Nie ma tego głupiego, co by na studia nie poszedł
19/11/2012
411 Wyświetlenia
0 Komentarze
3 minut czytania
…czyli, z jakiej przyczyny ludzie skazują się na niedostatek – pyta Krystyna Szurowska na portalu wgospodarce.pl.
Najczęściej z głupoty. Kolejne pokolenia ulegają uprawianej od PRLu propagandzie „studia dla każdego”. Zgodnie z tą przepiękną ideą, tylko studia dają pracę marzeń – na stanowisku menadżera w wielkim koncernie, ponieważ tak się utarło, że to praca marzeń (w zasadzie nie wiadomo, czym konkretnie się zajmuje ów menadżer, ale toć się czepiam!). Później jest tak, że delikwent ląduje na SGH, pojęcia nie ma w temacie, a po skończeniu tejże znamienitej szkoły okazuje się, że do pracy cieniasów nie przyjmują i mieszka z rodzicami do 40-stki, bo do normalnej pracy nie pójdzie, gdyż przecież ma pełne wyższe. Ale troszkę struktury do tegoż wywodu wprowadźmy!
Kończą się pełne „słoneczek” i wsadzania śmietników na głowę lata gimnazjum, trzeba wybrać: liceum ogólnokształcące, technikum, zawodówka… wybór jest, to nie mięsny! W klasycznym, polskim gimnazjum na klasę 25 osobową, 5 będzie „kiblowało”*, 17 pójdzie do liceum ogólnokształcącego (już nieważne jakiego, aby trzyletnie i maturą się kończące), a tylko 3 dokona wyboru szybko łączącego go z rynkiem pracy. Wtedy w klasie zbierze się loża szyderców, kujonowatych panienek w okularach, z chudymi nogami i nietęgim mózgiem i pocznie wyśmiewać się ze swojego class mate, a to że „nieuk”, „głąb”, „głupia ci… ciamajda”, „nic w życiu nie osiągnie” i że „bezmózgi dresiarz”. Nie każdy jest na tyle „opancerzony”, żeby się kujonicom nie dać, stąd tylko 3 śmiałków. A pięciu „recydywistów” jeszcze tylko 2 lata tu zabawi, żeby już za 5 skończyć z maturą na wydziale europeistyki i korektywy w biznesie.
Po pijackim okresie liceum i przedmaturalnych stresach, przychodzi kolejny problem i konieczność wyboru. Tym razem jest trochę trudniej, bo kierunków dużo, ale przynajmniej rechot okularnic umilkł. 30 czerwca pod liceami ustawiają się obgryzające paznokcie kolejki po wyniki maturalne. „Jak powyżej 80% to medycyna albo prawo”, „Jeśli z matmy więcej niż 70% to inżynieria lądowa, najwyżej będę brał korki”, „Jak będzie ogólnie dobrze to na SGH, na drugim roku Erasmus w Grecji i anglika trochę podszlifuję”, „Poniżej 50% to na uniwerku coś się znajdzie, szkoda tylko, że metro nie dojeżdża…”. Oczywiście okazuje się, że są i tacy, co lądują na UKSW (Uniwersytet koło samej Warszawy) lub u Beaty Mydłowskiej na kierunku psychologia, pomimo coraz bardziej żenującego poziomu matury.
Więcej:
http://wgospodarce.pl/artykuly/1165-nie-ma-tego-glupiego-co-by-na-studia-nie-poszedl-czyli-z-jakiej-przyczyny-ludzie-skazuja-sie-na-niedostatek