Bez kategorii
Like

Już wiem w jakim kraju wy żyjecie!

17/11/2012
555 Wyświetlenia
0 Komentarze
7 minut czytania
no-cover

Wiem, ale nie powiem, gdyż powiedzieć PRL bis, to obrazić PRL i pamięć o moich rodzicach, a powiedzieć PRL bis^2, to obrazić małpy.

0


 

Dzisiaj, po ogłoszeniu rezultatów badania TU 154 "102", nawet Rosjanie mogą być dumni ze swojego ZSRR.

 

Ostatnimi dniami wypowiedziałem się kilka razy na temat kontrowersyjnego artykułu, jaki opublikowała "Rzeczpospolita" o badaniach wraku samolotu TU 154 "101".

 

Na podstawie posiadanych (bardzo skąpych – podkreślam) informacji doszedłem do dwóch wniosków:

 

1. Redaktor, który napisał na ten temat artykuł powinien być uznany za bohatera narodowego.

 

2. Zasugerowałem przebadanie porównawcze samolotu TU 154 "102" znajdującego się w "polskich" rękach (polskich wziąłem w cudzosłów, gdyż mam wiele wątpliwości, czy mogę te łapy, które oddały ruskim samolot "101" można nazwać polskimi).

 

I oto, nieoczekiwanie dla mnie, takie badanie zostało przeprowadzone. Poinformowała o tym między innymi Agencja Onet, w krótkiej, lecz zapierającej dech w płucach wiadomości:

 

"Ślady materiałów wysokoenergetycznych także w drugim tupolewie"

 

http://wiadomosci.onet.pl/temat/katastrofa-smolenska/slady-materialow-wysokoenergetycznych-takze-w-drug,1,5306766,wiadomosc.html

 

Dech do mnie wrócił szybko. Tak szybko, jak szybko opadła mi szczęka. Byłem przekonany, że wszystko już w życiu widziałem i słyszałem. Byłem przekonany, że nie można mnie czymś codziennym zaskoczyć.

 

Ale takiego idiotyzmu, degradującego nas jako cywilizowany naród, nie spodziewałem się w tej wiadomości spotkać.

 

Całkiem możliwe, że nie wszyscy zwrócą na ten detal uwagę, ale ja jestem chemikiem, a więc mojej uwadze taki nieprawdopodobny fakt nie mógł umknąć z pola widzenia. Najlepiej będzie, jak zacytuję ten fragment:

 

Według prokuratury dopiero badania laboratoryjne zabezpieczonych w Smoleńsku próbek będą mogły być podstawą do twierdzenia o istnieniu bądź nieistnieniu śladów materiałów wybuchowych – próbki te zostały zaplombowane; są obecnie w dyspozycji Komitetu Śledczego Federacji Rosyjskiej.

 

Nie używam narkotyków, nie piję alkoholu, nie palę papierosów, ale po przeczytaniu takiego absurdu, poczułem się tak poniżony, jak świnia, która taplałaby się w błocie będąc otumaniona tymi trzema używkami od razu.

 

Jak można było "zabezpieczyć" próbki zostawiając je na chronienie w rękach zainteresowanego?

 

Jak prokuratura chce teraz przeprowadzić analizy porównawcze?

 

Pracę stracił redaktor, który ośmielił się przybliżyć nam sylwetki 11-tu idiotów i ich przełożonych, a przecież pracę powinni byli stracić wszyscy ci durnie, którzy brali udział w tej wycieczce do Smoleńska, oraz ci, którzy ich tam wysłali.

 

Ponieważ prokuratura wypowiedziała się lekceważąco o aparaturze stosowanej do kwalifikowania próbek do dalszych badań:

 

NPW dodała, że wykorzystane urządzenia służą do przesiewowych badań pod kątem obecności związków chemicznych mogących stanowić materiały wysokoenergetyczne, w tym materiały wybuchowe. – Fachowe nazwy tych urządzeń to: Pilot-M, MO-2M oraz Hardened Mobile Trace – podała prokuratura.

 

więc zainteresowałem się tym, co Wojskowa Prokuratura Okręgowa w Warszawie napisała na ten temat w swoim Oświadczeniu z dn. 30.10.2012 (cytuję odpowiedni fragment):

 

 

Cytuję fragmenty Oświadczenia Wojskowej Prokuratury Okręgowej w Warszawie z 30.10.2012:

 

Od 17 września do 12 października 2012 r., w Smoleńsku przebywał zespół 11 osób.

 

Rzeczywisty przebieg czynności realizowanych przez prokuratora, biegłych i specjalistów, przedstawiał się następująco. W toku prowadzonych oględzin, wykorzystywano specjalistyczne urządzenia – ich fachowa nazwa brzmi: spektrometry ruchliwości jonów (IMS i FAIMS). Są to urządzenia przeznaczone do przesiewowego badania pod kątem obecności związków chemicznych mogących stanowić materiały wysokoenergetyczne, w tym materiały wybuchowe.

 

Czujecie różnicę?

 

Wrak samolotu badali wysokospecjalistycznymi spektrometrami, a stojący w Polsce duplikat potraktowali zabawkami typu Pilot-M, czy też jakim tajemniczym transformerem MO-2M.

 

Ale to nie wszystko. Chcąc jeszcze bardziej poniżyć mój rozum, jakiś prokuratorski szachraj próbuje mnie przekonać do tego, że Wojskowa Prokuratura działa z prędkością nadświetlną:

 

Ponownie podkreślić należy, że badania urządzeniami o których była mowa, ma jedynie charakter szybkiego testu przesiewowego, a tym samym nie stanowi podstawy do wyciągnięcia jakichkolwiek kategorycznych wniosków co do obecności materiałów wybuchowych. Wnioskowanie przy prowadzeniu dalszych badań musi uwzględniać specyfikę danego miejsca, to jest jego przeznaczenie, historię itp.

 

http://www.npw.gov.pl/491-Prezentacjanewsa-41036-p_1.htm

 

2,5 roku po katastrofie, jakaś 11-to osobowa banda idiotów, mianująca siebie "prokuratorem wojskowym + biegli i specjaliści – z zakresu badań materiałów i urządzeń wybuchowych oraz z zakresu budowy i eksploatacji samolotu Tu-154M" bierze ze sobą urządzenia o zdolności analitycznej saperki i sita (razem wziętych!) i … robi sobie wycieczkę turystyczną na przeklętą ziemię smoleńską, bo przecież nikt mi nie wmówi, że jej celem miało być przeprowadzenie … szybkiego testu przesiewowego.

 

Ciekaw jestem, czy przynajmniej złożyli kwiaty na grobach ofiar stalinowskiego reżymu?!!!

 

P.S.: Chyba poinformuję producentów urządzeń pod kodowymi nazwami "Pilot-M" i "MO-2M" (Kompania Sibel) o tym, co o ich urządzeniach pisze WPO w Warszawie.

 

P.S.2: Na fotografii aparat "Pilot-M"

0

waldemar.m http:/electrino.pl

Fizyka dla tych, którzy chca zrozumiec! Polityka dla tych, którzy zrozumieli!

356 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758