Prowokatorzy wszystkich opcji, łączcie się!
Dla większości z nas ważnym, obecnym w coraz bliższej perspektywie wydarzeniem jest Marsz Niepodległości. Niestety, w jego medialnej, informacyjnej otoczce coś było i jest nie tak.
Nie chodzi tylko o „przyprawianie gęby” poprzedniemu Marszowi przez media głównego nurtu, ani o idiotyczne przecież wyzywanie Polaków od faszystów i nacjonalistów (to ostatnie to w sumie komplement, ale przez grzeczność przyjmijmy intencje wyzywających). Bardziej zgrzyta to, że na oddolnie tworzonych clipach youtube przeważają syreny alarmowe, krwawe tonacje, dymy, pochodnie… Że artykuły i komentarze na blogach i serwisach społecznościowych prężą muskuły i rezonują w zapale do „zadymy”. I jeszcze ta konferencja prasowa organizatorów, którą właściwiej byłoby nazwać konfrontacją prasową…
No dobrze, ale właściwie czemu miałoby to wszystko być jakoś specjalnie niepokojące? Przecież koniec końców jedynie odwzorowuje rzeczywistość?
Otóż przesycenie adrenaliną atmosfery wokół Marszu nie bierze się znikąd. I, co gorsza, może mieć swój cel. Taka teza znajduje oparcie w wynikach eksperymentów psychologicznych.*)
Nieuświadamiane podleganie wpływom – co mówi psychologia?
W eksperymencie Johna Bargha badani mieli poukładać w zdania otrzymane grupy słów. Po zakończeniu należało zgłosić ten fakt osobie prowadzącej. Cały witz polegał jednak na tym że, po pierwsze, trzy grupy uczestników otrzymały różne zestawy słów: jedna z przewagą nacechowanych agresywnie, nieuprzejmych; druga – pozytywnych i uprzejmych, a grupa kontrolna – neutralnych. Po drugie, osoba nadzorująca badania była zajęta rozmową. Aby zgłosić ukończenie, uczestnik musiał jej rozmowę przerwać.
Z osób układających zdania z zestawów „agresywnych” postąpiło tak 63%, ale tylko 17% układających zdania ze słów z przewagą „uprzejmych” (zestawy neutralne wypadły pośrodku – 37%). Dodatkowego smaczku wynikom nadaje fakt, że uczestnicy byli nieświadomi wpływu treści, z jakimi mieli do czynienia, na własne zachowanie.
Podobne, związane z pobudzaniem stereotypów doświadczenie przeprowadzono w jednym z drapaczy chmur Nowego Jorku. Tym razem część zestawów zawierała słowa kojarzone ze starością, a eksperymentatorzy dyskretnie mierzyli… czas, w jakim po zakończeniu testu badani pokonywali korytarze prowadzące od drzwi laboratorium do windy.
Okazało się, że osobom wystawionym na skojarzenia z podeszłym wiekiem dotarcie do windy zajmowało więcej czasu. Także w tym przypadku wpływ pozostawał nieuświadamiany.
Na Marsz – marsz!
Niestety, organizatorzy Marszu wpisują się w nurt narracji umieszczający niepodległość obok faszyzmu i agresywności, a świętowanie równający z zadymą i bijatykami.
Może przez młody wiek, kiedy życie wydaje się sensacyjnym filmem, ekscytującym, kolorowym i niegroźnym? Może przez brak doświadczenia, pozwalający bez mrugnięcia okiem przeskakiwać przepaście? Może przez proweniencję, sięgającą dawniejszych, nie odżegnujących się od bezpośrednich działań, ruchów narodowych?
Skąd się bierze taka, a nie inna aura Marszu byłoby dociec ciekawie, ale nie to jest najważniejsze. Istotne jest, do czego może ona doprowadzić.
Społeczeństwo jest w stanie pogłębiającego się podziału. Rośnie buta i bezwzględność zarządców (w zrozumiałej dla szarego zjadacza chleba skali widać to w sposobie traktowania cyfrowej koncesji dla TV Trwam). Pacyfikującemu niezadowolenie PiSowi mimo pozbawienia reprezentacji w parlamencie nie do końca udaje się zawłaszczyć żywioł narodowy. Dlatego z punktu widzenia rozgrywających rozwiązaniem może być ustanowienie ostrej linii podziału i konfrontacja z resztką niepokornych, która znajdzie się za nią. Właśnie na Marszu.
Organizatorom warto przypomnieć, że Marsz jest marszem wszystkich poczuwających się do własnej państwowości Polaków, a nie tylko środowisk organizatorów. Oraz porzekadło „uważaj czego chcesz, bo to dostaniesz”. Gorąca krew i idealizm nie zastąpią wytrwałości i rozsądku. Szczególnie, że przeciw poczuciu wspólnoty i polskości występują siły o globalnym zasięgu, niezwykle potężne i zarazem subtelne.
Propozycja remedium: klin klinem, czyli atrybucja
Na szczęście ta sama psychologia przychodzi w sukurs, podsuwając sposób częściowej przynajmniej neutralizacji zarysowanych wyżej, negatywnych oddziaływań.
Uczestnikom eksperymentu p. Elizabeth Wilson przed rozpoczęciem testów podawano pigułkę (placebo), informując połowę z nich, że może ona wywoływać zaburzenia oddechu, arytmię serca i „motyle w brzuchu”. Następnie ochotnicy poddawani byli elektrowstrząsom o wzrastającej sile do momentu, w którym rezygnowali z kontynuowania sesji.
Wyniki tego eksperymentu były bodaj czy nie bardziej zaskakujące, niż poprzednich. Osoby poinformowane o rzekomych efektach ubocznych pigułki (w rzeczywistości sensacje takie może wywoływać prąd), znosiły kilkukrotnie silniejsze uderzenia elektryczności. Co więcej, nie przypisywały swojej odporności przyjętemu „lekowi”. Nawet nie zdawały sobie sprawy, że podświadomie wierzyły w jego działanie, i że ta wiara wpłynęła na ich reakcje. W ankiecie przeprowadzonej po zakończeniu głównej części eksperymentu powtarzały się racjonalizacje, uzasadnienia w rodzaju „być może jestem odporniejszy na prąd, bo jako nastolatek budowałem radia”.
Nie należy poddawać się wykoślawianemu medialnie obrazowi Marszu. Nie należy pozwalać na zaszczepianie wokół Marszu negatywnych stereotypów. Demaskowanie manipulacji (również tych pojawiających się w alternatywnych mediach, powielanych często nieświadomie) zachodzi poprzez ich zauważenie i nazwanie po imieniu. To z kolei pozwala przynajmniej częściowo oswobodzić się z automatycznych reakcji. Poprzez uświadamianie sączonych do umysłów sugestii, do pewnego stopnia je odczarowujemy.
Mamy też własne „pigułki”. Cukierki, nie placebo. Warto nimi się dzielić. Narodowe Święto Niepodległości to – no właśnie: przede wszystkim święto! Niepodległość to nie tylko historia i bohaterowie, nie tylko przyszłość i przyszłe pokolenia, ale też radość z bycia tu i teraz. Święto Niepodległości kojarzyć się powinno – a widać, że podejmowane są wysiłki, by to skojarzenie zniszczyć – z uśmiechem dziecka. Nie z mordobiciem. Ktokolwiek roztacza inny obraz, a już szczególnie kieruje wydarzenia w stronę konfrontacji – demaskuje się jako prowokator.
Pozdrawiam Polaków! Do zobaczenia na Marszu.
*) Opis i wyniki badań przytoczone za wykładem Shauna Nicholsa z serii Psychology and Free Will.
Zdjęcie przedstawia reklamę na elewacji jednej z kamienic stojących wzdłuż trasy zeszłorocznego Marszu Niepodległości.
Naczelne (Primates) – rzad ssaków lozyskowych charakteryzujacych sie najlepiej wsród wszystkich zwierzat rozwinietym mózgiem. (Wikipedia)