Dziś zetknąłem się z opinią że antysemityzm znajduje się wśród przyczyn przekleństw. Lekko się zdziwiłem…
Dziś zetknąłem się z opinią że antysemityzm znajduje się wśród przyczyn przekleństw. Lekko się zdziwiłem, bo od kiedy zjawisko mające niezwykle rozbudowany i moim zdaniem nawet kluczowy aspekt polityczny może być powodem przekleństwa w szerokim rozumieniu ?
Może wszystkiego w temacie nie wiem, nie jestem wszakże wszechwiedzący. Mógłbym się jednak w tej kwestii spierać… Niewątpliwie jest on negatywnym zjawiskiem – temu nie przeczę. Jest jednakże traktowany obecnie zbyt ogólnikowo – każde krytyczne słowo czy zdanie pod adresem Żydów jest podciągane właśnie pod antysemityzm, co jest, mówiąc wprost, semantycznym nadużyciem a wręcz w wielu przypadkach zwykłą propagandą. Jest to w wielu sprawach całkowicie nieuzasadnione. Nie można, pod "groźbą" przyklejenia łatki antysemity zmusić kogoś aby miał pozytywny stosunek do Żydów. Ludzie są wolni w zakresie swoich sympatii/antypatii i jakiekolwiek zmuszanie kogokolwiek aby polubił, bądź zmienił swoje nastawienie do kogoś/czegoś jest naruszaniem wolnej woli danej osoby. Można dyskutować na argumenty i się nawzajem przekonywać ale to i tylko to. Zmuszanie drugiej strony do przyjmowania własnych poglądów i postaw jest nie na miejscu. Zważywszy na politykę współczesnego państwa Izrael, sposób w jaki traktuje ono choćby Naród Palestyński bądź agresywne zachowanie wobec państw regionu, w tym nahalne nawoływanie jego władz to wojny z Iranem, śmiem uważać, że krytyka poczynań Izraela w tym zakresie jest jak najbardziej słuszna. Współczesne państwo Izrael ma na swoim koncie niestety liczne grzechy w powojennej historii, a dodatkowo wiele przesłanek i faktów prowadzi do wniosku że obecne elity rządzące państwem żydowskim nie do końca mogą być utożsamiane z Biblijnym Narodem Wybranym. Część tej grupy zwyczajnie uzurpuje sobie nazwę Żyd i z tym uzasadnieniem, zasłaniając się ochroną "antysemityzmu" (sądzą, że każdego kto ich skrytykuje będą mogli nazwać "antysemitą"co zamknie przeciwnikom usta) prowadzi politykę daleko rozbieżną z Bożym Prawem. W tym sensie używanie wobec kogokolwiek (kto krytycznie się wypowiada na temat postępujących niezgodnie z Bożym Prawem Żydów) określenia "antysemita" jest zwyczajnym, powtórzę bo lubię to określenie, semantycznym nadużyciem. O takie nadużycia jest tu szczególnie łatwo, gdyż, granica jest tu bardzo cienka i to w zasadzie tylko od przyjętej definicji zależy co nie zostanie zaliczone to antysemityzmu, a co już tak. Przytoczony przykład polityki państwa żydowskiego to tylko pierwszy z brzegu przykład krytyki Izraela, która absolutnie nie może być uznana za antysemityzm. Mam nadzieję że nikt nie zaliczy tej krytyki politycznej poczynań państwa izraelskiego do antysemityzmu, gdyż starałem się tak dobierać słowa by nie było ku temu podstaw. Pragnę na koniec podkreślić żeby nikt nie miał żadnych wątpliwości, że nie bronię ani nie wypowiadam się przychylnie nt osób i grup głoszących antysemickie treści. Poruszyłem jeden spośród wielu – polityczny – aspekt zagadnienia mając pełną świadomość że jest to zjawisko wielopłaszczyznowe, wieloaspektowe. Ująłem kilka luźnych myśli, to co chciałem w tym miejscu wyrazić myślę w sposób najbardziej skrócony i uproszczony, a przy tym łatwy do zrozumienia. Zdaję sobie sprawę że jedynie "śliznąłem" się po temacie antysemityzmu. Takie skrótowe ujęcie tematu zawsze będzie, siłą rzeczy, uproszczone i w wielu miejscach uogólnione.
Pozdrawiam.