Tusk i Sikorski zrobili dla Merkel w ostatnich latach naprawdę bardzo dużo, nawet kosztem polskich interesów, najwyższy czas na rewanż kanclerz Niemiec.
1. Donald Tusk jak się wczoraj okazało miał strategię negocjacyjną budżetu UE na lata 2014-2020, polegającą na trzymaniu się Niemiec i srogo się zawiódł, bo właśnie Angela Merkel, chciała drugiej po Brytyjczykach, redukcji wydatków na kwotę 150 mld euro.
Co więcej ta redukcja miała dotyczyć głównie dwóch wielkich polityk unijnych polityki spójności i Wspólnej Polityki Rolnej, których to Polska jest największym beneficjentem, spośród krajów nowo przyjętych do UE.
Niemców dzielnie wspierali Szwedzi, Holendrzy i Finowie(domagając się podobnych cięć w wydatkach), a więc rządy krajów w których uczestniczą partie zasiadające z Platformą i PSL-em w jednej frakcji Parlamentu Europejskiego tzn. Europejskiej Partii Ludowej.
Wydawało się, że co jak co ale unijny budżet na następne 7 lat, był szczegółowo omówiony na ostatnim spotkaniu europejskiej rodziny ludowej w Bukareszcie w dniach 17-18 października, w którym uczestniczyli przedstawiciele aż 16 państw i rządów krajów należących do UE, a także wywodzący się także z tej rodziny politycznej przewodniczący Komisji Europejskiej Jose Manuel Barroso i przewodniczący Rady Herman Van Rompuy.
2. Pisałem już o tym wczoraj ale przypomnę, że domagający się największych cięć w budżecie David Cameron na kwotę 200 mld euro, chce żeby nie odbywało się to kosztem krajów Europy Środkowo – Wschodniej jako dotkniętych skutkami komunizmu.
Prezesa Kaczyński uzyskał deklarację Davida Camerona w tej sprawie na piśmie. Potwierdzili ją także brytyjscy konserwatyści w debacie na budżetem w PE deklarując, że cięcia w polityce spójności, powinny dotyczyć tylko krajów o najwyższym poziomie rozwoju czyli większości krajów starej Unii.
Jeżeli dodamy do tego informację, że w obecnym 7-letnim unijnym budżecie, środki z funduszu spójności aż w 40% trafiły do krajów starej Unii (a jest to przecież fundusz na wyrównanie poziomów rozwoju w starych i nowych krajach UE), to nie ulega wątpliwości, że propozycja Camerona, ma głęboki ekonomiczny i polityczny sens.
Camerona zirytowało także i to, że jak to dobitnie stwierdził, mimo zmniejszenia wydatków budżetowych przez Van Rompuya z 1033 mld euro do 973,2 mld euro czyli o blisko 60 mld euro, wydatki na administrację unijną wynoszące ponad 50 mld euro nie zostały zmniejszone jak to ujął nawet o 1 euro, podczas gdy poszczególne kraje członkowskie w ramach dostosowań fiskalnych, poważnie ograniczają wydatki na ten cel w budżetach narodowych (akurat oprócz Polski gdzie nakłady na administrację z roku na rok rosną).
3. Na te 60 mld euro oszczędności, Polska już oddała z funduszu spójności kwotę 7.6 mld euro (zamiast 80 mld euro, które znalazły się propozycji KE, teraz proponuje się nam 72,4 mld euro) i zapewne kilka miliardów euro z II filara WPR, o czym się niestety nie mówi (KE w ramach II filara przewidziała dla naszego kraju kwotę 14 mld euro).
Tak więc do puli oszczędności, Polska wniosła już ponad 10 mld euro, a jeżeli dodamy do tego niepełną kwalifikowalność VAT-u, niejasność czy minimalny wkład własny beneficjentów będzie wynosił jak do tej pory 15% czy też aż 25%, tzw. warunkowość przekazywanych corocznie krajowi członkowskiemu środków, brak wyrównania do średniej unijnej dopłat bezpośrednich, czy konieczność wydawania 1/5 przyznanych środków na realizację pakietu energetyczno- klimatycznego, to wyraźnie widać, że dotychczasowe negocjacje można nazwać tylko jednym słowem – porażka.
Żeby ta porażka nie zamieniła się na początku następnego roku w klęskę (wtedy przewidziano kontynuację negocjacji nad budżetem wieloletnim), ekipa Tuska musi naprawę przestać uprawiać PR adresowany do polskiej opinii publicznej, tylko zacząć prawdziwą robotę negocjacyjną.
PR jest bowiem skuteczny w Polsce dzięki wsparciu głównych mediów, za granicą oparcie się tylko na nim, przynosi same upokorzenia.
Trzeba odrzucić dotychczasowe uprzedzenia do Camerona (który jest dzięki Kaczyńskiemu sojusznikiem Polski, nawet Tusk powtórzył wczoraj na konferencji prasowej, że Cameron nie chce już zmniejszania środków na politykę spójności i WPR) i naprawdę zażądać od Niemców wsparcia dla naszych najżywotniejszych interesów.
Tusk i Sikorski zrobili dla Merkel w ostatnich latach naprawdę bardzo dużo, nawet kosztem polskich interesów, najwyższy czas na rewanż kanclerz Niemiec.
Niech wreszcie coś dobrego dla Polski wyniknie z tego, że Platforma jest członkiem partii rządzącej niepodzielnie w strukturach europejskich, a Tusk jest pupilem osoby trzęsącej Europą.