko-pracowniczych.
Po tej robocie staniecie się Polakami PAŃSTWOWCAMI i nikt o antysemityzm po sądach włóczył WAS nie będzie.
Dla Żydów Polska przestanie być ziemią obiecaną i naprawdę nie będzie Wam to przeszkadzało, że rodzice jakiegoś zdolnego aktora zrobili mały zabieg scyzorykiem na jego frędzelku.