Mam na myśli śledztwo prowadzone przez NPW, a zwłaszcza to co zostało przedstawione przez prokuraturę na w konferencji prasowej parę dni temu. Otóż w ramach prośby o pomoc prawną, prośby wystosowanej przez prokuraturę do strony rosyjskiej, wykonywane są badania na obecność mat. wybuchowych. Pobrane próbki będą badane w Rosji w ramach tej pomocy, a wyniki mają być za pół roku. Jeśli Rosjanie (a w zasadzie czekiści) udzielają "pomocy" w takiej sprawie, to zgodnie ze swoim interesem. Nie wiemy w którym kierunku mają ten interes. Czy zerowej obecnośći mat. wybuchowych, czy wręcz przeciwnie. To ostatnie jest zupełnie możliwe, jeśli się uwzględni gł. tezę znanego, obszernego i fachowego, tekstu J. F Staniłki: " Nie muszą nas lubić, wystarczy, zeby nas się bali":

(http://wpolityce.pl/artykuly/32055-czy-prezydent-kaczynski-mogl-zginac-w-ramach-ostrzezenia-dla-wszystkich-przywodcow-krajow-postsowieckich-aby-nie-podejmowali-nazbyt-ambitnych-przedsiewziec-strategicznych).

Wszystkie polskojęzyczne  media w Polsce epatują pastwieniem się nad niegodziwością dziennikarzy Rp i  roztrząsaniem dylematu: czy była nitrogliceryna i trotyl, czy nie było, w jakich ilościach, z jakich źródeł materiały się tam ew. znalazły.

Sprawa ta uwypukla i obnaża natomiast, jaką zabawką staliśmy się w rękach Rosjan  przez to, że nie możemy samodzielnie badać wraku, bez "pomocy" prawnej, bo wraku nie mamy w Polsce, a procedury śledztwa zostały  w ten, a nie inny sposób ustalone w 2010r. Sprawa, kto za to odpowiada, jest w tym medialnym mainstreamie (mętnym ścieku), całkowicie pomijana, zgodnie z zadaniami tego ścieku, sterowanego agenturą.