Widziałem już wiele chamstwa w polskim życiu publicznym, ale takiego steku poniżających inwektyw, oderwanych od merytorycznych zarzutów pomyj jeszcze nie widziałem.
Od około tygodnia czasu w mediach trwa nieprzerwana dyskusja na temat tzw. "mowy nienawiści". Dziennikarze mediów mętnego nurtu wraz z dyżurnymi moralizatorami, psychologami i socjologami III RP załamuja ręcę nad tym "strasznym" procederem. Serial ten praktycznie nie ma końca, salon wciąż zastanawia się dlaczego Polacy są tak "podzieleni" i dlaczego odpowiada za to "oszalały z nienawiści" Jarosław Kaczyński. Po wyciągniętych z czeluści zapomnienia słowach Grzegorza Brauna powiedzieli "dość!", wolność słowa wolnością słowa, ale trzeba coś zrobić, żeby uciszyć tych wrednych pisowców. Bo wojna "polsko-polska"(według mnie powinniśmy ją nazywac wojna antypolsko-polską) doprowadzi do rozlewu krwi. Ileż w nich troski, ileż dobrych manier, ileż dobrych intencji, ileż wspaniałomyślności, jak oni się dziś wpaniale odcinają od słów o dorżnięciu watahy, czy skandalicznych słów Palikota o wypatroszeniu Kaczyńskiego. Ileż w nich zrozumienia wobec tych biednych nienawistników, wszak ci w przeciwieństwie do salonu "nie radzą sobie w realiach gospodarki rynkowej"i dlatego stąd ta nienawiść. Nie mamy do nich pretensji, mamy pretensje do Kaczyńskiego i "Pana Rydzyka", gdyż politycznie wykorzystują społeczne frustracje, "kanalizują niezadowolenie społeczne".
Pytanie retoryczne brzmi, czy równie zajadle obrzydzali się publicznie na dziesiątki innych przykładów "mowy miłości", jak choćby słów Hołdysa o tym, że Kaczyński jest ch***m? Czy równie pryncypialnie bili w dzwony, podczas gdy doszło do pierwszego w III RP mordu na tle politycznym? Odpowiedź jest jasna, oczywiście, że nie. Salon III RP piętnuje tylko wrogi sobie obóz patriotyczny. Swoim pozwala na wszystko, czego najlepszym przykładem niedawny, przemilczany wpis na blogu Jerzego Urbana, ojca założyciela Ruchu Palikota. Przecież ten wpis znakomicie komponuje się z wałkowanym od tygodnia tematem, jest świetnym materiałem do pogłębienia dyskusji i odrobiny refleksji. Oczywiście nie dla mądrali z Wyborczej i ich klonów.
A wpis ten jest wart odnotowania, widziałem już wiele chamstwa w polskim życiu publicznym, ale takiego steku poniżających inwektyw, oderwanych od merytorycznych zarzutów pomyj jeszcze nie widziałem. Oczywiście, mnie, jako postronnego obserwatora takie słowa specjalnie nie przejmują, ale gdzie są dziś ci naczelni tropiciele mowy nienawiści? Gdzie jest Ślepokura, który "zajął się" sprawą Brauna? Czy retoryka Urbana nie pasuje przypadkiem do długiego serialu straszenia Polaków narodowcami, trotylem i Kaczyńskim przez media mętnego nurtu? Jerzy Urban zaatakował publicystę Rafała Ziemkiewicza w ten oto sposób:
"Rafał A. Ziemkiewicz jest spiralnym ch**m prawoskrętnym jak korkociąg. Z jego zgniłych jaj wylęgają się jadowite węże. Pierd***ne to gady! Zamiast krwi, którą Ziemkiewicz powinien codziennie przelewać za Polskę, w żyłach jego płynie mocz pełen nieakceptowalnych zarazków. W głowie Ziemkiewicza polskie wszy i pluskwy walczą zajadle o każdy gram złośliwego raka, który nosi zamiast mózgu. Ziemkiewicz wylęgł się na świat z piz*y zdechłej świni uwalanej gów**m szczurów. Pisząc, pier**li, a pierd**ąc, zaraża HIV, syfem, patriotyzmem i rzeżączką…” [1]
No tak, końcówka najlepsza, patriotyzm przyrównany to HIV, syfu, czy rzężączki… I zero reakcji, zero oburzenia salonowych dziennikarzy, zero informacji w Faktach TVN, tak dbających o dobre maniery w debacie publicznej.
Krzysztof Czabański miał rację mówiąc o nich to co powiedział.
Więcej, źródło:
[1] http://wpolityce.pl/wydarzenia/41849-ziemkiewicz-o-arcywulgarnym-ataku-urbana-byc-w-ten-sposob-opisywany-przez-takie-bydle-samo-w-sobie-jest-tytulem-do-chwaly
Źródło grafiki: http://www.petlura.com.pl/jerzy_urban.jpg