Umarł król, niech żyje król… i królowa!

Adam Małysz zakończył karierę, a na Nowym Ekranie o tym ani słowa. Po wygłoszeniu kontrowersyjnych opinii na tematy polityczne najlepszy w historii polski skoczek narciarski przestał być pupilem wielu osób, co można było zauważyć także tutaj. Ale głupio jakoś udawać, że Małysza nigdy nie było, albo że nagle zniknął i go już w przestrzeni publicznej nie będzie.

Byłem dziś zajęty i widziałem tylko fragmenty pożegnania skoczka. Aura nie była najlepsza i popsuła największą atrakcję imprezy, jaką miał być konkurs skoków do celu. Kwiatkiem do kożucha była też obecność na uroczystości prezydenta, bo miejsce hrabiego jest na salonach, a nie pośród ludu pracującego miast i wsi, żegnającego swojego plebejskiego bohatera. Ale względy marketingu politycznego okazały się ważniejsze i trzeba było na oczach milionów Polaków ogrzać się w cieple i blasku odchodzącego mistrza.

Umarł król, niech żyje król! Małysz zakończył karierę, właśnie rozpoczyna ją Kamil Stoch. Zwycięzca trzech zawodów Pucharu Świata pożegnał swojego starszego kolegę wspólnie z największymi gwiazdami światowych skoczni. Mając tak utalentowanego następcę łatwiej jest rozstać się z Małyszem, zwłaszcza tym spośród nas, których mistrz w ostatnich dniach rozczarował.

Dziękując Adamowi za wszystkie jego sukcesy, którymi rozsławił Polskę, pora wybiec w przyszłość i przelać naszą pozytywną energię na Stocha. Będzie jej potrzebował podobnie jak Małysz, który wiele razy podkreślał jak wielkie znaczenie miało dla niego wsparcie kibiców. Niech zatem żyje nowy król… i królowa, bo żoną Kamila jest urocza Ewa, pierwsza wicemiss Podhala. Dzięki niej pewnie łatwiej będzie nam przelać swoją miłość na nową pierwszą parę polskich skoków. Ja już przelałem. Kocham ich oboje, ale Ewę chyba bardziej 🙂

Fot. PAP/Grzegorz Momot