Bez kategorii
Like

Dobijanie smoka

19/11/2012
472 Wyświetlenia
0 Komentarze
11 minut czytania
no-cover

To, co się wydarzyło podczas Marszu Niepodległości i wokół tego marszu, z jednej strony pokojowe przejście tysięcy ludzi, a z drugiej zamieszki wywołane przez prowokatorów i strzały policji w tłum, będzie zapamiętane.

0


Będzie pamiętane jako początek pewnego rozdziału.

 
 Zabiegi i manipulacje propagandowe podejmowane od początku „transformacji", drastyczne, publiczne negowanie polskich imponderabiliów i tradycji, długotrwała pedagogika wstydu, operacja „wbijania miliona gwoździ w milion desek" – wszystko to w końcu wywołało reakcję, której byliśmy świadkami i uczestnikami.
 
Stan narodu
 
 Polski ruch narodowy nie jest ani gorszy, ani lepszy od innych ruchów nacjonalistycznych. W kraju, w którym słowo „nacjonalizm" zostało wyklęte przez propagandę i polityczną poprawność, odradzanie się ruchu patriotycznego opartego na silnych wartościach narodowych dowodzi żywotności tego narodu i odporności na manipulacje masowych środków przekazu. I oto mimo wieloletnich fałszerstw propagandowych ten ruch się odradza.
 
 Polska jest krajem, w którym w ciągu ostatnich 70 lat prowadzony jest gigantyczny eksperyment społeczny – i słowo „prowadzony" jest tu użyte z braku innego. Bo jak to nazwać, skoro obecny stan narodu polskiego jest m.in. wynikiem jego dekapitacji przez wymordowanie elit w Katyniu, Miednoje, Charkowie, Palmirach i Piaśnicy, gułagach i kacetach. Trzeba pamiętać, że w przedwojennej Polsce było ok. 45 tys. ludzi z wyższym wykształceniem, a 48 tys. studiowało w 1939 r. Sama tylko zbrodnia katyńska pochłonęła ok. 25 tys. z nich – widzimy więc, jakie to były straty.
 
 To, czym naród polski stał się w ciągu tych 70 lat i jakie ma obecnie elity, zostało przez wielu autorów dobrze zdiagnozowane i te diagnozy można streścić w słowach: „postkolonializm" i „elity kreolskie". Nie ma co toczyć niuansowej dyskusji, czy są to akurat trafne określenia. Jedno jest bezsprzeczne – ludzie uważający się za elitę i kreowani na takową przez media są dalecy od uznania tradycyjnego polskiego patriotyzmu za normę. Ten rozdźwięk pomiędzy ludźmi a „elitami" jest trwały, a kolejne patriotyczne manifestacje, jak marsz „Obudź się, Polsko" czy Marsz Niepodległości, pokazują rosnącą liczbę osób odrzucających status quo III RP. Jesteśmy oto świadkami końca swoistego eksperymentu społecznego, który zaczął się w roku 1939.
 
Bez kompleksów
 
 Jesteśmy też świadkami, w ciągu tych trzech lat posmoleńskich, pojawienia się grupy młodych ludzi bez kompleksów w stosunku do władzy oraz elit kolonialnych i postkolonialnych, obecnych w Polsce po 1944 r. Ci ludzie, którzy szli w Marszu Niepodległości (a kto był, to wie, że w większości są to młodzi), nie mają kompleksu gorszego Polaka, który musi się nauczyć zachowywać w „europejskim domu". Co więcej, oni odrzucają ten „europejski dom", ponieważ poważają wartości, które w tejże Europie są odrzucane, niszczone lub co najmniej szykanowane.
 
 To odrzucenie pociąga za sobą odrzucenie ideologii politycznej poprawności wraz z tymi, którzy tę ideologię w Polsce propagowali i propagują. W ten sposób tworzy się nowa elita niewrażliwa na pedagogikę wstydu uprawianą w Polsce po 1989 r., co więcej – w odruchu buntu przeciwko temu następuje odrzucenie także pryncypiów państwowych III RP – ciągłości państwowej w stosunku do PRL-u.
 
Chrzest bojowy
 
 To, co wydarzyło się na ulicach Warszawy w związku z działaniami prowokująco zachowującej się policji i atakami zamaskowanych mężczyzn, dało także tym młodym ludziom, którzy szli w marszu, chrzest bojowy. Coś, co ich rówieśnicy sprzed trzydziestu lat przeszli podczas stanu wojennego. „Uwaga, prowokacja" lub „Nie dajmy się sprowokować" – te hasła wyjęte są wprost z zadym lat 80., które obstawiała SB. Prócz grupy zamaskowanych mężczyzn kilkudziesięciotysięczny tłum czekał w spokoju. Nie dał się sprowokować. Nie ma znaczenia to, czy ci zamaskowani napastnicy byli prowokatorami policji, co może być prawdą, czy też była to chuliganerka chcąca bijatyki z policją.
 
Istotne jest to, że kilkudziesięciotysięczny tłum młodych ludzi stanął oko w oko z uzbrojonymi po zęby „siłami porządku", oczekując ataku pałkami, gazem łzawiącym i kulami. Czyli przeżyli to samo, co ich rówieśnicy 30 lat wcześniej.
 
 Jest to cementujące doświadczenie pokoleniowe, dające wspólny kod, którym można tłumaczyć świat, przeżycie, do którego można wracać wspomnieniem. Doświadczenie dające mocną wspólną płaszczyznę emocji. Dokładnie tak samo, jak to jest w pokoleniu dzisiejszych pięćdziesięciolatków.
 
 Ci pięćdziesięciolatkowie to my, ich rodzice. I patrząc na tych młodych ludzi, idących spokojnie, lecz zdecydowanie, skandujących hasła antykomunistyczne czy szerzej – antyestablishmentowe, musimy zrobić rachunek sumienia. Zajęliśmy się po prostu własnym życiem. Wydawało się, że skoro wygraliśmy, skoro bestia została pokonana, wolność odzyskana, to trzeba teraz odrabiać straty. Zachłysnęliśmy się możliwościami działania biznesowego, dostępnością towarów, otwartymi granicami. Rodziły się dzieci.
 
Smok
 
Tymczasem bestia nie została zniszczona. To jak z mitycznym smokiem, któremu raz ścięte łby wciąż odrastają na nowo. Przespaliśmy czas odradzania się kolejnych smoczych łbów. Wielu co prawda zaczynało być trochę niewygodnie, ale w końcu nie mieliśmy doświadczeń innego państwa niż PRL i to nowe, okrągłostołowe wydawało się nasze. Bolesne przebudzenie nastąpiło 10 kwietnia. Dla niektórych od razu, już tamtego poranka. Dla innych, może najpierw zbyt zaskoczonych, a potem odurzonych atmosferą opłakiwania, wzmacnianą przez muzykę, wciąż tę samą płynącą z telewizorów, musiało minąć trochę czasu. I oto dopiero po pewnym czasie zdaliśmy sobie sprawę, że smok wcale nie został dobity, że żyje i ma się dobrze. Że właśnie nie mieści się już w norze. Dlaczego to przespaliśmy? Czy z lenistwa, jakiejś lekkomyślności, braku wyobraźni? A dlaczego po Grunwaldzie nie było zdobycia Malborka? Dlaczego Zygmunt Stary zgodził się na hołd pruski? No i zaufaliśmy naszym elitom wyrosłym, jak się zdawało, w łonie opozycji.
 
 Przeżycie pokoleniowe naszych dzieci to Smoleńsk i późniejsze wydarzenia, i to nas łączy. Myśmy nasz chrzest bojowy przebyli w latach stanu wojennego, gdy konfrontowaliśmy się z władzą komunistyczną na ulicach miast każdego 13. dnia miesiąca. Oni właśnie taki chrzest bojowy przeżywają, mimo że nie ma co porównywać warunków – dzisiejsze oddziały prewencji to nie ZOMO, to oczywiste. Lecz dla tych ludzi nie ma znaczenia, że istnieje ta różnica. Ich doświadczenie jest takie i III RP odbierana jest jako państwo opresji, kłamstwa i różnorakiego zniewolenia.
 
Złoty róg
 
 Jesteśmy w szczególnym miejscu dziejów Polski. Dorosło pokolenie urodzone w III RP i odrzucające pryncypia ustrojowe tego państwa. Kształtuje się nowa elita, która uznaje polskość nie tylko za normalność i atrakcyjną kulturowo już nawet nie „propozycję", jak to się pisze na salonach, ale drogę pozwalającą na pełną samorealizację nie tylko w wymiarze osobistym, ale i narodowym, wspólnotowym. To pokolenie gromadzi się pod biało-czerwonymi flagami dlatego, że potrzebuje wspólnoty. Nie ma w Polsce w istotnym wymiarze sporu dwóch trumien – Piłsudskiego  i Dmowskiego. Jest za to potrzeba bycia razem i potrzeba zbudowania sprawiedliwej Polski.
 
 Obyśmy nie zgubili tego złotego rogu.
 
Autor zaprasza na swoją stronę www.szczurbiurowy.com, na której można podpisać petycję w sprawie nazwania Stoczni Gdańskiej imieniem Anny Walentynowicz.
 
za:   http://niezalezna.pl/34914-dobijanie-smoka
 
0

Jacek

Zagladam tu i ówdzie. Czesciej oczywiscie ówdzie. Czasem cos dostane, ciekawsze rzeczy tu dam. ''Jeszcze Polska nie zginela / Isten, áldd meg a magyart'' Na zdjeciu jest Janek, z którym 15 sierpnia bylismy pod Krzyzem.

1481 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758